Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
To kara ogromnie dotkliwa. Odcina od pracy, informacji, łączności z bliskimi. Dziś to kara cywilnego więzienia. Nie da się uniknąć odpowiedzialności zbiorowej: za przewinę jednego domownika karę poniosą wszyscy. Wymusza też łamanie prywatności: żeby mieć internet, trzeba się zgodzić na instalację oprogramowania szpiegującego.
Internetowa wojna z piratami to starcie dwóch kultur: rdzennej kultury internetu, której pryncypia to otwartość, dostęp i łączność; i kultury biznesowej, która - co zrozumiałe - chce na sieci zarabiać. Tyle że chciałaby jednocześnie zachować status quo. Tymczasem sieć całkowicie zmieniła nasze środowisko. To dostęp jest zasadą numer jeden. Niezagospodarowany - rodzi piractwo. Ale zakładanie, że skoro ludzie kradną przez internet, to sam internet jest zły i trzeba go sobie podporządkować, jest podcinaniem gałęzi kulturowego drzewa, na której wszyscy siedzimy.
Dlatego to producenci muszą się w tej rzeczywistości odnaleźć. To z ich inicjatywy mogą powstać nowe narzędzia dostępu do dóbr kultury, ułatwiające ich legalną sprzedaż. Działa już np. model, w którym za udostępnione treści płacą reklamodawcy. Anne Sweeney, prezes Disney-ABC Television Group, nazwała piractwo... modelem biznesowym, z którym trzeba konkurować atrakcyjniejszą alternatywą. Tymczasem dziś w Polsce, kraju Unii Europejskiej, nie da się nawet kupić muzyki w serwisach innych krajów UE.