O jaskółkach i prawie karnym

W dzieciństwie często słyszałem, że nisko latające jaskółki zwiastują deszcz. Od kilku lat wiem także, że wzmożone zainteresowanie polityków prawem karnym zwiastuje rychłe wybory.

19.06.2005

Czyta się kilka minut

Owe nisko latające jaskółki pojawiły się w Sejmie w ostatnich tygodniach i zaowocowały uchwaleniem dwóch ustaw zakładających zmiany regulacji obowiązującego kodeksu karnego. Ustawy przekazano do Senatu, który wkrótce rozstrzygnie o ich dalszych losach.

Pokaz pryncypialności

Pierwsza z nich jest odpowiedzią polityków na nagłaśniany w ostatnim czasie przez media problem pedofilii. Posłowie postanowili znacznie zaostrzyć sankcje za przestępstwa przeciwko wolności seksualnej i obyczajności. Dotyczy to nie tylko zachowań seksualnych podejmowanych bezpośrednio wobec osób, które nie ukończyły osiemnastego roku życia, ale także udziału takich osób w produkcjach pornograficznych, jak też zachowań polegających na utrwalaniu czy posiadaniu materiałów pornograficznych z udziałem osób małoletnich.

Wobec sprawców przestępstw seksualnych popełnionych na szkodę małoletnich przewidziano specyficzne środki w postaci zakazu zajmowania stanowiska, wykonywania zawodu czy działalności związanej z wychowywaniem, edukacją, leczeniem małoletnich lub z opieką nad nimi. Inny orzekany w takich przypadkach środek karny miałby polegać na obowiązku powstrzymania się od przebywania w określonych środowiskach lub miejscach, zakazie kontaktowania się z określonymi osobami lub zakazie opuszczania określonego miejsca pobytu bez zgody sądu. Cel tych regulacji wydaje się oczywisty. Problem ich ewentualnego stosowania polega jednak na tym, że w znacznym zakresie orzekanie owych zakazów i obowiązków jest obligatoryjne, a sąd pozbawiony jest możliwości rozważenia, czy mają one jakiś sens w stosunku do konkretnego sprawcy w realiach konkretnej sprawy.

Zakaz wykonywania zawodu miałby być orzekany tylko na zawsze, wykluczając w tym zakresie wszelką ocenę sędziowską. W przypadku zakazu opuszczania określonego miejsca bez zgody sądu, jego orzekanie ma być co prawda fakultatywne, niemniej również może zostać orzeczone na zawsze. Nie bardzo wiadomo, jak rozumieć owo miejsce pobytu. Czy chodzi o orzeczenie nakazujące spędzenie reszty życia w określonej miejscowości? Dzielnicy? A może w kwartale ulic? Warto przy tym wspomnieć, że naruszenie owego zakazu stanowi według projektodawców przestępstwo zagrożone karą do trzech lat pozbawienia wolności.

Projektodawcy nie poprzestają wszakże na zakazach. Wprowadzają do kodeksu karnego nowy środek, polegający na możliwości umieszczenia sprawcy przestępstwa przeciwko wolności seksualnej, “popełnionego w związku z zakłóceniami (...) czynności psychicznych o podłożu seksualnym, innym niż choroba psychiczna" w zakładzie zamkniętym. Przy czym owo umieszczenie następowałoby po wykonaniu kary i byłoby bezterminowe. Ponieważ stosowanie nowego środka nie byłoby ograniczone wyłącznie do sprawców przestępstw popełnionych na szkodę małoletnich, a jego przesłanką nie byłaby choroba psychiczna, powstaje pytanie, o jakim “zakłóceniu czynności psychicznych o podłożu seksualnym" myślał ustawodawca wprowadzając możliwość bezterminowego pozbawienia wolności.

Być może rozstrzygnięcie tych wątpliwości podsuwa propozycja zmiany innego przepisu kodeksu karnego, dotycząca dozoru stosowanego wobec sprawców skazanych na karę pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania. Posłowie przewidują, że dozór taki miałby być orzekany obligatoryjnie wobec sprawcy przestępstwa popełnionego “w związku z zaburzeniem preferencji seksualnych". Można stąd wnosić, że ustawodawca zakłada jakiś modelowy ich obraz, w związku z czym można zapytać, jakie preferencje uznaje się za zaburzone. Czy przypadkiem ustawodawca nie postanowił zabrać głosu w toczących się ostatnio sporach wokół aktywności grup mniejszości seksualnych?

Nie można oprzeć się wrażeniu, że projektowanym zmianom w prawie karnym przyświecała jedna podstawowa idea - wykazać się przed ewentualnymi wyborcami pryncypialnością i zdecydowaniem w zwalczaniu przestępczości na tle seksualnym. Stąd dążenie do osiągnięcia maksymalnej surowości oraz wprowadzania szerszej kategorii środków pozwalających na odseparowanie od zdrowej części społeczeństwa osób uznanych za niebezpieczne. Warto przy tym zauważyć, że równocześnie na palcach można policzyć istniejące w Polsce poradnie seksuologiczne, które pomagałyby osobom wykazującym skłonności pedofilskie.

Szansa dla trzeciej władzy

Pod sztandarami walki z pedofilią w omawianym projekcie ustawy wprowadzono do kodeksu karnego “tylnymi drzwiami" regulacje, które z pierwotną materią projektu ustawy nie mają wiele wspólnego. Pojawiło się w szczególności kuriozum w postaci “punktowej" kary pozbawienia wolności przewidzianej za kwalifikowane typy zabójstwa. Według posłów, w przypadku takiego przestępstwa (a chodzi o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem, zabójstwo w związku z rozbojem, zgwałceniem lub wzięciem zakładnika czy zabójstwo z użyciem broni palnej albo w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie) można wymierzyć tylko dwa rodzaje kary - albo 25 lat pozbawienia wolności, albo karę dożywotniego pozbawienia wolności. Propagandowo zmiana ta nadaje się od razu na plakat wyborczy. Tylko że na salach rozpraw nie odbywają się wiece wyborcze, ale zapadają dramatyczne czasem rozstrzygnięcia ludzkich losów. W rozstrzygnięciach tych ważyć trzeba wiele okoliczności, w tym także motywy i stopień winy sprawcy, jego przyczynienie się do powstałego skutku.

Ustawodawcy wydaje się, że wie lepiej od sędziego orzekającego w sprawie, jaka kara w takim przypadku jest sprawiedliwa. W związku z tym zamyka sądom drogę do wydania wyroku uwzględniającego indywidualne okoliczności czynu. Zresztą posłowie nie są do końca konsekwentni, bowiem nie proponują stosownych zmian w zakresie kary za, wydawałoby się, jedną z najcięższych zbrodni - zbrodni ludobójstwa z art. 118 kodeksu karnego. W jej przypadku sąd zachowa możliwość miarkowania kary w granicach od 12 lat pozbawienia wolności w górę.

Innym zupełnie pomysłem na zastępowanie przez ustawodawcę organów wymiaru sprawiedliwości jest drugi projekt zmian w prawie karnym, wydłużający terminy przedawnienia niektórych przestępstw, zwany często lex FOZZ. Na mocy tej ustawy organy wymiaru sprawiedliwości otrzymałyby dodatkowe pięć lat na załatwienie wspomnianej afery. Inicjatorzy zmiany nie ukrywali w uzasadnieniu wniesionego do Sejmu projektu, że pomoc w osądzeniu sprawy FOZZ była głównym celem ich wystąpienia. Na pierwszy rzut oka należałoby tylko temu przyklasnąć. Nikt aferzystów nie lubi, a szczególnie tych z FOZZ. Ustawodawca da więc jeszcze jedną szansę prokuraturze i trzeciej władzy, które może wreszcie zatrą ślady wcześniejszej nieudolności. Nie może być bowiem tak, żeby przestępcy uniknęli odpowiedzialności karnej w związku z upływem jakiegoś sztucznie wymyślonego przez prawników terminu. Zwłaszcza, że prawo do przedawnienia karalności nie jest prawem konstytucyjnym.

Zagadnienie to jest wszakże znacznie bardziej skomplikowane i dotyczy samych podstaw funkcjonowania państwa prawa i demokracji. Załatwianie na mocy ustawy indywidualnej sprawy toczącej się przed sądem jest brutalną ingerencją władzy ustawodawczej w kompetencje władzy sądowniczej. Ustawodawca w żadnym wypadku nie może tego czynić, bo szkoda, jaka wynika z takiego postępowania, jest znacznie większa niż nawet uniknięcie odpowiedzialności karnej przez niektórych indywidualnych sprawców, choćby było ono następstwem wcześniej wspomnianego nieudolnego prowadzenia postępowania karnego. Nie chodzi przy tym o sam fakt wydłużenia terminów przedawnienia karalności przestępstw, ale o uczynienie celem ustawy wydłużenia tego terminu w indywidualnej sprawie. Parlament, który zaczyna się mieszać w konkretne postępowania karne, przestaje być władzą ustawodawczą i narusza tym samym Konstytucję.

Remedium na społeczne bolączki

Owa pokusa zastępowania sądu przez parlament wzmocniona jest jeszcze szczególną tendencją polegającą na traktowaniu uchwalanych ustaw jak deklaracji politycznych. Coraz mniejszą natomiast wagę przywiązuje się do faktu, że owe ustawy mają pełnić przede wszystkim funkcje prawa regulującego życie społeczne. Proces ten dotknął także przepisy zawarte w kodeksach, a więc aktach stanowiących szczególną podstawę całej kultury prawnej społeczeństwa.

Proces erozji prawa kodeksowego jest już w Polsce bardzo zaawansowany. Wystarczy wspomnieć, że w Sejmie tej kadencji czeka jeszcze na rozpoznanie ponad 20 projektów zmian, najczęściej stanowiących poselską reakcję na konkretne sprawy dyskutowane w mediach. Prawo karne w rękach polityków stało się remedium na wszelkie bolączki społeczne, przy czym jest ono tym skuteczniejsze, im surowszymi karami operuje i im więcej czynów uznaje za przestępstwo. W świecie polityki zapanowała swoista “poprawność polityczna" wykluczająca wszelkie głosy sprzeciwu wobec represyjnej i omnipotentnej polityki karnej. W przeciwnym bowiem wypadku można otrzymać przydomek “obrońcy przestępców". Kto jeszcze odważy się przypomnieć, że prawo karne stanowi ultima ratio środków, jakimi dysponuje państwo. Co najciekawsze, ową “poprawność polityczną" respektują wszystkie ugrupowania polityczne, od lewa do prawa. Jeżeli zaś statystyki pokazują, że przestępczość w Polsce maleje, tym gorzej dla statystyk. Oczywiście granice tej polityki wyznaczone są przez pojemność zakładów karnych i międzynarodowe trybunały oceniające przestrzeganie przez Polskę podstawowych standardów związanych z wykonywaniem kar. Miejmy nadzieję, że większość znajdujących się jeszcze w Sejmie projektów ustaw stanowiących wyraz wspomnianej polityki wraz z upływem kadencji trafi do kosza. I być może znowu jaskółki, świadome odpowiedzialności, jaka spoczywa na tych, którzy realnie sprawują władzę, zaczną trochę wyżej latać.

Dr hab. WŁODZIMIERZ WRÓBEL (ur. 1963) jest pracownikiem naukowym Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 25/2005