Niedopasowani

W historiach z pozoru banalnych Kári dotyka sedna egzystencjalnych problemów. Balansuje między łatwą satyrą i psychologiczną głębią, komedią i dramatem.

01.01.2006

Czyta się kilka minut

 /
/

Kino kocha outsiderów. Wyraźną słabość ma do nich też islandzki reżyser Dagur Kári. W debiutanckim “Nói albinói" przedstawił w minimalistycznym stylu historię siedemnastoletniego buntownika, marzącego o ucieczce z prowincjonalnego Bolungarvik. Tytułowy Nói przeczył otaczającej go średniości, łamał małomiasteczkowe reguły. Swą odmienność znaczył nawet charakterystycznym wyglądem.

Daniel, bohater kolejnego filmu Káriego na pozór niczym się nie wyróżnia. Mieszka w Kopenhadze, modnie się ubiera, nieustannie słucha muzyki. W ciągu ostatnich czterech lat udało mu się zarobić siedem dolarów. Utrzymuje się z nietypowych zamówień: maluje na miejskich murach miłosne deklaracje. Lekkoduch wiedzie życie aż nadto niewinne, jego problemy rozwiązują się same, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nic nie burzy mu błogiego spokoju: kiedy zostanie wyrzucony z wynajmowanej przyczepy campingowej, nocleg znajdzie w ośrodku badań nad snem. Jego świat zadrży jednak w posadach, kiedy spotka Franc, uroczą, choć jeszcze bardziej niż Daniel nieodpowiedzialną dziewczynę z piekarni.

Podobnie jak w “Nói albinói" Kári ukazuje postać niedopasowaną, łamiącą społeczne konwencje, perfidnie mijającą się z narzucanymi rolami. O ile jednak Nói był buntownikiem pełnej krwi, otwarcie i z energią sprzeciwiającym się otaczającej go szarzyźnie, o tyle Daniel pozbawiony jest jakiejkolwiek drapieżności. Młody mężczyzna nie walczy o nic, do nikąd nie zmierza, po prostu dryfuje od jednej życiowej wyspy do innej. Jego bunt jest inercyjny, stanowi wyraz nihilizmu. Jednak ten nihilizm daleki jest od nonszalancji, to raczej świadomy wybór młodego człowieka, który nie widzi celu jakiejkolwiek walki. Bowiem Daniel uważnie wysłuchał słów Kierkegaarda, czytanych w “Nói albinói" przez sprzedawcę książek: “Czy się ożenisz, czy nie, jednego i drugiego pożałujesz. Śmiejesz się z głupoty świata, pożałujesz tego. Będziesz nad nią płakał, pożałujesz także". Nie ma dobrego wyboru.

Oba filmy Káriego przepełnione są poczuciem bezcelowości życia, obecny jest w nich ten sam nieubłagany pesymizm. W historiach z pozoru banalnych reżyser dotyka sedna egzystencjalnych problemów, balansuje pomiędzy satyrą i psychologiczną głębią, między komedią i dramatem. Tragiczne sytuacje i poważne dylematy ubiera w kostium komediowy. Absurdalny humor, którym bawił w “Nói albinói", w nowym filmie osiąga apogeum.

Próbę tego rodzaju komizmu daje Kári w otwierającej film scenie rozmowy z pracownikiem urzędu pracy, czy też w scenie meczu piłki nożnej kobiet. Zabawne są również same postaci: urocza i niewinna Franc, jej matka, pięćdziesięcioletnia kobieta o skłonnościach do alkoholu i nimfomanii, nieodpowiedzialny Daniel i jego przyjaciel Grandpa, gruby mężczyzna marzący o karierze sędziego piłkarskiego. Tworzą oni prawdziwą menażerię ludzkich typów, galerię ludzkich ułomności i śmieszności.

Dwanaście części, na które dzieli się film, mogłoby stanowić samodzielne etiudy. Islandzki reżyser łączy je jednak, wydobywa z nich historię Daniela, jego dojrzewania, dorastania do wzięcia odpowiedzialności za siebie i swoje życie. Sceny skłaniające do namysłu przeplata pełnymi humoru obrazkami. To, co u innych mierziłoby patosem i przewidywalnością, u Káriego przybiera postać lekkiej i bezpretensjonalnej opowieści. Dzięki balansowaniu na granicy stylów i artystycznych konwencji reżyser unika zarówno banalnej komediowości, jak i niepotrzebnego dramatyzmu.

Przede wszystkim jednak “Zakochani widzą słonie" to utwór o dokładnie przemyślanej formie. Czarno-białe zdjęcia ukazują rzeczywistość, w której wyraźne są granice: widzimy więc krawędzie pomieszczeń, ostre przedmioty, świat pełen kantów. Bohaterowie Káriego nie przystają do tej rzeczywistości, są w niej wyobcowani. Za pomocą pięknych, czasem prześwietlonych zdjęć twórcy zarysowują główny konflikt pomiędzy społeczeństwem i jego outsiderami, ludźmi niepotrafiącymi dostosować się do otaczającego świata. Zdjęcia Manuela Alberto Claro mają w sobie ton nostalgii. Wysmakowane kadry, szare barwy i delikatne cienie oddają melancholijny klimat filmowej rzeczywistości. Przesądza o nim także świetna muzyka zespołu slowblow (gra w nim Dagur Kári), znanego także ze ścieżki dźwiękowej “Nói albinói".

Po debiucie Kári uznany został za bezsprzeczny talent. Kolejny film dowodzi, że islandzki reżyser umie łączyć egzystencjalną wagę poruszanych problemów z formalną lekkością. Satyryczny szlif wybija się na pierwszy plan, nie zagłusza jednak dramatu Daniela, buntownika-nihilisty, który zmuszony jest do szybkiego dorastania, przełamania własnej niemocy i wkomponowania się w świat.

Kári stworzył film udany, wizualnie wysmakowany, zabawny, momentami porywający. I choć nie jest to dzieło tej rangi co “Nói albinói", już czas, by wśród ikon Islandii, obok gejzerów, owiec, fiordów i Björk, zacząć wymieniać Dagura Káriego. To jeden z najzdolniejszych młodych twórców europejskiego kina.

“ZAKOCHANI WIDZĄ SŁONIE" (“Dark Horse"). Reż.: DAGUR KÁRI, scen.: Dagur Kári, Rune Schjott, zdj.: Manuel Alberto Claro, muz.: slowblow, mont.: Daniel Dencik, wyst.: Jakob Cedergren, Tilly Scott Pedersen, Nicolas Bro, Bodil Jorgensen i inni. Prod.: Dania/Islandia 2004. Dystryb.: Best Film.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 01/2006