Niuanse nierówności

Nie każda forma nierówności jest, na pierwszy rzut oka, radykalna czy drastyczna. Jednak tak jak w rodzinach arystokratycznych i szlacheckich przez stulecia potrafiono odróżniać, kto jest lepiej urodzony, czyj tytuł jest nieco ważniejszy lub kto jest bardziej, a kto mniej nuworyszem, tak i w grupach na pozór niemal jednolitych istnieje nierówność i najrozmaitsze formy zróżnicowania.

20.03.2005

Czyta się kilka minut

Byłem kiedyś świadkiem w Stanach Zjednoczonych, jak podczas kolacji elegancka pani usilnie starała się uniknąć odpowiedzi na pytanie nowopoznanej sąsiadki, gdzie znajoma mieszka. A chodziło o to, że mieszkała w bardzo szykownej dzielnicy Bostonu, na co pytającej zapewne nie było stać, więc odpowiedź mogłaby ją obrazić. My, w Polsce, na ogół jesteśmy wciąż bardziej prymitywni i lubimy demonstrować naszą przewagę materialną, ale przyjdzie czas, że takie niuanse staną się konieczne.

Zresztą czas ten już przychodzi. Różnice materialne i wynikające z nich różnice w dostępie do rzeczy i do ludzi istnieją lub rodzą się w ramach grupy do niedawna uważanej za stosunkowo jednolitą, czyli w ramach inteligencji. Jedną ze wspaniałych cech tej grupy, cech w znacznej mierze zawdzięczanych realnemu socjalizmowi, był niemal obojętny stosunek do pieniędzy i wszystkiego, co dzięki nim można uzyskać. To już się raz na zawsze skończyło. I to nie dlatego, że inteligenci masowo chcieliby żyć na takim poziomie, na jakim żyją biznesmeni, czyli mieć własną willę-pałac, ochronę, mieszkanie w Londynie i konto w Szwajcarii, lecz dlatego, że jedni z nich mogą pojechać na narty do Włoch, a inni nie, że jedni z nich zmieniają komputer najrzadziej co dwa lata, a inni nie, że jedni z nich mieszkają w M4, a inni w M8, że jedni z nich mogą za swoje pieniądze pójść na kolację do jednej z najlepszych restauracji w Warszawie, a inni nie.

Kiedy czytam kolejne spory o los i rolę polskiej inteligencji, to zwątpienie moje budzi zarówno teza, że rola inteligencji uległa wyczerpaniu, jak i że - przeciwnie - jest to rola bardzo ważna dla całego społeczeństwa. Żeby odgrywać rolę inteligenta, trzeba mieć zapewnione elementarne minimum finansowe, niezbędne do swobodnego kupowania ciekawych książek, swobodnego zwiedzania ciekawych miejsc w Polsce i za granicą, swobodnego korzystania z internetu. Nie idzie tu zatem o wielkie pieniądze, lecz o odbrobinę luksusu. Książka kupowana w amerykańskich czy brytyjskich internetowych księgarniach (ŕ propos polecam www.bookfinder.com) z opłatą za przesyłkę kosztuje przeciętnie 40-50 złotych, czyli tyle, ile nowa byle jaka książka kupowana w Polsce; ale zakupy trzy razy w miesiącu to już jest jedna dziesiąta pensji adiunkta czy wykwalifikowanego nauczyciela.

Niewielkie nierówności mogą zatem w codziennym życiu powodować nieoczekiwanie poważne konsekwencje. Trzeba uważać, co się mówi, trzeba uważać, co się podaje gościom na kolację, bo może ich nie stać na równorzędny rewanż, trzeba uważać, kiedy się opowiada o podróżach zagranicznych czy nawet krajowych. Wszystko to razem sprawia, że nie bardzo jest o czym rozmawiać (mówię tu o znajomych, bo z przyjaciółmi na ogół jeszcze dajemy sobie radę). Zostają więc kwiatki, pieski i - naturalnie - polityka. Za dostęp do polityki jeszcze nie trzeba płacić. Pcha się sama. Ale za czynne uprawianie polityki chociażby na poziomie lokalnym trzeba płacić co najmniej straconym czasem, który można było wykorzystać na dorobienie paru groszy na boku.

I tu tkwi sedno sprawy. Filozofowie polityczni (od Platona poczynając) słusznie sądzili, że polityką powinni się zajmować tylko ci, którzy dysponują wolnym czasem na pomyślenie i na zmarnowanie energii na konieczne w polityce, acz czasochłonne czynności, jak na przykład zebrania. Ten wymóg skutecznie uniemożliwia inteligencji zajmowanie się polityką, a jakie są tego konsekwencje - każdy widzi.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2005