Nowy papież musi być sobą

Marco Politi: Chodzi o to, aby Kościół miał dobrych księży. Gdy w Wielki Piątek podczas Drogi Krzyżowej w Koloseum kard. Joseph Ratzinger mówił, że do Kościoła przeniknął brud i egoizm, wielu kardynałów i biskupów odebrało jego słowa jako krytykę zbyt wątłego powołania wśród księży.
Kard. Armand Gaetan Razafindratandra z Madagaskaru w drodze na posiedzenie kolegium kardynałów /
Kard. Armand Gaetan Razafindratandra z Madagaskaru w drodze na posiedzenie kolegium kardynałów /

MAREK ZAJĄC: - Przed kilkoma dniami kardynałowie postanowili nie udzielać żadnych wywiadów. Czy jednak z dotychczasowych informacji, również tych zakulisowych, może Pan wywnioskować, przed jakimi wyzwaniami stoi Kościół katolicki?

MARCO POLITI: - O ile wiem, podczas codziennych kongregacji każdy z kardynałów omawiał sprawy istotne z jego punktu widzenia. Naturalnie, hierarchowie analizowali różne aspekty działalności Watykanu, głównie posunięcia o charakterze międzynarodowym. Rozmawiano o zaangażowaniu Jana Pawła II na rzecz pokoju, o kwestiach zaludnienia Ziemi w związku z debatą na forum ONZ. Wielokrotnie poruszano problematykę bioetyczną; manipulacje genami i wykorzystywanie embrionów w eksperymentach naukowych to przedmiot troski wielu kardynałów. Były ciekawe wystąpienia poświęcone Ameryce Południowej i Afryce. Jeden z kardynałów mówił o Chinach, o perspektywach rysujących się w kontaktach z tym krajem. Inny z kolei krytykował zapis, że w pewnych okolicznościach o wyborze papieża może przesądzać przewaga nie dwóch trzecich, ale zwykła większość, czyli połowa plus głos jednego elektora.

Jak widać, dyskusja była fragmentaryczna, rozproszona. Odniosłem wrażenie, że niektórzy kardynałowie - na pewno ci, z którymi rozmawiałem - byli tym nieco rozczarowani. Dlatego ważniejsze stały się nieformalne kontakty między purpuratami, którzy spotykali się ze sobą popołudniami, przede wszystkim w porze obiadów.

- A Pańskim zdaniem jakie są najważniejsze zadania dla współczesnego Kościoła?

- Mówiłbym nie o zadaniach czy celach, ale o wielkich odpowiedzialnościach, z którymi należy się zmierzyć. Jeżeli chodzi o sprawy z samego wnętrza Kościoła, jako pierwszą wymieniłbym zachowanie tożsamości w błyskawicznie zmieniającym się świecie. Następna troska dotyczy odpowiedniego poziomu duchowieństwa. Mówiąc wprost, chodzi o to, aby Kościół miał dobrych księży. Duże zaniepokojenie budzi w Watykanie fakt, że w minionych latach niektórzy duchowni nie okazali się wystarczająco oddani Bogu i ludziom. Gdy w ostatni Wielki Piątek podczas Drogi Krzyżowej w Koloseum kard. Joseph Ratzinger mówił, że do Kościoła przeniknął brud i egoizm, wielu kardynałów i biskupów odebrało jego słowa jako krytykę zbyt słabego poświęcenia i zbyt wątłego powołania wśród księży.

Co do działalności Kościoła na zewnątrz: kardynałowie są pod wielkim wrażeniem milionów, które przybyły do Rzymu, aby trwać przy Janie Pawle II w ostatnich godzinach jego życia, oddać hołd jego ciału w Bazylice Św. Piotra i uczestniczyć w ceremoniach pogrzebowych. To niezbity dowód, że Jan Paweł II potrafił mówić nie tylko do katolików, ale również do reszty świata - do przedstawicieli innych wyznań chrześcijańskich i religii, do niewierzących czy zwolenników różnych idei filozoficznych. Stąd rodzą się nowe wyzwania dla Kościoła: kontynuowanie zaangażowania ekumenicznego i dialogu z innymi religiami oraz sprostanie randze, jaką papiestwo zyskało za pontyfikatu Jana Pawła II.

Bo warto przypomnieć, że przed dwudziestoma siedmioma laty papiestwo było punktem odniesienia wyłącznie dla katolików, no... być może także dla nielicznych chrześcijan z innych Kościołów. Teraz zaś wyrosło na rzecznika godności i praw człowieka, uznawanego i szanowanego w różnych kulturach, religiach i krajach. Kościół katolicki zaczął odgrywać wielką rolę na poziomie globalnym. Przyszły papież musi utrzymać ów kurs.

- Będzie też musiał zmierzyć się z żywą pamięcią o wielkim poprzedniku. Nie uniknie porównań z Janem Pawłem II, co może okazać się trudne.

- To będzie trudne dla każdego, bez względu na to, kto zasiądzie na Stolicy św. Piotra. Zgadzam się z kard. Godfriedem Danneelsem z Brukseli, że następny papież po prostu musi być sobą. To dobrze, że będzie miał własny charakter, temperament, kulturę, pomysły i styl zachowania. W jednym musi być jednak podobny do poprzednika; powinien umieć rozmawiać z wierzącymi i niewierzącymi, rozmawiać z całym światem.

Trzeba przy tym podkreślić, że za pontyfikatu Jana Pawła II Kościół był jednym z pierwszych podmiotów międzynarodowych, które zrozumiały wagę globalizacji. Papież zawsze powtarzał, że globalizacja ma różne aspekty - pozytywne i negatywne. Dlatego nie należy zapominać o głębokim poczuciu solidarności i wsparciu dla krajów ubogich. Wielokrotnie przypominał, że świat powinien być postrzegany jako rodzina narodów. Jego idea zakładała istnienie wspólnoty solidarności, która działa wedle wspólnych zasad i dzięki wspólnym instytucjom. O wojnie i pokoju miały decydować Narody Zjednoczone jako władza legalna, a nie pojedyncze państwo na własną rękę.

- Czy nowy papież powinien kontynuować proces umiędzynarodowienia Watykanu?

- Wiele razy w tych dniach pytałem o to kardynałów. Na ogół odpowiadali: naturalnie, umiędzynarodowienie Kościoła można rozumieć również w takich kategoriach, że po pontyfikacie ze Wschodu będziemy mieli papieża z Afryki, Ameryki albo Azji. Ale nie wolno przy tym przeoczyć, że włoscy kardynałowie - wyrastający z rodzimych tradycji i formacji - przez wieki charakteryzowali się mentalnością globalną, bardzo szerokimi horyzontami, wykraczającymi daleko poza granice ich ojczyzny. Dla umiędzynarodowienia Kościoła nie jest zatem konieczne, aby papieżem został nie-Włoch.

- Czy kardynałowie obawiają się, że chrześcijaństwo w Europie umiera?

- To poważny lęk przed opustoszałymi kościołami, brakiem kapłanów i tym, że Europa i Ameryka Północna tracą kontakt z Kościołem. Jednocześnie kardynałowie twierdzą, że musimy stanąć twarzą w twarz z sekularyzacją. Nie uciekniemy przed nią ani do Afryki, ani do krajów latynoamerykańskich. Problemy, które trawią Kościół w Europie, dotrą i tam - za dziesięć, dwadzieścia lat.

- Na początku pontyfikatu Jan Paweł II mówił, że młodzi są nadzieją Kościoła. Przyciągał ich do siebie jakby magnetyczną siłą, także w tych ostatnich dniach. Czy po jego śmierci Kościół będzie umiał nadal walczyć o młodzież, którą zdawał się tracić?

- Kościół katolicki rzeczywiście sporo tu stracił. Nasi biskupi wiedzą, że zaraz po bierzmowaniu nastolatki rezygnują z kontaktów z parafią. Ostatnio w Niemczech opublikowano raport, z którego wynika, że 75 proc. młodych wierzy w Boga, ale ich deklaracje nie przekładają się na zaangażowanie w Kościele. Okazuje się, że we Włoszech, przecież wciąż uważanych za katolickie, mamy podobne zmartwienie. Po trzech latach reporterskich wędrówek od Alp po Sycylię napisałem książkę, zatytułowaną “Bóg znów tu jest". Tak właśnie, Bóg powrócił: wierzy w niego aż 74 proc. młodych Włochów. Tyle że połowa z nich nie ma absolutnie żadnego kontaktu z Kościołem, a niemal druga połowa ma ten kontakt jedynie od czasu do czasu. Zaledwie ok. 15 proc. regularnie chodzi do kościoła.

To prawda, że Jan Paweł II odniósł ogromny sukces w komunikowaniu się z młodzieżą. Stał się dla nich niczym Gwiazda Polarna, wskazująca drogę wiary i związaną z nią etykę. Nie można jednak zapominać, że wielu młodych w codziennym życiu nadal na własną rękę ustala sobie moralne zasady i ich hierarchię.

- W Kościele dostrzegamy wiele przeciwstawnych nurtów. Na kluczowe pytania - jak wyważyć między reformami i pielęgnowaniem tradycji, jak rozumieć prymat Rzymu, jak prowadzić dialog ze współczesnym światem - otrzymujemy różne odpowiedzi. Stąd można by wnosić, że jednym z podstawowych zadań nowego papieża będzie utrzymanie jedności Kościoła.

- Janowi Pawłowi II udało się ją zachować, struktury są jednak mocno scentralizowane. Sam kard. Joseph Ratzinger stwierdził w rozmowie ze mną, że Kościół nie może być monarchią absolutną. Realna jest potrzeba decentralizacji, rozwijania różnych form kolegialności, czyli udziału biskupów w procesach decyzyjnych na poziomie Watykanu. Niestety: w minionych dwudziestu latach na biskupów często wyznaczano ludzi źle rozumianego środka, zbyt wyważonych. To nie były silne, ponadprzeciętne osobowości. I dziś, podczas konklawe dostrzegam brak kardynałów - powiedziałbym - pokolenia Soboru Watykańskiego II. Hierarchów na tyle odważnych, aby powstać i bronić własnego zdania, śmiało kontaktować się z opinią publiczną.

Zakaz kontaktów z prasą do czasu zakończenia konklawe, który przed kilkoma dniami zaaprobowali zgromadzeni w Rzymie kardynałowie, stanowi krok wstecz. Przed dwudziestoma siedmioma laty, podczas poprzedniego sede vacante wielu kardynałów udzielało wywiadów. Otwarcie mówili o przyszłości i potrzebach Kościoła, o zadaniach dla współczesnych chrześcijan, nawet o tym, czym powinien charakteryzować się nowy papież - oczywiście, nikt nie wymieniał przy tym nazwisk. Tym samym - poprzez media - prowadzili dialog ze wspólnotą wiernych, która przecież współtworzy Kościół.

Teraz, moim zdaniem, hierarchia zrezygnowała z dialogu, czym wywołała wrażenie Kościoła zalęknionego. To zaprzeczenie stylu, do którego przyzwyczaił nas Karol Wojtyła. Jan Paweł II nie bał się mediów, przeciwnie - potrafił z nich korzystać, aby odważnie nieść światu swe orędzie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 17/2005