Pierwsi zginęli cywile

Od wybuchu II wojny światowej minęły 64 lata, ale niektóre fakty związane z napaścią Niemiec hitlerowskich są wciąż nieznane. Tak jest z niemal kompletnym zniszczeniem przez Luftwaffe w pierwszej godzinie wojny miasta Wielunia.

31.08.2003

Czyta się kilka minut

Wczesnym rankiem 1 IX 1939 r. nad uśpione, bezbronne miasto (właściwie miasteczko, gdyż Wieluń liczył wówczas niespełna 16 tys. mieszkańców) nadleciały eskadry niemieckiego lotnictwa i rozpoczęły jego bombardowanie. Była to największa tragedia Wielunia na przestrzeni siedemsetletniej historii. Miasto zamienione zostało w gruzowisko. Blisko 1200 osób zginęło od bomb i kul hitlerowskich lotników.

Znamienne, że pierwsze bomby padły na wieluński szpital, w którym poniosły śmierć 32 osoby: 26 chorych, 2 siostry szarytki, pozostali z obsługi szpitala. Ofiar mogło być więcej, jednakże ówczesny dyrektor szpitala, dr Zygmunt Patryn, wobec zagrożenia agresją ze strony Niemiec hitlerowskich, w dniu 31 sierpnia polecił wypisać ze szpitala tych wszystkich chorych, którzy nie wymagali pilnej hospitalizacji. W ten sposób w szpitalu pozostali tylko najciężej chorzy, po przebytych operacjach.

Dlaczego zbombardowano szpital w Wieluniu? Przecież tego rodzaju obiekty użyteczności publicznej były, zgodnie z konwencjami międzynarodowymi, pod szczególną ochroną prawa narodów.

W wydanej w 1941 r. w Stuttgarcie przez Kreisleitung NSDAP propagandowej broszurze “Ein Jahr Aufbau des Kreises Welun" motywowano to tym, że szpital nie był oznakowany symbolami Czerwonego Krzyża i zbombardowany został pomyłkowo.

Czy tak było naprawdę? Jeden z mieszkańców Wielunia: ,,Pod koniec sierpnia l939 r. przechodząc przez park zauważyłem na dachu budynków szpitalnych wymalowane duże białe koła. Byłem tym zaintrygowany i powiedziałem o tym ojcu. Oświadczył mi, że prawdopodobnie obsługa szpitala szykuje się do malowania znaków Czerwonego Krzyża, by w ten sposób uchronić te budynki przed ewentualnym bombardowaniem lotniczym na wypadek wojny. Rzeczywiście, w następnym dniu poszedłem specjalnie tam zobaczyć i stwierdziłem, że na wszystkich budynkach szpitalnych wymalowane były duże znaki Czerwonego Krzyża".

Relacji potwierdzających oznakowanie szpitala jest więcej. Szpital był wyróżniającym się budynkiem w mieście. Lotnicy, wśród których był też uczeń wieluńskiego gimnazjum, Niemiec Horst Scholle, przeprowadzali bombardowanie z bardzo niskiego pułapu - w mieście nie było żadnego wojska, było ono pozbawione jakiejkolwiek obrony. Czy można było pomylić cele, nawet gdyby nie było znaków Czerwonego Krzyża? Wątpliwe.

Oznakowanie szpitali, zgodnie z konwencjami międzynarodowymi, obowiązywało w warunkach niewypowiedzianej wojny, a Wieluń, pierwsza ofiara II wojny światowej, bombardowany był z zaskoczenia. Atak na miasto nastąpił rano, przed godziną 4.45, powszechnie uważaną za początek wojny.

Dyrektor szpitala dr Zygmunt Patryn: ,,Wczesnym rankiem 1 września 1939 r. obudził mnie huk nisko lecących samolotów. W chwilę potem usłyszałem przeraźliwy świst i wybuch bomby na terenie ogrodu szpitalnego. Była to pierwsza bomba, która spadła na Wieluń. Po jej wybuchu część budynku gospodarczo-mieszkalnego, w którym mieszkałem, zaczęła się walić. Ja uciekłem z domu boso, tylko w koszuli, w biegu zdążyłem chwycić leżące na krześle ubranie. Przed budynkiem zastałem już kilka płaczących sióstr szpitalnych. Kazałem im biec do ogrodu i kłaść się na ziemię, sam zaś chciałem udać się do szpitala. Zobaczyłem jednak nawracające samoloty i również pobiegłem do ogrodu i położyłem się na ziemi. Słyszałem w tym czasie krzyki i jęki z zawalonego budynku gospodarczego, gdzie zostały przywalone gruzem pracownice kuchni, które od wczesnych godzin rannych przygotowywały śniadanie dla chorych. Nawracające samoloty powtórnie zrzuciły bomby na szpital. Jedna z nich spadła znowu na teren ogrodu szpitalnego i powstał olbrzymi lej (...). Samoloty znów zrzuciły na szpital bomby burzące i zapalające. Udałem się do płonącego szpitala. Na schodach przed wejściem do budynku leżał zabity człowiek (...). Na chodniku przed szpitalem również leżeli zabici. W gruzach szpitala usłyszałem krzyki, wołanie o pomoc (...). Drugi budynek szpitalny, w którym znajdował się oddział położniczy, miał całkowicie zerwany dach od eksplodującej bomby. Położne pouciekały, w szpitalu pozostało około 10 noworodków. Położnej Musielakowej kazałem ułożyć noworodki na furmance i odesłać do szpitala w Sieradzu (...). O ile sobie przypominam, położna Musielakowa odbierała jeden poród podczas ataku na szpital w położonym obok szpitala parku".

Władysława Musielak: ,,Na teren płonącego szpitala przybył też ksiądz, który udzielił błogosławieństwa chorym płonącym żywcem, a którym nikt nie był w stanie udzielić pomocy. Pamiętam, że chciano ratować chorego leżącego na wyciągu, lecz ten prosił, by go zostawiono w spokoju. Co się z nim stało - nie wiem".

Stanisława Musiał, pracownica fizyczna szpitala: ,,Trudno mi wyrazić słowami to wszystko, co działo się w szpitalu podczas bombardowania. Kiedy po pierwszym nalocie wbiegłam do budynku głównego, by nieść pomoc rannym i chorym, zaczęło się nagle powtórne bombardowanie. W pewnym momencie część budynku zaczęła się zapadać. Powstał niesamowity, trudny do opisania popłoch wśród chorych. Słychać było ich jęki, wołanie o pomoc, straszliwe krzyki ludzi płonących pod stosem gruzu. Część chorych zdążyła zbiec do podziemi szpitala, znaczna ich część została zabita bądź przywalona gruzami na klatce schodowej (...). W ogrodzie szpitalnym dwie kobiety z oddziału położniczego urodziły dzieci. Wkrótce potem jedna z nich zginęła od wybuchu bomby".

Tadeusz Olejnik jest profesorem Akademii Świętokrzyskiej w Kielcach - Filia w Piotrkowie Trybunalskim, prezesem Wieluńskiego Towarzystwa Naukowego, redaktorem naczelnym ,,Rocznika Wieluńskiego".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2003

Podobne artykuły