Opowieści o utopii

Yael Bartana nie ma zamiaru powtarzać scenariuszy znanych z historii. Interesuje ją stworzenie mitu, który będzie zdolny wyprowadzić masy na ulicę.

31.05.2011

Czyta się kilka minut

Na murawę warszawskiego Stadionu Dziesięciolecia wchodzi młody mężczyzna ubrany w białą koszulę, czerwony krawat i długą skórzaną czarną kurtkę. Krzyczy: "Żydzi! Rodacy! Ludzie! Luuudzieee!!!!!". To pierwsze kadry filmu "Mary koszmary" Yael Bartany, pokazanego na początku 2008 roku w warszawskiej Fundacji Galerii Foksal. Dzieło młodej artystki z Izraela zaskakiwało, prowokowało, irytowało. Bartana - dotąd w Polsce nieznana szerszej widowni - wtargnęła w samo centrum polskich dyskusji wykraczających daleko poza sam obszar sztuki.

W tym roku artystka będzie reprezentować nasz kraj na Biennale Weneckim. Chociaż dziś świat artystyczny rzadko odwołuje się do narodowych podziałów, to ta najstarsza i najbardziej prestiżowa impreza nadal podporządkowana jest tradycyjnemu modelowi rywalizacji poszczególnych krajów. Owszem, na poprzednim Biennale Niemcy reprezentował Brytyjczyk Liam Gillick, a w ukraińskim pawilonie obok Ilji Cziczkana znalazła się Japonka Mihara Yasuhiro, jednak w jego ponad stuletnich dziejach są to rzadkie wyjątki.

Wobec zbiorowości

Urodziła się w 1970 roku. Dzieciństwo i młodość spędza w moszawie Kfar Jehezkel, osiedlu założonym w 1921 roku, jednym z tych miejsc, w których powstawał współczesny Izrael. Szkoła, potem służba wojskowa, wreszcie studia. Jak sama mówi: byłam wtedy częścią systemu. Trafia do jerozolimskiej Bezalel Academy of Arts and Design, którą kończy w 1996 r. Później studiuje w School of Visual Arts w Nowym Jorku oraz amsterdamskiej Rijksakademie van Beeldende Kunsten. Patrzy już na Izrael z dystansu.

Jeszcze podczas pobytu w Amsterdamie powstaje film "Profile" (2000), pokazujący w zwolnionym tempie twarz młodej dziewczyny przymierzającej się podczas ćwiczeń wojskowych do oddania strzału. Jest spokojna, w pełni oddana powierzonemu zadaniu. Artystka przygląda się temu, co sama przeżyła w izraelskiej armii. Do doświadczeń własnego kraju powraca też w kolejnych pracach. W "Trembling Time" (2001) samochody zatrzymują się nagle na autostradzie na dźwięk syreny wzywającej, by oddać hołd poległym żołnierzom. Trwa Memorial Day, jedno z ważnych świąt izraelskich. Wszyscy odpowiadają na wezwanie, nie bacząc na okoliczności. W 2005 roku powstaje "Wild Seeds", w którym młodzi ludzie symulują grę w "Evacuation of Gilad’s Settlement" - wysiedlanie osadników z Zachodniego Brzegu. Jedni wchodzą w rolę żołnierzy, drudzy stają się osadnikami. Razem naśladują to, co dzieje się w realnym świecie.

W pracach Bartany przewija się wątek zbiorowych rytuałów, narzucania jednostkom określonych zachowań, ale też wpisywania się w grupowe działania, udziału we wspólnocie. Jednocześnie artystka odwołuje się do izraelskich konfliktów i sporów. I podstawowych tamtejszych mitów. Jej "Summer Camp" (2007) to dwie równoległe projekcje filmowe. W jednej pokazuje ochotników z Izraela i Europy pomagających odbudować palestyński dom zniszczony przez żołnierzy. Mozolnie, jak to robiono przez wieki, układają cegłę po cegle. Druga projekcja to przemontowany i skrócony przez artystkę "Awodah" izraelskiego dokumentalisty Hermala Lerskiego z 1935 roku. Miał on zachęcać do osiedlania się w Palestynie. W obu filmach podobny jest nie tylko temat, ale i sposób filmowania, kadrowanie, oświetlenie.

Bartana na dzisiejszy Izrael spogląda krytycznie. O syjonizmie mówi: to "mit upadły". Znikły dawne wyobrażenia i etos pierwszych założycieli. Jesteśmy tylko okupantami - podkreśla. Ale jednocześnie "Summer Camp" pokazuje inną utopię, realizowaną dziś przez tych, którzy nie chcą się wpisać w role ustanawiane przez obie strony tamtejszego konfliktu. Marzenia stają się sposobem na przełamanie poczucia klinczu, sytuacji, w której trudno znaleźć rozwiązanie.

...i zadziwi się Europa

W 2006 roku artystka przyjeżdża do Polski na zaproszenie Joanny Mytkowskiej i Andrzeja Przywary z Fundacji Galerii Foksal. Po dwóch latach dochodzi do premiery "Marów koszmarów". Sławomir Sierakowski - to on jest młodym mężczyzną przemawiającym na płycie Stadionu Dziesięciolecia - zaprasza w nim trzy miliony Żydów: "Wracajcie do Polski, do waszego naszego kraju!". Padają słowa nieobecne w oficjalnym dyskursie: o wyrwie w polskiej świadomości, która powstała w wyniku wymordowania polskich Żydów przez nazistów. Jednocześnie film jest obietnicą powstania kraju tolerancji, bez nacjonalizmu i ksenofobii. "Wróćcie, a wy i my przestaniemy być wreszcie narodami wybranymi. Wybranymi do cierpienia, wybranymi do przyjmowania ran i wybranymi do zadawania ran. Wróćcie, a staniemy się wreszcie Europejczykami" - wykrzykuje Sierakowski.

W kolejne części trylogii "...i zadziwi się Europa" - "Mur i wieża" (2009) - na warszawskim Muranowie zbudowano pierwszy kibuc w Europie. Młodzi ludzie we wspólnym trudzie odtwarzają osiedle wzniesione pierwotnie przez żydowskich osadników w Palestynie podczas arabskiej rewolty z lat 1936-1939. Sama Bartana coraz silniej jest też obecna w Polsce. Zostaje m.in. redaktorem artystycznym - obok Artura Żmijewskiego - "Krytyki Politycznej" (właśnie ukazał się przygotowany przez nią numer, w całości wypełniony pracami wizualnymi).

Trzecia część trylogii - "Zamach" - będzie miała premierę w Wenecji (otwarcie 4 czerwca, w polskim pawilonie zostanie pokazany cały cykl). Film opowiada o zamordowaniu przywódcy ruchu. Ginie on z nieznanej ręki. Nie dowiemy się, kto go zabił. Polski nacjonalista? Izraelski syjonista? A może po prostu jakiś szaleniec? Bartana pokazuje uroczystości żałobne: pochód, przemówienia, trumnę z prawdziwym Sławomirem Sierakowskim. Jego śmierć staje się nowym aktem założycielskim, mitem, na którym zostaje ufundowana nowa wspólnota.

Wszystkie części trylogii rozgrywają się w określonym miejscu i czasie. Najpierw jesteśmy na warszawskim stadionie, w miejscu, w którym odbywały się ważne imprezy sportowe, ale także oficjalne uroczystości Polski Ludowej. To już przeszłość. Jego murawa, trybuny są zniszczone, porośnięte chwastami. Tylko na koronie widać stoiska handlarzy, pozostałości "Jarmarku Europa". Kibuc jest budowany na Muranowie, nieopodal pomnika Powstańców Bohaterów Getta, w miejscu pierwszego starcia z hitlerowcami w czasie powstania z 1943 roku. Obok powstaje Muzeum Historii Żydów Polskich. Kręcono film na oczach mieszkańców. Widzieli oni, jak wznoszona jest drewniana konstrukcja baraków, strażnicze wieże, palisada otaczająca cały teren. Maszerujące brygady, wspólną pracę, odpoczynek osiedleńców. Z kolei 3 kwietnia br. na placu Zamkowym pojawia się żałobny pochód ubrany niczym pionierzy w białe koszule z czerwonymi chustami. To Ruch Odrodzenia Żydowskiego w Polsce, którego celem ma być powrót Żydów do kraju ich przodków. Idący niosą tajemniczą polsko--żydowską flagę (powstał nawet znak ruchu, który łączy białego orła w koronie i dawidową gwiazdę). Żart, prowokacja? - pytano. Obok trwają obchody rocznicy śmierci Jana Pawła II, Katyński Marsz Cieni i protest obrońców zwierząt. Właśnie powstaje trzecia część trylogii.

Pokaz na Biennale w Wenecji jest tylko kolejnym krokiem. W 2012 roku w Berlinie zostanie zorganizowany pierwszy kongres Ruchu Odrodzenia Żydowskiego. Jego członkami mają być nie tylko mieszkający w Izraelu potomkowie polskich Żydów, ale także Anglicy, Palestyńczycy, Niemcy. No i Polacy. To ma być zaczątek nowego, lepszego społeczeństwa

Cały cykl "...i zadziwi się Europa" został głęboko osadzony w polsko-żydowskiej przeszłości. Porusza problem traumy: polskiej, ale też żydowskiej. Bartana dotyka także innych relacji: izraelsko-palestyńskich, wreszcie żydo-

wsko-żydowskich. W jej pracach wciąż powraca pytanie o możliwość zbudowania na innych niż dotąd zasadach relacji narodowych czy społecznych.

Utopia?

Yael Bartana chce pokazać uobecnianie się lepszego świata. Paradokumentalny charakter jej prac, osadzenie ich w konkretnym miejscu i czasie, uprawdopodabnia te wizje. Artystka niemal wymusza zajęcie stanowiska, opowiedzenie się za lub przeciw marzeniu o wielkim zrywie, który zmienia kraj. "Nie mam zamiaru powtarzać scenariuszy znanych z historii. Interesuje mnie stworzenie mitu, który będzie zdolny wyprowadzić masy na ulicę" - mówi w jednej z rozmów. Owszem, takie mity bywają niebezpieczne, ale czyż sztuka nie jest miejscem, w którym można podjąć takie ryzyko. Dziś artyści rzadko się na to porywają.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2011