Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Mieszkańcy Nowej Zelandii, którzy urodzili się po 1 stycznia 2009 r., nie kupią legalnie papierosów w całym swoim życiu. W każdym razie nie kupią ich w swoim kraju. Rząd pięciomilionowego państwa na Pacyfiku postanowił, że uczyni je wolnym od palenia krok po kroku i zaczynając od najmłodszych. Począwszy od 2027 r., gdy to pokolenie osiągnie pełnoletniość, minimalny wiek, w jakim wolno będzie kupić tytoń, będzie co roku sukcesywnie podnoszony o rok, coraz bardziej zawężając legalną dostępność.
Ograniczenia dotyczą nie tylko młodych. Liczba sklepów, w których będzie można kupić wyroby tytoniowe, zostaje zmniejszona z 6 tys. do 600, i mogą to być tylko sklepy specjalistyczne. Papierosów i tytoniu nie kupi się już w kiosku czy supermarkecie. Zmniejszana będzie też zawartość nikotyny w papierosach (z 15 miligramów nikotyny na gram tytoniu docelowo do 0,8 miligrama), co ma uczynić je mniej uzależniającymi.
Nowa Zelandia od dawna jest w czołówce krajów zwalczających palenie. Także za sprawą cen: paczka papierosów kosztuje tam równowartość ponad 20 euro. Wprowadzając teraz nowe przepisy, najradykalniejsze w świecie (za ich złamanie grożą drakońskie kary), rząd w Wellington chciałby, by do 2025 r. odsetek palaczy w społeczeństwie spadł do mniej niż 5 proc. (dziś to 8 proc.). A w dalszej przyszłości, by palenie w ogóle odeszło do historii.©℗