O pogodzie

03.05.2021

Czyta się kilka minut

Spadł na zieleniejącą już trawę, na żabie gody, na kwitnącą leszczynę. Miejscami jest go po kolana. I wciąż pada, i ma padać jeszcze przez parę dni. Unieważniona wiosna. No tak, czasem spadał nawet w maju, ale leżał tylko chwilę. Kiedyś w kwietniu spadł marznący deszcz. Przyszli już górale ze stadami. Owce były świeżo ostrzyżone. Kilka nie przeżyło. Po prostu zamarzły.

A teraz te wszystkie ptaki, które już przyleciały. Podfruwają wśród ośnieżonych gałęzi świerków. Całe to kolorowe towarzystwo. Żółte trznadle, podbite jasnym brązem zięby w szarobłękitnych czapeczkach, rozkiwane pliszki, rudopłomienne pleszki i co tam jeszcze, bo ciągle w ruchu i trudno drobiazg wzrokiem przyszpilić. Rano ich zwielokrotniony trel wśród ponurej bieli brzmi absurdalnie i zarazem zwycięsko. Chyba dają radę. Pogrzebują i podziobują tuż przy pniach świerków i modrzewi, gdzie śniegu najmniej. Widać lekko zrytą ściółkę. Zatrzymuję kota w domu i rozsypuję ziarno pod okapem dachu. Trochę wydziobują, ale raczej preferują głodną i chłodną wolność. W każdym razie śpiew o poranku nie milknie, a nawet mam wrażenie, że się wzmaga na przekór okrucieństwu natury, które jest chyba obojętnością. Potężną i wszechogarniającą.

Trochę zeszło. Wyłazi trawa i prześwieca ziemia. Złotodzioby kos szuka wczesnych robaków. Obok chyba kwiczoł. Prawie go nie widać, bo bury jak cała ta śnieżnobłotna pora. O, i zięba dryga na kretowisku. I cały czas schodzi, bo dziś słońce, wprawdzie zza chmur, ale ciepło.

Ach to obsesyjne wyczekiwanie pogody w naszej szarej strefie klimatycznej. Wyczekiwanie słońca, wyczekiwanie deszczu, wyczekiwanie śniegu. Zawsze wyczekiwanie odmiany, która nieodmiennie nadchodzi, ale nigdy taka, jakiej byśmy pragnęli. Nieustanny zawód. Permanentne rozczarowanie. Wieczny wystrych na dudka. Biedni Polacy patrzący w niebo. Opętańczy kult przyrody. Jakie tam chrześcijaństwo…

Tak. Zeszedł. Tylko za domem od północnej strony leży jeszcze reszta tego, co zjechało z dachu. W lesie, w cienistych żlebach. A czasem nadciągają ciemne chmury i sypie białą, szelestliwą kaszą. Sąsiad pociesza, że w pięćdziesiątym roku, minionego wieku oczywiście, spadło w maju do kolan i leżało przez tydzień. I było minus dziesięć. Owce głodowały na resztkach siana. Pociesza, ale też ma dosyć wiosennych chłodów, błota i niskiego nieba. Błękitna źrenica wychynie na chwilę i zaraz ginie pod powieką ołowianych obłoków. Okrutne perskie oko. Woda na młyn klimatycznych antyociepleniowców. I, co za tym idzie, płaskoziemców i przeciw- szczepionkowców. Niebo z nas drwi. Natura szydzi. Robi jedno, a każe wierzyć w drugie.

I tylko od owiec pocieszenie. Niestraszna im żadna aura. Leżą sobie jak posągi. Tylko czarne pyszczki im się poruszają, pobłyskują białe zęby. Żują. Teraz to już nawet wybór mają, bo skubną trochę siana i trochę tej nieśmiałej runi. Dobrze, że jeszcze ich nie ostrzygłem, bo co one by w tym wczorajszym śniegu na golasa robiły. No więc leżą, a pomiędzy nimi pożywiają się trznadle i zięby. Jak między szarymi głazami. Spokój. Czasami któryś ptaszek wskakuje na owczy grzbiet i wydziobuje z runa suche nasiona traw. Piękny i spokojny widok pod zmiennym niebem, którego widok wtrąca ludzi w smutek albo i desperację.

Pod wieczór się uspokoiło. Powietrze znieruchomiało. Zastygły międzykontynentalne wiry aury. Prześwieca dymny błękit. Czyli jest nadzieja. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się w 1960 roku w Warszawie. Mieszka w Beskidzie Niskim. Prozaik i eseista. Autor Murów Hebronu, Dukli, Opowieści galicyjskich, Dziewięciu, Jadąc do Babadag, Taksimu, Dziennika pisanego później, Grochowa, Nie ma ekspresów przy żółtych drogach, Wschodu… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 19/2021