Po co nam w religii rytualne słowa i działania

W sobotę 3 lutego Kongregacja Nauki Wiary wydała notę „Gestis verbisque” wyjaśniającą, dlaczego nie należy zmieniać kluczowych elementów celebracji sakramentalnych. Nota jest bardzo rozczarowująca: nie zauważa zasadniczego problemu, który ujawnił się w przypadkach „nieważnie” sprawowanych sakramentów.

04.02.2024

Czyta się kilka minut

Fot. Pixabay / keskieve

Bóg jest wszędzie, „w Nim – mówi Pismo – żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” (Dz 17, 28), On „wszystko całkowicie napełnia” (Ef 1, 23). Po co zatem jakieś specjalne miejsca, czasy, rytuały? Czy Kościół, który głosi kluczowe znaczenie sakramentów w życiu chrześcijanina, nie zapomniał o tej boskiej wszechobecności? Po co trzyma się określonych słów i gestów?

Jak ocenić sytuacje, które miały miejsce w ostatnich latach, gdy okazywało się, że niektórzy duszpasterze zmieniali sakramentalne formuły, a Kongregacja Nauki Wiary uznawała, że w konsekwencji tych zmian sakramenty były sprawowane nieważnie, i nakazywała ich powtórzenie (czasem trzeba było powtarzać nie tylko ten zmieniony – gdy okazywało się, że osoba nieważnie ochrzczona została księdzem, nieważny był także jej sakrament święceń, a potem wszystkie udzielane przez niego spowiedzi czy odprawiane msze).

W sobotę 3 lutego Kongregacja Nauki Wiary wydała notę „Gestis verbisque” wprost odnoszącą się do tych sytuacji i poświęconą ważności sakramentów. Dokument streszcza katolicką sakramentologię, wydobywając z niej te elementy, które mają wyjaśnić, dlaczego nie należy samowolnie zmieniać kluczowych elementów celebracji sakramentalnych (czyli ich tzw. formy i materii). 

Nota Kongregacji jest jednak bardzo rozczarowująca – nie zauważa zasadniczego problemu, który ujawnił się w kazusie „nieważnie” sprawowanych sakramentów. Chodzi bowiem o pytanie postawione na początku tego tekstu: po co w religii, która z istoty łączyć ma człowieka z absolutną, wszechobecną boską rzeczywistością, ustalone, zewnętrzne, rytualne słowa i działania? 

Na to pytanie można odpowiedzieć na trzy sposoby.

Po pierwsze, można przyjąć postawę legalistyczną – uznać, że rytuały są jak czynności prawne. Te ostatnie, aby były ważne, czyli by przynosiły określone społeczne skutki, muszą być dokonane zgodnie z konwencją ustaloną przez odpowiednią władzę (jeśli na przykład braknie jakiegoś konwencjonalnego elementu – pieczęci, publikacji w odpowiednim monitorze itp. – dana czynność nie przynosi żadnych skutków). W przypadku religijnych rytuałów też trzeba zachować konwencję ustaloną przez religijny autorytet, inaczej Bóg nie wykona tego, co na skutek owej czynności miał wykonać.

Po drugie, można potraktować rytuały magicznie – wierząc, że istnieje jakiś konieczny, naturalny związek pomiędzy formą pewnych naszych słów i działań a zachowaniem się boskiej rzeczywistości. Zaklęcie źle wypowiedziane nie zadziała, nie spowoduje na przykład, że Bóg stanie się obecny w sakralnej przestrzeni lub w życiu uczestników rytuału.

Można w końcu uznać, że rytuały są nam potrzebne dlatego, że – jako cieleśni – potrzebujemy widzialnych, określonych symboli, by rozpoznać obecność i działanie boskiej rzeczywistości. Obecność, która i tak jest w nas i wokół nas, oraz działanie, które i tak się dzieje, ale których bez tych znaków możemy nie zauważyć. W tej perspektywie, określona forma symbolicznych słów i rytów ma znaczenie z tego względu, że dobrze otwiera naszą świadomość na boską rzeczywistość – dlatego nie można dowolnie jej zmieniać.

Odpowiedź Kongregacji na problem dowolnego zmieniania formy sakramentów zauważa, że „sakramenty, ustanowione przez Chrystusa, są działaniami, które poprzez znaki zmysłowe urzeczywistniają żywe doświadczenie tajemnicy zbawienia, umożliwiając uczestnictwo człowieka w życiu Bożym” i że trzeba w nich „zapewnić pierwszeństwo Bożego działania”. 

Zachowując jednak pojęcie „nieważności” i broniąc decyzji nakazujących powtarzanie sakramentów „nieważnie” udzielonych, nie uwalnia się od perspektyw legalistycznej albo magicznej. Jeśli bowiem Bóg nie zadziałał w tych „nieważnych” celebracjach ze względu na naruszenie prawno-kanonicznej konwencji, to jest absolutnym legalistą, a nie kochającym Ojcem. Jeśli zaś Bóg nie zadziałał ze względu na jakiś „naturalny” defekt rytuału – podlega regułom religijnej magii.

Jeśli jednak Bóg jest wolną, absolutną Miłością, to pojęcie „nieważności” sakramentu nie ma sensu. Owszem, warto dbać o odpowiednią formę celebracji, ale tylko dlatego, byśmy uczestnicząc w rytuale otwierali się na boskie działanie – ono samo zawsze się dzieje. 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Uniwersytecie Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.