Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przykładem los AWS Jerzego Buzka: w 2001 r. znalazła się pod progiem wyborczym także przy udziale publicznej telewizji, zwanej wtedy "telewizją Kwiatkowskiego". Więcej jest jednak przykładów, które dowodzą tezy przeciwnej. Choć w 2004 r. media publiczne kontrolował SLD, Sojusz znalazł się na granicy politycznego niebytu. W 2005 r. telewizja sprzyjała bardziej Platformie, ale to bracia Kaczyńscy odnieśli sukces w wyborach parlamentarnych i prezydenckich. Z kolei w 2007 r. PiS przegrał wybory, choć wcześniej przejął kontrolę nad mediami publicznymi. A dziś PO utrzymuje poparcie sięgające połowy elektoratu, mimo że w TVP rządzi Andrzej Urbański, były działacz PiS (Lech Kaczyński powiedział niedawno otwarcie, że poprzedni prezes Bronisław Wildstein musiał odejść, bo "Wiadomości" za mało informowały o sukcesach rządu jego brata).
Mimo to politycy jak "parli na ekran", tak prą nadal. Prezydent nie zaskoczył chyba nikogo, gdy w minionym tygodniu storpedował swym wetem forsowaną przez PO nowelę ustawy o mediach publicznych. Nieformalna koalicja złożona z prezydenta, PiS i SLD (Sojusz chce się wstrzymać podczas głosowania nad odrzuceniem weta) zablokowała podejście PO do przejęcia kontroli nad TVP. Pierwsze, ale zapewne nie ostatnie. Andrzeja Urbańskiego zdaje się to nie niepokoić, przeciwnie: prezes TVP podejmuje kolejne kroki o jednoznacznie politycznym znaczeniu - jak choćby wstrzymanie transmisji obrad sejmowej komisji w sprawie śmierci Barbary Blidy. Może to świadczyć o jego silnej pozycji, ale także o braku wyobraźni: dostarcza wszak wciąż nowych argumentów swym przeciwnikom.