Pochwała minimalizmu

Stosunki polsko-niemieckie zapewne nie ulegną spektakularnemu pogorszeniu, ale będą bardziej skomplikowane. Kto chce snuć dalekosiężne plany, skazuje się na rozczarowanie. W cenie jest minimalizm. Tak zdecydowali wyborcy w Polsce i w Niemczech.

13.11.2005

Czyta się kilka minut

Wyniki wyborów w obu krajach na nowo określiły system politycznych koordynatów w relacji Berlin-Warszawa - i to w sposób, który mało kto przewidział. Utworzenie wielkiej koalicji CDU/CSU-SPD przyjęto w obu krajach raczej spokojnie, choć w Polsce widać obawy, że nowy rząd będzie kontynuować linię Schrödera, a zapowiadany przez panią Merkel “nowy styl" wobec Rosji okaże się tylko obietnicą. Za to po polskich wyborach w Niemczech zapaliły się światła ostrzegawcze: sukces braci Kaczyńskich i PiS-u interpretowano tu często jako triumf narodowego populizmu; pisano, że politycy PiS są antyeuropejscy, antyrosyjscy i antyniemieccy, a do tego zacofani i nietolerancyjni.

Odkładając na bok etykietki, zapytajmy: co wynika z obecnej sytuacji?

Katalog polsko-niemieckich dysonansów jest znany: Irak, zasada podejmowania decyzji w traktacie konstytucyjnym, gazociąg bałtycki, “Centrum przeciw Wypędzeniom", Powiernictwo Pruskie - to hasła najbardziej sugestywne. I te sporne tematy pozostają aktualne. Bo choć zmieniły się rządy, nie zmieniły się ramy wzajemnych stosunków i interesy w polityce zagranicznej i europejskiej - nawet jeśli politycy z obu stron mogą być zainteresowani intensyfikowaniem bądź wyciszaniem tej czy innej sprawy.

Co to oznacza konkretnie? Przede wszystkim: że dominującym modelem w relacjach Polska-Niemcy pozostanie “konfrontacyjna współpraca". To sytuacja niezadowalająca, ale można z nią żyć. Jeśli na pierwszy plan wysuwać będą się, jak dotąd, sprawy historyczne, problemy strategiczne (Rosja) czy podstawowe kwestie integracji (co z eurokonstytucją?), wówczas relacje polsko-niemieckie będą się nie rozwijać, ale “zwijać". Czyli: będą się koncentrować na sprawach apolitycznych, jak gospodarka czy współpraca przygraniczna.

Wszelako to tylko jedna strona medalu - i to może nie najtrudniejsza, skoro zarówno polskie, jak i niemieckie elity są jej świadome. Druga strona - to szerszy kontekst obecnej sytuacji, o którym często się zapomina.

O co chodzi? Po pierwsze, obrazy Polski w Niemczech i Niemiec w Polsce są wykrzywione. Wprawdzie od lat jest tak, że Polacy wiedzą o Niemczech aż za dużo (w tym sensie, że nadinterpretują niektóre tendencje, np. związane z historią), a Niemcy za mało interesują się sąsiadem za Odrą. Nowe jest jednak to, że pewne mylne interpretacje nasilają się. Choć w Niemczech zanikło pejoratywne pojęcie polnische Wirtschaft (dzięki sukcesom polskiej gospodarki), to utrzymuje się obraz Polski jako notorycznego eurosceptyka, choć w sprawach ważnych Polska postępuje bardzo “proeuropejsko". Jeśli spojrzymy na głosowania podczas posiedzeń Rady Unii Europejskiej, okaże się, że w pierwszym roku członkostwa Polska była bardziej nastawiona na budowanie zgody niż niejeden “stary" kraj członkowski (ani razu nie głosowała na “nie").

Po drugie, po obu stronach widać nowe zjawisko: niemotę. Wprawdzie czasem słychać ubolewanie albo, odwrotnie, werbalne zapewnienia o szczególnym znaczeniu relacji polsko-niemieckich, które (by zacytować panią Merkel) są “częścią niemieckiej racji stanu". Jednak w politycznej praktyce brakuje gotowości do poświęcenia drugiej stronie należytej uwagi. Charakterystyczne, że dzisiejsi zwycięzcy w swych programach wyborczych nie zajmowali się relacjami polsko-niemieckimi: w obszernym programie PiS-u nie pada słowo Niemcy, w programie CDU/CSU nie ma Polski (poza miejscem, gdzie mowa o wypędzonych).

Po trzecie, coraz większy i negatywny wpływ na stosunki dwustronne wywierają czynniki wewnętrzne. Politykę europejską Niemiec kształtuje coraz silniej sytuacja na rynku pracy, stan budżetu i niski wzrost gospodarczy. Wszystko to przekłada się niekorzystnie na relacje z Polską, co pokazują dyskusje o swobodzie podejmowania pracy czy świadczenia usług. Z kolei w Polsce czynnikiem niekorzystnym jest polityczna nieprzejrzystość i związane z tym obawy odnośnie przewidywalności kraju w polityce wewnętrznej i zagranicznej.

Stosunki polsko-niemieckie zapewne nie ulegną spektakularnemu pogorszeniu, ale będą bardziej skomplikowane, a ton może być ostrzejszy. Kto chce snuć dalekosiężne plany, ten skazuje się na rozczarowanie. Ale równie fałszywe byłoby odstawianie relacji polsko-niemieckich do zamrażarki. Cóż więc czynić?

Rozróżniać i koncentrować! Te dwa słowa powinny być dzisiaj drogowskazem. Powinniśmy rozróżniać zwłaszcza między wymiarem historycznym i współczesnym; obie sfery powinny być rozdzielone, inaczej sprawy związane z historią zaciążą nad całokształtem stosunków. A jeśli chodzi o koncentrowanie: obie strony muszą, jak to się mówi w Niemczech, piec wspólnie nie wielki bochen chleba, ale małe bułeczki - to znaczy, muszą ograniczyć się do pojedynczych spraw, które są w obopólnym interesie. Koncentrujmy się na rzeczach ze swej natury wspólnych, na konkretnych “punktach ciężkości".

Nakazem chwili jest nowy minimalizm - tak zdecydowali wyborcy w Polsce i w Niemczech.

Przeł. WP

KAI-OLAF LANG jest analitykiem w berlińskim Instytucie Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa, który jest najważniejszym ośrodkiem doradzającym rządowi Niemiec.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2005