Pisma XIX wieku

Czy trzeba przyznawać się do tego, że je w dzieciństwie czytałem, to znaczy zapoznałem się z ich kolorytem i zapachem w owej odległej epoce mego pobytu w Szetejniach? Pamiętam zapach wychodka i tytuł Nad Niemnem drukowany w Kłosach. Pamiętam francuskie pisma pełne opisów wypraw do Afryki, ilustrowanych postaciami Murzynów stojących w wąskich czółnach, między trzciną.

04.04.2004

Czyta się kilka minut

Jestem więc antykiem, rodzajem legendy, jeżeli nawiedza mnie “Biesiada Literacka" czy stronice “Wieczorów Rodzinnych", ale to prowadzi do rozważań o XIX-wiecznej cenzurze, do myśli o ówczesnej Warszawie, bo tam te pisma drukowano.

I oto Warszawa ze “Święta trąbek" Aleksandra Gierymskiego, zapadły kąt Europy, ale promieniujący na jeszcze bardziej zapadłą Litwę, którą odwiedza bohater powieści “Le Zboroski" Oskara Miłosza. Jest to młody Anglik, który próbuje scharakteryzować Polaków i dostrzega ich cechy, takie jak: przerzucanie się z nastroju w nastrój, czyli niestałość usposobienia oraz kult wszystkiego, co zachodnie, łącznie z niemieckim blichtrem.

I pomyśleć, że i ja musiałem być, jako spóźniony czytelnik warszawskich pism, jakoś naznaczony. Ale właściwie pamiętam z tego tylko jeden utwór pt.: “Bal w garderobie" umieszczony w “Biesiadzie Literackiej". Rzecz się dzieje oczywiście w majątku, bo one to były odbiorcami tych pism, a garderoba oznaczała świat lokajów i panien służących, który umiał bawić się prawie tak jak państwo.

W każdym razie lektura tych pism dawała mi wtajemniczenie w układy klasowe, przeciwko którym rychło okazałem się zbuntowany. I nie było mi do smaku, kiedy po ruinie Warszawy w 1944 i 45 roku nadal przebywałem w Polsce XIX wieku. Ale co należało wtedy zrobić, jeżeli forma więziła nas w wieku ubiegłym, a przyszłość była narzucona i obca?

Dla uzupełnienia mojej antyczności dodam, że jedyny atlas, którym wtedy rozporządzałem, miał w środku Afryki białą plamę, czyli pochodził sprzed wyprawy Livingstone’a. Ale nie chodzi tutaj o moją antyczność; przyznaję się do niewygody wynikającej z mego urodzenia się w polskim dworze. Prowadziło to do postaw w sobie sprzecznych, dla mnie samego niejasnych, a jeszcze bardziej zagmatwanych przez współistnienie dwóch języków i wstyd biorący się z faktu mówienia innym językiem niż ogół ludności. Powtarzało się więc we mnie w formie stężonej to, czego ślady można było znaleźć u wielu inteligentów, nie bardzo wiedzących, jak sobie poradzić ze swoją pozycją oddzielenia od ludu, zajętego obrzędową religijnością i piciem. Przyznać się jeszcze muszę do pewnych snów, w których moja podwójność była uleczona i występowałem, na krótko, jako postać pogodzona ze sobą, nie miotana wewnętrznymi sprzecznościami.

Tak więc tamte dziewiętnastowieczne lektury nie uszły mi na sucho, przeciwnie, nasilały moje poczucie niewygody i usprawiedliwiały, ex post, wrzucenie granatu przez okno do pokoju w naszym dworze, co opisałem w “Dolinie Issy". A przez ile warstw wstydu muszę się przebić, żeby o tym mówić swobodnie teraz, kiedy na żadnym decorum już mi nie zależy.

No i ładnie wylądowałem, zaczynając od starych pism! Mógłbym na tę szczerość zdobyć się trochę wcześniej. Wolność! Teraz dopiero myślę, że mógłbym się wyswobodzić i cała moja twórczość byłaby inna.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2004