On rozkazał dać świadectwo

Kiedyś każde wakacje spędzałem w górach. Jednym z najprzyjemniejszych doświadczeń tamtego czasu było wstawanie od dogasającego ogniska lub gramolenie się z namiotów wtedy, gdy wokół panował jeszcze mrok. Wspinaliśmy się po ciemku na jakiś szczyt albo grań. Kilka godzin maszerowaliśmy pod gwiazdami, by w odpowiednim miejscu opatulić się śpiworami i patrzeć, jak niebo nad dalekim horyzontem zacznie zmieniać barwę od granatowej, przez szarą, różową, aż do błękitnej.

11.04.2004

Czyta się kilka minut

---ramka 327437|prawo|1---Najbardziej ekscytujący był jednak moment, gdy na linii oddzielającej niebo od ziemi pojawiał się mały punkcik światła, bardzo szybko przeobrażający się w czerwony łuk, który po chwili odrywał się od horyzontu i szybował w górę jako biała kula słońca. Płaciliśmy za to nieprzespanymi nocami, zakwasami w mięśniach i dreszczami, które wywoływało przenikliwe zimno świtu. Pamiętam, jakie komentarze wywoływała ta pasja u śpiochów i racjonalistów. Nie byliśmy w stanie im przekazać, czym jest dla nas doświadczenie wschodu słońca.

Podobnie bezradny czuję się dziś, gdy mam skomentować opowieść o Marii Magdalenie, która zobaczywszy odsunięty kamień, pobiegła do apostołów, oraz o Piotrze i Janie, którzy biegli do pustego grobu. To historia dla nas fundamentalna. Bez zmartwychwstania próżna jest przecież nasza wiara, bez niego jesteśmy ludźmi bardziej od innych godnymi pożałowania. Jednak nie znajduję słów, by z Dobrą Nowiną przebić się przez nieporadność języka. Każde zdanie wydaje się za małe, każde fałszuje rzeczywistość. Traktaty teologiczne i mądre kazania mają się do rzeczywistości zmartwychwstania tak, jak opasłe książki astronomów do widoku wschodzącego słońca.

A jednak podczas górskich wypraw zdarzało się, iż któryś z dotychczasowych sceptyków dołączał do nas i wychodził nocą na grań. To wspomnienie napełnia mnie nadzieją. Najczęściej nie przekonywały wątpiącego opisy tego, co widzieliśmy; przekonywał go sam fakt, że podejmowaliśmy wysiłek i wyruszaliśmy.

Tak było od początku. Maria Magdalena, Piotr i umiłowany uczeń nie przekazali Nowiny teoretycznym wykładem. W ich oczach, gestach czy słowach było na szczęście widać, że dotknęli najważniejszej Tajemnicy. Nie da się opowiedzieć o “Słońcu wschodzącym z wysoka", ale można zaprosić na wędrówkę, “dążenie do tego, co w górze" i powiedzieć: “Chodź i zobacz. Przekonaj się. Musisz przełamać lenistwo i pobiec do miejsca, gdzie w pustym grobie leżą płótna i chusty. Dopiero gdy wejdziesz i zobaczysz, masz szansę uwierzyć".

Jeśli po doświadczeniu Wielkiej Nocy będziesz opowiadał, jak bardzo odmieniło ono Twoje życie, to znaczy, że niewiele się jeszcze w Twoim sercu dokonało. Jeśli natomiast Twoi bliscy i sąsiedzi będą twierdzili, że stałeś się nowym człowiekiem, to znaczy, że pozwoliłeś, by Łaska z wysoka dotknęła Twego serca.

---ramka 327436|strona|1---

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 15/2004