O nas bez nas

Wizyty biskupów ad limina w Rzymie niewiele mogą zmienić. Są wydarzeniami o charakterze bardzo klerykalnym.

08.11.2021

Czyta się kilka minut

Gdy kilka miesięcy temu w mediach pojawiła się wiadomość, że polscy biskupi jadą do Rzymu na wizytę ad ­limina, podniosło się wiele głosów wyrażających nadzieję, że będzie się ona łączyć z jakimiś radykalnymi krokami Watykanu zmierzającymi do głębokiej reformy polskiej instytucji kościelnej. Niektórzy spodziewali się, że konsekwencją tej wizyty będą dymisje w polskim episkopacie.

Wizyta ad limina zakończyła się kilkanaście dni temu. Z tego, co o niej wiemy, nadzieje na radykalne zmiany okazały się płonne – zgodnie zresztą z przewidywaniami komentatorów bardziej zorientowanych w prawie kanonicznym.

Więzy wiary

Istotą wizyty ad limina („do progów” – w domyśle: apostolskich) jest bowiem pielgrzymka biskupów danego kraju do grobów apostołów Piotra i Pawła, a także spotkanie z papieżem i przedstawicielami kurii rzymskiej. Jak określa dyrektorium wydane przez Kongregację ds. Biskupów na temat duszpasterskiej posługi biskupów, „Apostolorum successores”, wizyta ta „w swych różnych momentach liturgicznych, duszpasterskich i braterskiej wymiany ma dla biskupa dokładne znaczenie: wzrostu jego poczucia odpowiedzialności jako następcy apostołów i ożywienia jego wspólnoty z Następcą Piotra”. Dyrektorium dodaje, iż wizyta „stanowi również szczególną chwilę dla życia tegoż Kościoła lokalnego, umacniając – za pośrednictwem jego własnego przedstawiciela – więzy wiary, wspólnoty i dyscypliny, łączące go z Kościołem Rzymu i całym ciałem biskupim”.

Wizyta ad limina nie jest, oczywiście, wydarzeniem o charakterze wyłącznie pobożnościowym. Biskupi przed przybyciem do Rzymu przesyłają do watykańskich kongregacji raport opisujący stan ich Kościołów. Jest on podstawą dyskusji z rzymskimi kurialistami oraz z papieżem.

Rozmowy te mają jednak być bardziej wymianą doświadczeń, omówieniem problemów i przedyskutowaniem duszpasterskich wizji – a nie „karnym dywanikiem”.

Niejawne raporty

Biorąc pod uwagę tak określony sens wizyty ad limina, nie powinno się spodziewać po niej jakichś radykalnych decyzji Watykanu. Jednak właśnie niedawny pobyt polskich biskupów w Rzymie – w kontekście sytuacji Kościoła w Polsce – ujawnia, iż obecna formuła tej wizyty nie spełnia swego zadania – zwłaszcza w drugim z wymienionych w cytowanym dyrektorium aspektów: nie stanowi szczególnej chwili dla Kościoła lokalnego, którego biskupi przybywają do apostolskich progów.

W Kościele w Polsce mamy bowiem do czynienia z radykalnym kryzysem zaufania wiernych do biskupów: jak pokazują sondaże, około połowa Polaków chciałaby dymisji całego episkopatu. W kontekście, w którym ogromna część członków Kościoła lokalnego nie widzi w biskupach swych wiarygodnych przedstawicieli, ani raport sporządzony bez szerokich konsultacji i niepodany do publicznej wiadomości, ani rozmowy toczone w zamkniętym biskupim gronie nie wiążą się z umocnieniem więzi wiernych z Kościołem Rzymu. Wręcz przeciwnie – rodzą podejrzenia i większą nieufność.

Nieufność taką widać wśród polskich katolików – wystarczy przeczytać komentarze na temat relacji z wizyty, jakie przedstawiali biskupi. Tym bardziej że relacje te nie ułatwiały odbudowywania zaufania do hierarchów. Nieliczni z nich przyznawali, że spotkali się w Watykanie z krytyką. Większość podkreślała dobrą atmosferę, zrozumienie ze strony papieża oraz przedstawicieli watykańskiej kurii.

Byli i tacy, którzy zaznaczali, jak bardzo polski episkopat był w Rzymie chwalony.

Dar klerykalizmu

Chyba najbardziej podkreślał to abp Marek Jędraszewski. Relacjonował on, że wedle urzędników watykańskich dykasterii „na tle innych krajów europejskich Polska jest dla nich wszystkich płucami, dzięki którym Kościół katolicki w Europie może jeszcze oddychać”. Co więcej, zdaniem metropolity krakowskiego Franciszek jest „niezwykle przekonany do autorytetu, jakim cieszy się w Polsce ksiądz”, i namawiał polskich biskupów, by trwali przy tym autorytecie i budowali go, traktując jako „wielki dar Boży”.

Być może papież – wbrew temu, co wielo­krotnie publicznie akcentuje – w głębi serca ceni i wspiera klerykalną wizję Kościoła, bliską wielu polskim biskupom z metropolitą krakowskim na czele. Z drugiej strony, wielu biskupów wskazywało, że Franciszek dobrze się orientuje w realiach polskiego katolicyzmu. Jeśli tak – to wie, że taki model Kościoła jest w Polsce w poważnym kryzysie i że księża są autorytetem dla coraz mniejszej liczby wiernych.

Skoro jest tak dobrze – można zapytać – to czemu jest tak źle? Działania takie jak wizyty ad limina w obecnej postaci nie rozwiążą tego problemu. Jest to bowiem działanie, które – choć w zamyśle dotyczy całego Kościoła lokalnego – ma charakter klerykalny: angażuje tylko biskupów, jest nieprzejrzyste dla reszty wspólnoty. We współczesnym kontekście można powiedzieć: jest zupełnie niesynodalne. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Uniwersytecie Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 46/2021