Nowi „Chłopi” dostarczają wielu intensywnych wrażeń

Czteroksiąg polskiego noblisty doczekał się już kilku ekranizacji. Jak udała się najnowsza?

09.10.2023

Czyta się kilka minut

Landszaft z kozłem ofiarnym
Kadr z filmu „Chłopi” / NEXT FILM

Najnowsza adaptacja „Chłopów” stanowi ciekawy przypadek. To, co jest jej największym wyróżnikiem, czyli technika animacji malarskiej nałożonej na zdjęcia kręcone z udziałem aktorów, równocześnie rodzi pytania, które w gwarze lipieckiej brzmiałoby: jeno po co? Ogromnym nakładem pracy stworzono film, który ma zachwycać swoją formą, choć momentami zdaje się ona estetycznym naddatkiem wobec filmowej interpretacji powieści Reymonta. Nasuwa się bowiem pytanie: co ów wizualny język wnosi do nowego odczytania tej prozy – jako historii o społecznym wykluczeniu i kobiecym „duchu inności”? I czy sprawdza się do końca jako język?

Czteroksiąg polskiego noblisty doczekał się już kilku ekranizacji. Była wersja przedwojenna, pół wieku temu mieliśmy świetny serial i film Jana Rybkowskiego, powstawały spektakle teatru telewizji, nie mówiąc o adaptacjach na deskach scenicznych. Dlatego DK i Hugh Welchmanowie (wywiad z reżyserką opublikujemy w następnym numerze), zamiast wyważać dawno otwarte drzwi, potraktowali pierwowzór po autorsku. I nader selektywnie, wydobywając zeń przede wszystkim wątek Jagny – jej relacji z Boryną, Antkiem, Hanką i resztą społeczności – oraz (drugoplanowo) walki chłopstwa o las. To była dobra decyzja. Wszak płocha Jaguś ogniskuje rozmaite ciemne strony polskiej wsi końca XIX wieku, a jej los rezonuje z dzisiejszym „zwrotem ludowym”, szczególnie w wydaniu kobiecym. Ukazuje dramat młodej chłopki, przehandlowanej przez matkę „niczym jałówka na jarmarku”, cierpiącej z powodu drapieżnych męskich zakusów, ale także kobiety spełniającej w wiejskiej gromadzie, niezależnie od jej płci, rolę kozła ofiarnego.

Na każdym kroku podkreślana jest odmienność i tym samym coraz większa obcość bohaterki. Oto niezbyt robotna dziewczyna, która woli spędzać czas na tworzeniu wycinanek, rwie się do książek, kocha przyrodę i zwierzęta, co na ówczesnej wsi musiało uchodzić za dziwactwo. Film upodabnia ją trochę do romantycznych pasterek spod znaku „na głowie ma kraśny wianek, a nad nią leci motylek”. Bohaterka dokonuje wielokrotnego przekroczenia, nie tylko cudzołożąc z Antkiem (Robert Gularczyk), lecz ośmielając się być istotą zmysłową i seksualną – jakkolwiek więcej o tym mówią w filmie tak zwane złe języki, aniżeli on sam pokazuje. Grająca zaś tę postać Kamila Urzędowska, podobnie jak książkowa Jagna, w ogóle nie przypomina urodą stereotypowej hożej dziewoi.

Mamy zatem odmieńca (ciekawe, że nie ma na to feminatywu, chociaż kobieta bywa odmieńcem z samej swej definicji), któremu dopiero finał, po dokonanym na Jagnie linczu, przynosi cudowną rehabilitację. Chciałoby się z takim zakończeniem polemizować, albowiem nie trzeba lektury „Chłopek” Joanny Kuciel-Frydryszak, żeby wiedzieć, jaki los czekał wypędzoną ze wsi dziewczynę. Tu trzeba zaznaczyć, że nowi „Chłopi” nie udają realizmu. Bijąca zeń nadekspresja, zwłaszcza w sposobie przedstawiania ludowych obrzędów czy w scenie śmierci Boryny (Mirosław Baka), zbliża film bardziej w stronę realizmu magicznego; więcej tu z „Cieni zapomnianych przodków” Paradżanowa niż z surowego naturalizmu. Brutalność ukrywa się zrazu pod ekstatycznymi scenami tańca czy zapustów, by eksplodować znienacka. Twórcy uwodzą nas barwną ludowością – lekko „przekręconym” kostiumem (Katarzyna Lewińska) czy śmiałym aranżem muzyki (L.U.C.), w której słychać i słowiański turbofolk, i ­transowe repetycje Philipa Glassa (stąd takie rozczarowanie utworem finałowym). To wszystko tworzy jednak scenerię raczej umowną – dla opowieści nie tylko o kobiecie zaszczutej, ale w ogóle o chłopskim losie, świeżo uwolnionym spod pańszczyźnianej nahajki i trzymającym się pazurami ojcowizny, co doskonale uosabia postać dziarskiej Hanki (Sonia Mietielica). Dziś takie podejście wydaje się o wiele ciekawsze niż los malowniczo uogólniany w reklamowych sloganach – jako ten organicznie wpisany w rytm pór roku, prac polowych, świąt rodzinnych i kościelnych.

Ów żywioł – przyrodniczy, etnograficzny, czysto ludzki – znalazł wyraz w oryginalnej koncepcji wizualnej, docenionej na festiwalu w Gdyni. Wypróbowana w „Twoim Vincencie” technika malarskiej animacji, polegająca w dużej mierze na ożywieniu płócien van Gogha, tutaj została wykorzystana jedynie częściowo. Animowano więc w tle młodopolskie płótna na czele z Chełmońskim, Wyczółkowskim czy Ruszczycem, te ikoniczne już kuropatwy na śniegu czy babie lata, co wydaje się o tyle zasadne, że ówczesna wieś tkwiła jeszcze w epoce przedfotograficznej i pociągnięcia pędzlem doskonale oddają Reymontowskie obrazowanie. Ale trzon stanowią zdjęcia z aktorami, które po nakręceniu zostały skopiowane w dziesiątkach tysięcy ręcznie malowanych obrazów olejnych, tworzonych przez ponad stu malarzy z czterech krajów – i na powrót puszczone w ruch. To zaiste wyczyn i nie ma znaczenia, na ile w domalowywaniu czy łączeniu klatek pomogły twórcom efekty komputerowe. Sęk w tym, że owe szwy czasami za bardzo widać i wspomniane reprodukcje nazbyt odróżniają się od „przemalowanych” kadrów. Zapewne sztuczna inteligencja pomogłaby ujednolicić fakturę obrazu, twórcy jednak uparli się przy szlachetnym rękodziele.

A szkoda, bo nowi „Chłopi” najlepsi są wtedy, gdy pozwalają zapomnieć o wszelkich technikaliach i po prostu zanurzyć się w ów brutalno-baśniowy świat. Przed nami kino o wielkiej kinetyce, pulsujące pierwotnymi emocjami, toteż jego wypracowana, acz w dużej mierze mimetyczna forma paradoksalnie pracuje przeciwko niemu. Budzi szacunek samym pomysłem, imponuje realizacyjnym wysiłkiem, lecz chwilami rozczarowuje mechanicznym wykonaniem. Pośród reprodukowanych landszaftów i prawdziwych twarzy z malarskim filtrem gubi się historia, która miała być na wskroś współczesna i uniwersalna.

Te narzekania biorą się stąd, że ogromny potencjał dzieła Welchmanów wytraca się tyleż w nierównych technicznie popisach, co – ostatecznie – w obyczajowej i historiozoficznej zachowawczości. Poza tym film będzie nas reprezentować w walce o nominację do Oscara, jakkolwiek „Zielona granica” Agnieszki Holland miałaby w tej stawce większe szanse (nie została wybrana przez rodzimą komisję). Czy mimo to będę kibicować „Chłopom”? A jużci! ©

CHŁOPI – reż. DK Welchman, Hugh Welchman. Prod. Polska 2023. Dystryb. Next Film. W kinach od 13 października.

 

DK Welchman (Dorota Kobiela) i Hugh Welchman to polsko-brytyjski duet, który stworzył „Twojego Vincenta” (2017), pełnometrażową animację obsypaną nagrodami i z oscarową nominacją. Reżyserka ma wykształcenie malarskie, podczas gdy reżyser zaczynał jako producent m.in. krótkiej animacji „Piotruś i wilk”, która w 2007 r. otrzymała Oscara. Ich „Chłopi” są polskim kandydatem do tej nagrody.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 42/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Landszaft z kozłem ofiarnym