Pakt stabilizacyjny, czyli co?

PiS, Samoobrona i LPR zawarły "Pakt stabilizacyjny, podpisując go w obecności tylko dziennikarzy Telewizji Trwam, Radia Maryja i "Naszego Dziennika. Nikomu z trzech partnerów przedterminowe wybory się nie opłacały, więc nie zawracali sobie głowy szczegółami ani liczbami.

06.02.2006

Czyta się kilka minut

Wszyscy zgodzili się po prostu na polityczną ochronę marszałka Marka Jurka i rządu Kazimierza Marcinkiewicza oraz zestawiając na łapu-capu listę stu czterdziestu kilku tytułów (bo nie projektów) ustaw, które powinny być przeforsowane w Sejmie, choć w większości nie wiadomo, co mają zawierać i ile kosztować. W efekcie jest porozumienie, które może coś znaczyć, a może nie znaczyć nic - ot, zobaczymy, kto kogo przechytrzy.

Jedno wydaje się wszak nieodwracalne: budowana przez braci Kaczyńskich IV RP otrzymuje piętno Samoobrony i LPR, a tego piętna nie da się wymazać gumką. Może to prowadzić do głębokiego podziału społeczeństwa zamiast solidaryzmu - i na nic tu zaklęcia czy obietnice. Pozostaje czysta taktyka sprawowania władzy przez PiS, opierająca się na zmuszaniu Samoobrony i LPR do uległości metodą "kija i marchewki". "Marchewką" będzie kuszenie mirażem wejścia do rządu ludzi Leppera i Giertycha, a "kijem" nieustająca groźba wyborów, co prawda już nie pod pretekstem budżetu, ale jakiegoś innego zabiegu (np. rząd poda się do dymisji, a nowego Sejm i prezydent nie będą w stanie - lub nie zechcą - wyłonić). Strategiczny cel Jarosława Kaczyńskiego pozostaje bez zmian, a celem tym wydaje się "połknięcie" przez Prawo i Sprawiedliwość elektoratów Samoobrony i LPR oraz, przy okazji, przejęcie niektórych posłów tych formacji. Samoobroną Samoobrony i Ligi może być dokuczliwe ,,udoskonalenie" kolejnych ustaw zgłaszanych przez PiS (jak przy ,,podwójnym becikowym") bądź walka z rządem na obszarach nieobjętych paktem (np. wybory samorządowe).

Tak czy inaczej, jakość i styl polskiej polityki pozostają bez zmian - i niewiele pomogą interwencje ludzi Kościoła, widoczne w trakcie ostatnich rozgrywek. Nie chodzi tu zresztą tylko o nieodmienną grę o. Tadeusza Rydzyka oraz o jego rachuby partyjne. Sprawa jest poważniejsza: w polskim Kościele widać wyraźny podział nie tylko na tle nastawienia do Radia Maryja, ale także wokół pytania, czy Kościół może angażować swój autorytet w bieżącą politykę partyjną, czy też - jak pisze właśnie papież Benedykt XVI we włoskim tygodniku "Famiglia Christiana" - nie powinien.

Abp Sławoj Leszek Głódź argumentował, że patronował sklejaniu "paktu stabilizacyjnego", gdyż jego zdaniem cywilizuje to życie publiczne w Polsce. Gdybyż to było takie proste... Szczególnie w sytuacji "Lepper u boku PiS" - kompletnego już rozmazania standardów moralnych.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 07/2006