Organy świętokrzyskie

Jedna z najpiękniejszych krakowskich świątyń, gotycki kościół Świętego Krzyża, może stać się jednym z bardziej znaczących w Polsce miejsc wykonywania muzyki dawnej. Właśnie zainaugurowano tam koncerty na wiernie zrekonstruowanych organach z początku XVIII w.

28.09.2003

Czyta się kilka minut

"1704 Ultimis diebus Feb[ruarii]", "w ostatnich dniach lutego 1704" - taką inskrypcję odczytano podczas konserwacji organów wewnątrz największej piszczałki. W minionych trzech stuleciach instrument wielokrotnie przebudowywano, w efekcie poza kształtem prospektu (czyli zewnętrznej obudowy) niewiele w nim zostało z tego, czym był na początku. W Polsce zachowało się bardzo mało starych organów, tym większe znaczenie ma przedsięwzięcie, na które zdecydowało się krakowskie probostwo Świętego Krzyża. W Krakowie są to w ogóle pierwsze organy będące wierną kopią historycznego oryginału. Niemieccy specjaliści z firmy Ekkehart Gross dokonali rekonstrukcji w oparciu o zachowanych siedem oryginalnych głosów z 1704 r. (w sumie organy mają 19 głosów), w tym unikatowy na skalę europejską tzw. cymbel polski. Czarna szafa organowa z posrebrzanymi piszczałkami została pięknie odrestaurowana przez polskich rzemieślników.

Uszy melomanów wyczuliły się już na różnicę między brzmieniem muzyki, powiedzmy, Bacha, wykonywanej na współczesnym fortepianie i na instrumencie z epoki. Podobnie gdy chodzi o muzykę pisaną na orkiestrę. Dzięki nurtowi wykonawstwa na instrumentach z epoki potężny, patetyczny Bach okazał się subtelny, nieledwie koronkowy. W przypadku organów naszą wizję nadal kształtuje masywne brzmienie współczesnych koncertowych instrumentów. Organowy Bach wciąż dźwięczy nam w uszach monumentalnie, toccata i fuga

d-moll zawsze rozsadzają mury świątyń. Tymczasem duże organy, do jakich przywykliśmy dzisiaj, były za jego czasów rzadkością. Muzyka organowa - podobnie jak śpiew kościelny - miała kiedyś charakter dużo bardziej kameralny. To dopiero w XIX wieku stała się monumentalna jak neogotyckie świątynie.

Organom świętokrzyskim przywrócono oryginalną wysokość stroju - o pół tonu wyższą od współczesnego standardu. Utemperowano też ich strój według opisu zawartego w pochodzącej z ok. 1540 r. tabulatury (czyli zapisu melodii na organy; tabulatury sporządzano w średniowieczu i później do baroku; przechowywano na ogół w klasztorach, zachowało się do naszych czasów kilka takich zbiorów) Jana z Lublina. Ich brzmienie ma polor oczyszczonej z brudu i przemalowań barwy starego obrazu. Barwa tego brzmienia jest delikatna, nieco matowa. Czy nasze uszy, przywykłe do dźwiękowego bogactwa wielkich koncertowych organów, mogą ją docenić i polubić?

Polskie Towarzystwo Muzyki Dawnej z godnym szczerej melomańskiej radości rozmachem zaplanowało cykl koncertów u Świętego Krzyża. Rozpoczął go 14 września występ Jamesa Davida Christiego z Bostonu. Christie ma renomę jednego z najwybitniejszych organistów specjalizujących się w wykonawstwie muzyki dawnej, co potwierdza choćby lista muzyków, z którymi współpracował: m.in. Kurt Masur, Colin Davis, Roger Norrington, sir Simon Rattle, Philippe Herreweghe, Trevor Pinnock, Seiji Ozawa, Andrew Parrott, Christopher Hogwood, Joshua Rifkin. W Polsce koncertował już w 2000 r. Tym razem program koncertu ułożył tak, by wypróbować możliwości instrumentu na przykładzie muzyki powstałej w czasie, gdy układano wykorzystaną w nich temperację stroju, i w czasie jego budowy: od Sweelincka do Bacha. Były też kompozycje wcześniejsze, ze sławnych polskich tabulatur - warszawskiej tabulatury organowej, tabulatury Jana z Lublina i krakowskiej tabulatury klasztoru Świętego Ducha, a więc niemal “domowej" tabulatury kościoła Świętego Krzyża - wszak klasztor Świętego Ducha stał do XIX wieku obok kościoła Świętego Krzyża, tam gdzie dziś Teatr Słowackiego.

Zarówno skromne (w sensie zamierzonej powściągliwości) brzmienie organów, jak interpretacja Christiego sprawiły, że cały ten bogaty repertuar zabrzmiał bardzo jednorodnie. Wręcz surowo. Bez ozdobników, których tyle w muzyce wykonywanej na koncertowych organach. Christie zwraca uwagę w pierwszym rzędzie na stylistykę muzyki - jakby bardziej go interesowała epoka, w której powstała i źródła jej stylu niż kompozytor i zawarty w jego utworach osobisty przekaz. Jego stosunek do organów można by nazwać “gouldowskim", bo podobnie jak wielki pianista Christie szuka czystej muzyki. A świętokrzyskie organy ze swoim prostym, równym brzmieniem bardzo dobrze nadają się do takiego sposobu gry.

Ciekawe, że Christie najbardziej “rozkręcił" się w kompozycjach włoskich kompozytorów z XVII w., Giovanniego Salvatore i Giovanniego de Macque, tanecznych w wyrazie, momentami nawet dość groteskowych. Natomiast starodawne melodie z tabulatury Jana z Lublina odegrał bardzo prosto, ascetycznie. To zresztą niezmiernie ciekawy i wart przypomnienia repertuar. Bodaj pod koniec lat 70. ubiegłego stulecia w radio prezentowano cykl poświęcony tabulaturze pelplińskiej, najobfitszej wśród polskich: trwał dobrych kilka miesięcy. Tabulatury to prawdziwe skarbczyki, w których tak wykonawca, jak słuchacz znajdą wiele pięknych melodii. Można by to robić choćby właśnie na organach u Świętego Krzyża.

Plany następnych koncertów imponują: wystąpią m.in. Holender Liuwe Tamminga i Włoch Andrea Marcon, bez dwóch zdań należący do najwybitniejszych organistów na świecie. Jeśli Polskiemu Towarzystwu Muzyki Dawnej uda utrzymać się taki poziom, to koncerty u Świętego Krzyża mogą stać się muzycznymi wydarzeniami dużej rangi. Co należy się naszym melomanom, żywo zainteresowanym dawną muzyką organową, o czym świadczył wypełniony po brzegi kościół.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2003