Pierwsza apostołka

Święty Jan Ewangelista Dobrą Nowinę o Jezusie opowiada w charakterystyczny sposób, często odbiegając w narracji i ujęciu teologicznym od innych autorów Nowego Testamentu. Dotyczy to także kobiet pojawiających się w jego Ewangelii.

01.12.2006

Czyta się kilka minut

Pierwszą wspomnianą przez Jana jest Matka Jezusa, pojawiająca się w scenie nieznanej żadnemu z pozostałych Ewangelistów - w perykopie o weselu w Kanie Galilejskiej. Perykopa jest wyjątkowa i to zarówno względem całej Ewangelii Janowej, jak i w porównaniu z synoptykami. Wskażmy tylko na niektóre z różnic: cud dokonany został w Galilei, ziemi dzieciństwa Jezusa, tymczasem w Ewangeliach synoptycznych mówi się, że Jezus nie był w stanie dokonać tam - ze względu na niewiarę ludzi - wielu cudów. W wydarzeniu uczestniczy rodzina i przyjaciele Jezusa, zaś w całej Ewangelii Jana nie znajdziemy podobnego cudu. Gdy Ewangelie wspominają o cudach Jezusa "wobec natury", zawsze chodzi o służenie ludziom w ich rzeczywistych potrzebach. Stąd uzasadnione pytanie, czy dostarczenie wina gościom weselnym w wystarczającej ilości jest też naglącą ludzką potrzebą?

Najbardziej zadziwiająca jest jednak rozmowa Matki i Syna. Trudno ją logicznie zinterpretować. Jezus wydaje się odmawiać Matce, ale Ona mimo to każe sługom spełniać polecenia Jej Syna. I On dokonuje cudu - jakby wbrew swoim słowom... Matka Jezusa - skądinąd Jan Ewangelista nigdy nie wymienia Jej imienia (ani Jej męża) - "gdy zabrakło wina, (...) mówi do Niego: »Wina nie mają«. Jezus jej mówi: »Czego chcesz ode Mnie, niewiasto? Czyż nie nadeszła moja godzina?«. Matka Jego mówi do usługujących: »Zróbcie cokolwiek wam każe«. A stało tam sześć stągwi kamiennych, przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń. Każda z nich zawierała dwa lub trzy wiadra. Mówi im Jezus: »Nalejcie wody do stągwi«" (J 2, 3-7). Ciąg dalszy perykopy znamy: woda stała się winem. "Ten pierwszy znak uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej i objawił swoją chwałę. I uwierzyli weń uczniowie Jego" (J 2, 11).

Najważniejsze, również dla wydobycia teologicznego obrazu Matki Jezusa w tej perykopie, wydają się słowa Jezusa: "Czego chcesz ode Mnie, niewiasto? Czyż nie nadeszła moja godzina?" (J 2, 4). Polskie przekłady harmonizują nieco wymowę tego zdania, używając brzmiące dziś szlachetnie "niewiasto". Tymczasem we współczesnym języku polskim powinniśmy przełożyć to po prostu "kobieto" (gr. gyne). Także dziś to sformułowanie brzmi jednak obco. Nie znamy żadnego podobnego przypadku, by syn zwracał się do matki słowem "kobieto", ani w ówczesnej literaturze żydowskiej, ani greckiej czy rzymskiej. Czyni tak jedynie Jezus (poza J 2, 4, także w J 19, 26). Powszechnie stosowanym zwrotem było: "moja matko". Bibliści stwierdzają zgodnie, że w zwrocie "kobieto" nie ma nic niegrzecznego, niemiłego czy obraźliwego, że tytuł ten nie wskazuje na brak szacunku czy miłości Jezusa do Matki. Istnieje natomiast wiele możliwości wyjaśniania, co miałby oznaczać. Skupmy się na dwóch drogach interpretacji, ponieważ obie podkreślają rolę Matki Jezusa jako kobiety.

W pierwszej zwraca się uwagę, że zwrot "kobieto" służy Jezusowi do podkreślenia, że w czasie Jego działalności publicznej przestają obowiązywać więzy naturalne - kończy się autorytet Maryi jako matki nad synem. Mielibyśmy wówczas do czynienia z Janową wersją synoptycznej tradycji o eschatycznej rodzinie Jezusa (por. Mk 3, 20-35 i par.). Ta droga interpretacji uznaje więc, że zwrot "kobieto" niesie w sobie pewne zdystansowanie się Jezusa wobec Jego Matki. Konsekwentnie późniejsze słowa Matki Jezusa do sług: "Zróbcie cokolwiek wam każe" (J 2, 5) rozumiane są jako wyraz wytrwałej pokornej wiary, która w końcu "przekonuje" Jezusa (dzieje się tak również w innych Janowych perykopach por. J 4, 47-50; J 11, 1-44). Pozostaje On jednak całkowicie suwerenny w decyzji o spełnieniu prośby i drodze jej spełnienia - dokonaniu cudu.

W drugiej propozycji rozumienia perykopy podkreśla się, że Jezus w jakiejś mierze przyzwyczaja nas do niezwykłego nazywania swych słuchaczy. Tak samo, "kobieto", zwraca się do Samarytanki (J 4, 21) i Marii Magdaleny (J 20, 13). Obie pełnią funkcje apostolskie i są przykładami, jak być uczniem/uczennicą Jezusa. A zatem Jezus, kwestionując autorytet swej Matki, który opiera się na więzach krwi, wskazuje na inny, istotniejszy. Konsekwencją takiego ujęcia jest zwrócenie uwagi, że wymienieni w dalszej części perykopy "usługujący" (J 2, 5) to w języku greckim diakonoi, określający rodzący się w czasie powstawania Ewangelii Janowej urząd kościelny. Spełniającym ten urząd Matka Jezusa dawałaby wskazanie: "Zróbcie cokolwiek wam [Jezus] każe"

(J 2, 5). Słowa te powinno się przyjmować nie tyle jako pochodzące od Matki Jezusa, ile od Jego uczennicy. Ta droga interpretacji nie tylko osłabia ewentualną negatywną wymowę tekstu, ukazuje też Matkę Jezusa jako postać apostolską.

To jednak nie koniec pytań. Jezus zwraca się do Matki: "Czego chcesz ode Mnie?" (J 2, 5, dosłownie: co mnie i tobie?, gr. ti eimoi kai soi). To idiom znany zarówno ze Starego, jak Nowego Testamentu (tak zwracają się do Jezusa demony i ludzie znajdujący się w ich mocy; por. Mk 1, 23-24; 5, 7; Łk 4, 33-34; 8, 28), który pojawia się w dwóch kontekstach: gdy ktoś niesprawiedliwie dręczy kogoś innego lub gdy ktoś jest wciągany do sprawy, która nie ma dla niego znaczenia. W obu przypadkach jest odmową lub przynajmniej dystansowaniem się. Jak zatem rozumieć te słowa Jezusa kierowane do Matki? I tu istnieją dwie grupy interpretacji. Pierwsza utrzymuje, że słowa te wskazują na formę zaprzeczenia wspólnoty: Jezus daje do zrozumienia Matce, że cud jest wyłącznie Jego sprawą, że działa w sposób niezależny od Niej. W drugiej wskazuje się na pozytywny, przyjacielski kontekst wypowiedzi: fraza miałaby wówczas znaczyć, że czas autorytetu Matki nad Synem kończy się, ale nie ma tu ani cienia odmowy, wymówki czy odsunięcia.

Kolejne ważne słowa Jezusa, skierowane do Matki, to: "Czyż nie nadeszła moja godzina?" (J 2, 4). "Godzina Jezusa" to w słowniku czwartego Ewangelisty termin techniczny oznaczający czas Paschy, ku któremu kieruje się życie i posłannictwo Jezusa: czas Jego samoobjawienia się na Krzyżu, Jego wywyższenia i uwielbienia. O ile słowa Jezusa "Czego chcesz ode Mnie?" mogą nieść ładunek negatywny - oddzielenie się Jezusa od Matki, zwrot "Jeszcze nie nadeszła Moja godzina" mógłby wyrażać ideę ponownego połączenia się Syna z Matką na poziomie nadprzyrodzonej wiary. Gdy nadejdzie "godzina" Jezusa, nie będzie już mówił do Matki: "Czego chcesz ode Mnie". Mówi o tym Janowa scena pod krzyżem, w której - znów jako jedyny Ewangelista - wspomina obecność Matki Jezusa (zob. J 19, 25-17).

Choć zatem matka Jezusa pozostaje w Ewangelii Janowej bezimienna, Ewangelista eksponuje Jej osobę przez wspomnienie o Niej na początku i końcu działalności publicznej Jezusa.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2006