Nowa próżnia społeczna

Jednym z najbardziej szkodliwych i najtrudniejszych do zniwelowania skutków komunizmu jest rozbicie więzi w polskim społeczeństwie. Po przełomie 1989 r. zakładano jednak, że nowe warunki ustrojowe przyczynią się również do odrodzenia zaufania społecznego, lojalności i współdziałania w przestrzeni publicznej. Tymczasem socjologowie dostrzegają i dziś podobne zjawiska jak w latach realnego socjalizmu: atomizację społeczną i deficyt więzi horyzontalnych (a te są dla nowoczesnego państwa kluczową tkanką społeczną).

Okazało się, że powstała w wyniku komunizmu próżnia społeczna została po 1989 r. wypełniona tylko w niewielkim stopniu lub wypełniły ją “układy w części instytucjonalnie nierozwinięte bądź patologiczne (słaby system partyjny i trzeci sektor organizacji pozarządowych, chore samorządy lokalne i korporacje zawodowe)". Mówi się o “ucieczce od wolności obywatelskiej, deficycie zaufania w stosunkach interpersonalnych i wobec instytucji władzy i klasy politycznej, o nepotyzmie i innych przejawach psucia państwa". Próżnię społeczną i atomizację czasów PRL zastąpiła więc próżnia społeczna i atomizacja demokratycznej III RP - piszą w kwartalniku KULTURA I SPOŁECZEŃSTWO (2) Anna Kubiak i Anita Miszalska z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Łódzkiego.

Kiepski stan więzi społecznych ma na dodatek w Polsce osobliwy charakter. Można nawet mówić o polskim syndromie braku zaufania społecznego: Polacy nie ufają tak władzy i instytucjom publicznym (ociera się to nawet o ich delegitymizację), jak współobywatelom. W efekcie należymy do najmniej ufnych społeczeństw europejskich. Tymczasem zaufanie, czyli oczekiwanie, że instytucje publiczne okażą się praworządne i efektywne, a ludzie - przyzwoici, lojalni, pomocni, kompetentni itd., jest ważnym zasobem kulturowym społeczeństwa i ma realną wartość. Jest bowiem “siłą napędową procesów rozwojowych w gospodarce (m.in. wpływa na obniżenie kosztów transakcji i zwiększenie wydajności), fundamentem idei reprezentacji politycznej (decyduje o zaufaniu do wybranych przedstawicieli ludu) i społeczeństwa obywatelskiego (wpływa na gotowość do dobrowolnego zrzeszania się i współpracy)".

Inną specyfiką rodzimej nieufności jest, że silne u Polaków zaufanie do grupy własnej (rodzina, współpracownicy, sąsiedzi) nie przekłada się na zaufanie społeczne (wobec innych ludzi), a w efekcie na gotowość do wspólnych przedsięwzięć gospodarczych, inicjatyw lokalnych itp. Równocześnie ów “niski poziom zaufania na poziomie makrospołecznym idzie w parze z wysokim poziomem zaufania w ramach układów klikowo-mafijnych i korporacyjnych". W rezultacie w Polsce “kapitał społeczny służy raczej skutecznej realizacji interesów partykularnych niż dobru wspólnemu". I wreszcie, podobnie jak w innych krajach postkomunistycznych, kapitał społeczny w Polsce “bazuje przede wszystkim na potencjale grup nieformalnych (zwłaszcza grup protestu rewindykujących interesy grupowe oraz podejmujących spontaniczne, okazjonalne działania na rzecz własnej społeczności), nie zaś na aktywności obywatelskiej w ramach formalnych organizacji i stowarzyszeń".

Badacze zachodni sugerują, że jeśli Polska i inne społeczeństwa postkomunistyczne chcą przezwyciężyć atomizację i odbudować więzi społeczne, powinny “przede wszystkim uzyskać wzrost zaufania do systemu politycznego, jego instytucji i klasy politycznej" - “to warunek konieczny stopniowego ukształtowania się zaufania jako normy kulturowej". Badania dowodzą bowiem, że to niski poziom zaufania “pionowego" (do władzy) “stymuluje postawę zgeneralizowanej nieufności do ludzi".

W Polsce “transformacyjna trauma, skutkująca rosnącą polaryzacją ekonomiczną, merkantylizacją świadomości, wysokim bezrobociem i aksjonormatywnym chaosem, nałożona na historyczne zaszłości oraz wyzwania związane z oddziaływaniem globalnych tendencji rozwojowych współczesnej cywilizacji" i wreszcie stan państwa, odzwierciedlony m.in. w alienacji politycznej obywateli, nie dają jednak nadziei na rychłą odbudowę więzi społecznych, a więc i wzmocnienie demokratycznego społeczeństwa obywatelskiego.

KB

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2004