Nowe przedmurze Europy

Pokój w Europie zależy dziś też od tego, co dzieje się na Bałkanach, Bliskim Wschodzie i Kaukazie. Kraj, który graniczy z tymi regionami - a także z Irakiem, Iranem i Syrią - ma w 2005 roku rozpocząć negocjacje członkowskie z Unią Europejską. W ten sposób Turcja, bo o niej mowa, staje się nowym przedmurzem Europy - i pomostem na Bliski Wschód.

02.01.2005

Czyta się kilka minut

---ramka 343714|prawo|1---- Główne cele tureckiej polityki zagranicznej to członkostwo w Unii, członkostwo w Unii i jeszcze raz członkostwo w Unii - mówi prof. Zubeyde Gunesz z Uniwersytetu Stambulskiego. I dodaje, że jeszcze niedawno na czele tej listy znalazłaby się przyjaźń z USA. Niedawno, to znaczy wtedy, gdy od poprawnych stosunków z sąsiadami ważniejsze były bazy USA na terenie Turcji, jako gwarant bezpieczeństwa najbardziej wysuniętego na Wschód członka NATO. Dziś jest inaczej, a tureckie granice kiedyś mogą stać się granicami Wspólnoty.

Tymczasem Turcja graniczy z wieloma zapalnymi regionami. Na północy leży Kaukaz z Gruzją, której rząd, demokratyczny i prozachodni, ma kłopoty z podporządkowaniem zbuntowanych prowincji (mających oparcie w Moskwie). Dalej rozciąga się Karabach, kość niezgody między Armenią i Azerbejdżanem. Blisko stąd do Czeczenii: turecką granicę od Groznego dzieli 300 km.

Kolejnym sąsiadem jest Iran. Bogaty w uran i wymieniany przez Busha jako “kraj bandycki"; zbrojenia atomowe wywołują niepokój Izraela. W “osi zła" Bush wymienił też Syrię, kolejnego sąsiada Turcji. A między Iranem i Syrią rozciąga się Irak. Dokładniej: iracki Kurdystan, pogranicze dla Turków do niedawna niespokojne.

A w Europie? Tutaj Turcja graniczy z Grecją i Bułgarią. Bliskość Bałkanów i zadawnione animozje (także historyczne, np. przymusowa “wymiana ludności" między Turcją a Bułgarią po I wojnie światowej) sprawiają, że i to sąsiedztwo nie było łatwe. Jeśli dodamy Cypr, ostatnie państwo w Europie podzielone murem, mamy pełny obraz.

Prof. Gunesz: - Nasz kraj graniczy z wszystkimi zapalnymi miejscami Europy i tej części Azji. Jesteśmy pod ostrzałem z każdej strony.

Drażnijmy Rosję!

- Turcja robi błąd, nie angażując się na Kaukazie - twierdzi prof. Huseyin Bagci, politolog. - Chcemy mieć dobre relacje z Rosją, więc nie tykamy tego rejonu. Pozbawiamy się wpływu na to, co dzieje się za płotem.

Bagci trochę przesadza, mówiąc, że Turcja jest na Kaukazie nieobecna. Faktycznie jednak np. na relacjach z Gruzją kładzie się cień Kremla. Dla Gruzji nie ma innej drogi na upragniony Zachód, jak przez Turcję. Gdy prezydent Micheil Saakaszwili mówi, że jego celem jest wprowadzenie Gruzinów do NATO i Unii, wyczekująco patrzy w stronę Ankary. Ale tureccy politycy sprawiają wrażenie zbyt zajętych własnymi sprawami, by myśleć o Gruzji. W czasie niedawnych napięć między Tbilisi a zrewoltowaną Abchazją szef tureckiego MSZ kilka razy dzwonił do Saakaszwilego. Jednak gdy gruziński prezydent był z wizytą w Turcji, premier Tayip Erdogan nie spotkał się z nim, wyjechał akurat do Rumunii.

Są i inne sygnały. Mimo niezadowolenia Rosji finalizuje się projekt rurociągu Baku--Tbilisi-Ceyhan, którym ropa z Morza Kaspijskiego ma płynąć przez Azerbejdżan i Gruzję do tureckiego portu. Dla Ankary to sztandarowa inwestycja. - Jeśli okaże się sukcesem, może zachęci nasz rząd do większej obecności na Kaukazie - spekuluje Bagci. - Dość gadania: nie drażnijmy Rosji. Drażnijmy Rosję! Przyzwyczajmy ją, że też mamy interesy na Kaukazie!

Czemu opinia Rosji jest istotna? Tureckie elity sądzą, że prędzej czy później Kreml znów będzie mocarstwem. Znany dziennikarz Mehmed Ali Birand pisał: “Dla nas dobre stosunki z Rosją powinny być tak samo ważne, jak z Unią". Podobne myślenie o Rosji jest w Turcji popularne. Różnica z okresem “zimnej wojny" polega tylko na tym, że wtedy relacje Turcji z ZSRR były chłodne, a dziś stosunki rosyjsko-tureckie są niemal przyjacielskie, a wymiana handlowa rośnie.

Sielankę przerywają czasem czeczeńscy bojownicy. W ich szeregach walczą ochotnicy z Turcji (w pierwszych komunikatach o Biesłanie rosyjskie agencje podawały, że wśród zamachowców są Turcy; okazało się to nieprawdą). Ale mimo braterstwa religii turecki rząd traktuje los Czeczenów jako wewnętrzną sprawę Moskwy.

Ormianie, Kurdowie

Humor tureckich polityków psuje inny kaukaski sąsiad: Armenia. To jedyny kraj graniczny, z którym Ankara nie nawiązała stosunków dyplomatycznych. Oficjalnie z powodu konfliktu między Armenią a Azerbejdżanem o Karabach, w którym Turcy sympatyzowali z Azerami (Armenia wygrała wojnę i zajmuje Karabach). Przyczyny konfliktu turecko-ormiańskiego są jednak głębsze i sięgają 1915 r. i rzezi, którą turecka armia zgotowała Ormianom. Rząd w Erewaniu i ormiańska diaspora od lat bezskutecznie zabiegają, by Ankara przyznała, iż było to ludobójstwo.

Młodzi Turcy są przekonani, że Zachód ich krzywdzi, dając wiarę podszeptom “wrogów". Im bliżej granicy z Armenią, tym ciekawsze można usłyszeć historie. - Ormianie finansują kurdyjską partyzantkę - przekonuje studentka z miejscowości Van w tureckim Kurdystanie. - Kupili im nowoczesną broń, żeby tu trwały rozruchy. Jak tylko skończy się wojna w Iraku, zacznie się wojna między Kurdami i Turkami. A jak się nawzajem pozabijamy, to wejdą Ormianie i zajmą te ziemie.

Chodzi o pas ciągnący się od Karsu na północy aż po południową granicę Turcji. Kiedyś mieszkali tu Ormianie, dziś Kurdowie. Kurdystanu nie ma na mapie, istnieje jednak w sercach ludzi, a różnice między tą a innymi częściami Turcji są wyraźne. Podstawowa to etniczna: Kurdowie mają inne pochodzenie, język i zwyczaje, choć także są muzułmanami.

Sąsiedztwo Kurdów i Turków nie jest łatwe. Pierwsi latami walczyli o niepodległość albo przynajmniej o autonomię w ramach Republiki Tureckiej. Drudzy robili wszystko, by do tego nie doszło. Przez wiele lat działała w Turcji kurdyjska partyzantka. Choć dziś jest o niej cicho - turecki rząd wykonał w stronę Kurdów kilka gestów, m.in. otwarto pierwszą szkołę kurdyjskiego, a umiarkowane partie kurdyjskie mają przedstawicieli we władzach miast na wschodzie - to wiadomo, że partyzanci nie zlikwidowali swoich baz. Mieli je w Iraku, Iranie, Syrii, Libanie. Wszędzie tam, gdzie żyją Kurdowie.

Z kurdyjską partyzantką w Iraku Turcy mogli skutecznie walczyć (ich wojsko często “zapędzało" się za iracką granicę). Inaczej było z Syrią, która grała “kartą kurdyjską" przeciw Turcji. Pod koniec lat 90. Turcy postawili sprawę na ostrzu noża: albo Syria wydali kurdyjskich separatystów i ich przywódcę Abdullaha Öcalana, albo dojdzie do wojny. Damaszek wybrał pokój, a Öcalan trafił wkrótce do tureckiego więzienia.

Syria, Irak, Iran

Jednak przyczyny sporów nie ustały. Jedną jest stosunek do Izraela: Syria nie uznaje państwa żydowskiego i gości organizacje palestyńskie (Hamas i Dżihad), natomiast Ankara nie tylko żyje z Tel Awiwem w zgodzie, ale często występuje jako rzecznik Izraela wobec krajów arabskich.

Dziś turecka dyplomacja pomaga Izraelowi i Syrii w nawiązaniu kontaktów. Syryjski prezydent Baszar al-Asad jakby zrozumiał, że lepiej zawrzeć pokój. Inni bliskowschodni gracze zrozumieli to wcześniej.

O tym, że Baszar myśli o ociepleniu stosunków z Tel Awiwem, głośno było na początku roku. Gdy w styczniu 2004 r. prezydent Syrii gościł w Ankarze, Erdogan wezwał na rozmowę ambasadora Izraela i streścił mu rozmowę z Baszarem: Syryjczyk miał dać do zrozumienia, że myśli o nawiązaniu kontaktów z Izraelem.

Baszar był pierwszym syryjskim prezydentem, który odwiedził Turcję, od kiedy w 1946 r. Damaszek proklamował niepodległość. I nie był to chwilowy kaprys - świadczy o tym czerwcowa wizyta w Ankarze syryjskiego premiera Naji al-Otri (ustalono, że przepisy wizowe zostaną zliberalizowane, a wymiana gospodarcza ma wzrosnąć). - Tu widać, jak ważnym dla Europy partnerem jest Turcja - dowodzi Gunesz. - Dziś wpływamy na ewolucję Syrii, w przyszłości możemy oddziaływać na Irak czy Iran.

Oba kraje przysparzają Turcji zmartwień. Gdy Ankara musiała zająć stanowisko wobec interwencji w Iraku, rząd znalazł się między młotem przyjaźni z USA a kowadłem nastrojów społecznych. Dziś problemem stają się Kurdowie, którzy w północnym Iraku mają de facto autonomię, a administrowane przez nich tereny to najspokojniejsza część kraju. Stąd niedaleko do powrotu do postulatu podobnej autonomii w Turcji. Problemem są też islamscy terroryści, którzy nękają prozachodnią Turcję. Najdotkliwiej odczuł to Stambuł, gdzie wybuchały bomby; celem zamachów był też rurociąg z Zatoki Perskiej do Ceyhanu nad Morzem Czarnym.

Także władze Iranu nie mają powodu, by lubić Turków. Ankara uchodzi za “konia trojańskiego" USA w regionie, a Teheran pracuje nad bombą atomową. Jeśli ją skonstruuje, zagrożona będzie również Turcja. Podobno tureccy politycy nie mieliby nic przeciw, gdyby Izrael zrealizował swoje groźby i zniszczył irańskie laboratoria.

Pokój w domu...

Obok Syrii “etatowym" wrogiem Turcji była długo Grecja. I tu, jak w przypadku Armenii, przyczyny leżą u początków XX w. Po I wojnie światowej - w której Turcja walczyła po stronie przegranych - Grecja miała dostać wszystkie tureckie wyspy na Morzu Egejskim i niemal całą Trację (europejska część Turcji). Niektórzy greccy politycy żądali przyłączenia również Stambułu, dawnej stolicy wschodniego chrześcijaństwa. Kiedy sułtan podpisywał traktat pokojowy w Sévres, nie wiedział, że sygnuje wyrok na dynastię osmańską i całe Imperium Ottomańskie.

Powstała Republika, a jej twórca Kemal Pasza Attatürk siłą naniósł poprawki na jej mapie - także kosztem Greków. Tysiące z nich musiało opuścić domy w Turcji i przesiedlić się do Grecji. Z kolei tureccy mieszkańcy Grecji zostali przesiedleni nad Bosfor.

Wprawdzie w 1952 r. oba kraje weszły do NATO, ale już kilkanaście lat później przyprawiały sojuszników o ból głowy utarczkami o Cypr. W latach 60. wyspa uzyskała niepodległość, a między miejscowymi Turkami i Grekami bez przerwy wybuchały konflikty. Zachód bał się, że może dojść do wojny. Nie doszło. Za to turecka armia interweniowała na Cyprze, po czym wyspa została podzielona. Trwające 30 lat status quo nie odpowiadało żadnej ze stron.

Zmieniło się to w czasie rozmów nad planem pokojowym dla Cypru autorstwa ONZ. W szczytowej fazie rozmów premierzy Erdogan i Karamanlis zapewniali o przyjaźni, zaufaniu i “nowym etapie". Dziś grecka dyplomacja popiera starania Turcji o rozpoczęcie negocjacji z Unią. Czyżby Erdogan zażegnał kolejny konflikt? Na to wygląda. Co więcej, w niedawnym ślubie córki premiera Turcji uczestniczył premier Grecji Kostas Karamanlis. Podczas toastów Erdogan mówił, że Karamanlis “jest dla mnie jak rodzina", a stosunki między obu krajami są “najlepsze w historii".

Czy wszystkie te zmiany są trwałe?

- Allah bilyior - rozkłada ręce prof. Gunesz. Tylko Allah wie.

“Pokój w domu, pokój na świecie" - głosił Atatürk i hasło to pozostaje mottem polityki Ankary. Trudno jednak zachować pokój w domu, który graniczy z Kaukazem, Irakiem, Syrią i Iranem.

---ramka 343715|strona|1---

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 05/2005