Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Najbardziej lubiłem, gdy tata pozwalał mi wejść pod podwozie naszego garbusa i coś w nim dokręcić. Nie zdążył jednak nauczyć mnie naprawy auta ani innych rzeczy. Miałem 7 lat, gdy mój tata – strażak, Jacek Supera – po jednej z akcji gaśniczych nie wrócił do domu.
Dla nas – mamy, starszej siostry i mnie – odszedł nie tylko ukochany człowiek, ale i ważna część rodziny. To tata woził nas z naszych Brzezin pod Łodzią do lekarzy i na zakupy oraz troszczył się o stan techniczny domu. Na początku pomagał nam dziadek. Gdy zmarł, za „pomoc” musieliśmy płacić. A że nie mieliśmy czym, jako dwunastolatek przejąłem obowiązki taty. Najtrudniej było z piecem. Zimą wstawałem przed szóstą rano, żeby przynieść opał, rozpalić ogień, a potem iść do szkoły.
Dzieci wiedziały, co się stało z tatą, i omijały mnie. Bały się, że powiedzą coś, co sprawi mi przykrość. A ja zamknąłem się w sobie i nie umiałem nawiązać z nimi kontaktu. Dalej tkwiłbym w swoim żalu, gdyby nie Fundacja Dorastaj z Nami i jej darczyńcy. Najbardziej mi pomogło wsparcie doradcy edukacyjnego, który odkrył we mnie smykałkę do techniki i pisania.
To dzięki nim opłacałem przez 3,5 roku czesne w Wyższej Szkole Informatyki i Umiejętności w Łodzi i uzyskałem tam dyplom licencjacki. Od pół roku pracuję, a od października zacząłem studia magisterskie na Politechnice Łódzkiej. Chcę być informatykiem programistą. Jeszcze nie wiem, co będę tworzył, ale będę to robił bardzo dokładnie. Mówią o mnie: „pixel perfect” – perfekcyjny aż do pixela. ©