Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Tak tłumaczył swoje zaangażowanie w pomoc chrześcijanom na Bliskim Wschodzie lord George Weidenfeld, wydawca i filantrop, Żyd uratowany z Holokaustu – który w minionym tygodniu, w wieku 97 lat, zmarł w Londynie. Był przyjacielem kard. Franza Königa, b. metropolity Wiednia; publikował w Anglii książki Karola Wojtyły; był gościem papieskich seminariów w Castel Gandolfo; utrzymywał kontakt z ks. prof. Józefem Tischnerem i prof. Krzysztofem Michalskim. Latem 2015 r. jego fundacja Safe Havens pokryła koszty sprowadzenia do Polski (oraz kilkumiesięcznego utrzymania) grupy 158 chrześcijan z Syrii, którym na miejscu groziły prześladowania. W wywiadzie opublikowanym wtedy przez londyńskiego „Timesa” powiedział, że w ten sposób chce się odwdzięczyć chrześcijanom, którzy pomogli mu, jako dziecku, w ucieczce z nazistowskiej Austrii. W ostatnich miesiącach życia często powtarzał, że jest przerażony przemocą dżihadystów z tzw. Państwa Islamskiego – oraz „bojaźliwą” odpowiedzią Zachodu.
Lord Weidenfeld urodził się w 1919 r.; po Anschlussie Austrii (1938 r.), dzięki pomocy brytyjskich kwakrów, protestanckiej wspólnoty religijnej, wyemigrował do Londynu, gdzie rozpoczął pracę w BBC. Kilka lat później założył tam wydawnictwo, które publikowało m.in. książki Charlesa de Gaulle’a, Konrada Adenauera, Goldy Meir i Henry’ego Kissingera. Był założycielem Instytutu Dialogu Strategicznego (ISD), think tanku zajmującego się m.in. tematyką nienawiści, ksenofobii i ekstremizmu. Był wiceprezydentem Światowego Kongresu Żydów. Niemieckiej prasie wyznał kiedyś: „Nie ma dnia, abym nie myślał o ziemskim Jeruzalem, Jerozolimie. Jeśli mam jakąkolwiek siłę, zawdzięczam ją właśnie jej, to ona jest dla mnie tym Archimedejskim punktem podparcia całego świata. Codziennie rano po obudzeniu się podświadomie obracam się na wschód. Tu, w Anglii, jestem szczęśliwy, ale do pewnego stopnia jestem tu tylko obserwatorem”. ©℗