O wolność waszą. I naszą.

W chwili, gdy oddajemy do druku to wydanie Tygodnika, jest nadzieja, że na Ukrainie zrealizuje się najlepszy możliwy scenariusz: że w grudniu powtórzona zostanie druga tura wyborów prezydenckich. I że, najpewniej, wygra w niej Wiktor Juszczenko, a Ukraina skieruje się ku Zachodowi. Ale nawet gdyby stało się inaczej - i gdyby jednak zniszczono ukraińskie nadzieje na wolność - to i tak kilka rzeczy wiemy już na pewno.

05.12.2004

Czyta się kilka minut

 /
/

Po pierwsze, na Ukrainie - zarówno w jej części centralnej i zachodniej, jak na wschodzie kraju - tworzy się dziś społeczeństwo obywatelskie, odrzucające gorset pochodzący z sowieckich czasów. Dynamika, wyzwolona w listopadzie 2004 r. w Kijowie, Lwowie, a nawet w małych miastach i wsiach, jest niesłychana. Tego nie spodziewali się nawet znawcy spraw ukraińskich. Został uruchomiony podobny proces, jak w Polsce podczas rewolucji “Solidarności". I tego nikt nie cofnie, nawet Władimir Putin.

Po drugie, nowe społeczeństwo i jego siła są wartością nie tylko dla Ukrainy, ale także dla innych krajów powstałych po rozpadzie ZSRR. Rok temu Gruzini zaprotestowali przeciw wyborczym fałszerstwom i przepędzili postsowieckie i prorosyjskie elity władzy. Dziś coś podobnego dzieje się na Ukrainie. Czy to początek nowej serii? Bo demokratyczna Gruzja i demokratyczna Ukraina mogą stać się przykładem także dla innych. Dla Białorusinów, dla narodów Azji Środkowej i również dla Rosjan.

Po trzecie, Unia Europejska - na początku ignorująca 200 tysięcy ludzi na ulicach Kijowa - nie tylko się obudziła (w czym mamy udział) i nie tylko zauważyła nareszcie, że u jej granic istnieje w ogóle taki kraj jak Ukraina, ale zaangażowała się skutecznie w roli mediatora. Jest szansa, że to zangażowanie Brukseli będzie trwałe, że Unia - do tej pory traktująca Ukrainę jak np. Tunezję (albo jeszcze gorzej: jako część “bliskiej zagranicy" Rosji) - nie tylko stanie się “akuszerem" narodzin ukraińskiej demokracji i wolności, ale sformułuje wobec Kijowa konkretną ofertę partnerstwa. Nie chodzi o to, by Ukraińcy otrzymali zaraz - tak jak Turcy - perspektywę członkostwa w Unii (choćby dlatego, że Turcja jest dziś o wiele bardziej wciągnięta w struktury zachodnie niż Ukraina). Ale potrzebują od Europy nowego “planu Marshalla": pomocy gospodarczej i politycznej. Także po to, by obecny entuzjazm nie zamienił się we frustrację (znamy to z Polski, patrz kariera Stana Tymińskiego w 1990 r.). Bo jeśli Juszczenko zostanie prezydentem i zwróci się ku Zachodowi, to nie ma wątpliwości, że Rosja - traktująca dotąd Ukrainę (co dziś widać jak na dłoni) jak część własnego terytorium - będzie robić wiele, bardzo wiele, by zwykli Ukraińcy szybko się zniechęcili i do Juszczenki, i do demokracji. Putin ma tu wiele możliwości - nawet jeśli przesadne są krążące po Kijowie plotki, że rosyjskie służby specjalne przygotowywały szereg prowokacji (np. zamach bombowy w tamtejszym metrze), które miałyby zdyskredytować opozycję, to Ukraina jest uzależniona od rosyjskiej gospodarki i dostaw surowców. Także Juszczenko będzie się musiał z tym liczyć.

Po czwarte, niesłychana jest reakcja nas, Polaków: polityków i zwykłych ludzi, szczególnie (jak to zwykle bywa) studentów i młodzieży. Akcje pomocy, zbiórki pieniędzy i żywności dla kijowskich demonstrantów, symboliczne pomarańczowe wstążki na kurtkach... No i polscy politycy w Kijowie - oni pojechali tam nie tylko, by werbalnie wesprzeć Ukraińców; oni byli tam także “żywymi tarczami". I polscy politycy w Brukseli, budzący Unię. Żaden kraj na świecie nie popiera dziś Ukrainy tak intensywnie i z takim poczuciem wspólnego losu, jak my. Ukraińcy to widzą. To jest pojednanie polsko-ukraińskie - żywe, praktyczne, motywowane nie tylko etyką i sympatią, ale także pragmatyzmem. Bo demokratyczna Ukraina leży w interesie narodowym Polski: ubezpiecza naszą wolność.

Zauważmy: nie byłoby tej fali solidarności z Ukrainą, gdyby nie wielu ludzi, którzy w minionych latach, a czasem jeszcze przed rokiem 1989, pracowali dla pojednania polsko-ukraińskiego, budując sieć instytucji pozarządowych, kształtując świadomość, a zwłaszcza zawiązując kontakty międzyludzkie. To teraz procentuje - tak jak w 1989 r. zaprocentowało, także politycznie, pojednanie polsko-niemieckie.

Po piąte, w ostatnim czasie spora część polskich elit politycznych oraz polskiego społeczeństwa skłaniała się do postrzegania Unii Europejskiej jako instytucji bezdusznej, zajętej tylko sporami o podział wspólnego budżetu, o dopłaty rolne czy przepisy regulujące kształt banana. Znamienne, że nasze wejście do Unii dokonywało się jakby bez emocji, bez radości. Dziś widzimy nie tylko, że mamy w Unii na coś wpływ. Widzimy także, że Unia to coś więcej niż tylko dopłaty rolne: że to także wspólnota wartości. Z drugiej strony, “stare" kraje unijne dostrzegają w tych dniach, jak ważne było poszerzenie Unii na Wschód. Pozytywna rola, jaką Polska i Litwa odgrywają dziś w Brukseli i na Ukrainie (gdzie de facto tworzy się współna polityka zagraniczna UE), okazuje się błogosławieństwem ni mniej, ni więcej, tylko dla pokoju w Europie.

Po raz kolejny polskie zawołanie ,,Za wolność waszą i naszą" przestało być tylko hasłem ze szkolnych podręczników. Bo trzeba naprawdę jeszcze powalczyć o wolną od przemocy i kłamstwa Ukrainę. To jest dopiero początek długiej drogi.

Patrzymy z sympatią i podziwem na determinację Ukraińców. Demonstrują na siarczystym mrozie. W Kijowie pogoda jest czynnikiem politycznym, na który liczył “obóz trzymający władzę". A życząc Ukraińcom zwycięstwa, z radością dostrzegamy także propolskie reakcje na placach i ulicach Kijowa czy Lwowa, gdzie polskie flagi powiewają obok ukraińskich, jako symbol wolności.

Oby to poczucie wspólnego losu przepędziło demony przeszłości.

Coś bardzo ważnego dokonuje się w tej części Europy. Zmienia się rewolucyjnie geopolityka, zmieniają się ludzie. To szansa dla Ukrainy. I dla Polski. I dla Europy. Chodzi o wolność waszą, ale naszą również.

W tym numerze “Tygodnika" oddajemy w ręce Czytelników blok materiałów (patrz strony 9-13) poświęconych rewolucji na Ukrainie. Dołączamy także do każdego egzemplarza polsko-ukraińskie naklejki; zróbmy z nich użytek.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2004