Nie tak miało być

Taka ładna sobota to była. A już najbardziej podobało mi się, gdy na trasie z zakupów do domu trafiłam na księgarnię.

18.10.2021

Czyta się kilka minut

Fot. GRAŻYNA MAKARA /
Fot. GRAŻYNA MAKARA /

Żebym to raz manewrowała w Warszawie z koszem warzyw między półkami książek… Tamta księgarnia miała nawet specjalny stolik, ołtarzyk niemal, z feministyczną literaturą. Tu, w Brukseli, jest inaczej – dopiero się uczę poruszać między flamandzkim a francuskim i znajdować coś dla siebie. A ta sobota, słoneczna, ale z ponurymi wieściami z polsko-białoruskiej granicy, wołała o odrobinę zapomnienia. A więc książka najlepiej z niczym niezwiązana, bezwiednie wzięta z półki, oby trafnie wylosowana. I tak, rzuciwszy na podłogę kosz zakupów, utonęłam w kanapie z tą przypadkową książką.

Bingo. Zwabiła mnie krzykliwie żółta okładka, przekonały zapewnienia o nagrodach (dziś tak bardzo nie chcę się rozczarować). Jennifer Nansubuga Makumbi napisała powieść o Ugandzie sprzed czterdziestu i osiemdziesięciu lat, która wydawała się wystarczająco odległa, by spełnić zadanie wysłania mnie gdzieś daleko. Przez tę rodzinną sagę prowadzą nas kobiety – Kirabo i jej dwie skłócone babki. Zarówno o latach 30., jak i 70. XX w. słyszymy z perspektywy ich młodości, wyborów, które były przed nimi otwarte, i tych niemożliwych, klanowego systemu, czasem opresyjnej, a czasem wspierającej wsi. Bohaterki próbują emancypować się na tyle, na ile się da. W tle zaś snują się ludowe opowieści o kobietach i mężczyznach, mające – jak tłumaczy Kirabo babka Nsuuta – wielką siłę cementowania systemu, w którym tylko mężczyźni dziedziczą, dzieci są ich własnością, a kobiety powinny najlepiej zajmować się wczesnym zamążpójściem. Te opowieści są takie, że wiecie jakie. Bo sam Jacek Pulikowski, specjalista naszego katolickiego klanu od bajek i legend o kobietach i mężczyznach, opowiada podobne.

Zatem obca geografia, której nie sprawdzam z mapą. Nieznane rośliny, nazwy jedzenia i ubrań, wrzucane tu i tam słówka z języka luganda. Słowem: ucieczka. Choć też nie do końca, bo w tle dyktatura Amina, wojna domowa. A i problemy kobiet brzmią znajomo.

„To był rytuał mężczyzn, robiony przez mężczyzn dla mężczyzn”, pada w którymś momencie o pogrzebowych obrzędach. Powtarzam pod nosem to zgrabne zdanie, które przecież mogłoby opisać dużo więcej świata niż tamten klanowy obrzęd przekazania synowi dziedzictwa zmarłego ojca. Powtarzanie pod nosem działa teraz jak zaklęcie, bo rytuał mężczyzn robiony przez mężczyzn i dla mężczyzn materializuje się przede mną w postaci newsa z Polski niby, ale jakby z kulturowo obcej krainy. Zagraniczny serwis katolicki, za pośrednictwem nie mniej katolickiej agencji, donosi z katolickiego kraju: „Polscy biskupi katoliccy zawierzają naród św. Józefowi”.

Czemu zwabił mnie ten tytuł? Czy ja wiem… Może to jednak dziwne zajęcie w czasie katastrofy humanitarnej, by zawierzać naród komukolwiek. Zwłaszcza że naród już został pozawierzany rozmaicie, obdarzony królem i królową, oraz, jak przypomina owa zagraniczna katolicka gazeta, w lipcu powierzony został również Najświętszemu Sercu Jezusa. I niezbyt mu to pomaga.

Czyżby biskupi chcieli podeprzeć czymś jego katolickość, wobec sekularyzacji, pustoszejących seminariów, a nade wszystko nieludzkich praktyk na omodlonych różańcem granicach? Zawsze uważałam, że św. Józef jest patronem sytuacji, w których mówimy: „nie tak miało być”. W sumie się zgadza, bo nie tak miało być, nie takim państwem i społeczeństwem mieliśmy być, nie takimi chrześcijanami.

Pewnie na tej polskiej uroczystości byli jacyś wierni – na zdjęciach nie widać. Z prasy wiadomo, że był przewodniczący episkopatu i prymas z nuncjuszem, więc w Kaliszu odbyło się spotkanie na szczycie. Zapomniałabym: był także biskup pomocniczy kaliski, który jeszcze niedawno wymuszał na księżach podpisywanie lojalek wobec biskupa Janiaka. Czy był tam pokutnie? A gdzież, czytał list od papieża Franciszka, gratulującego zebranym inicjatywy. Rytuał mężczyzn, robiony przez mężczyzn dla mężczyzn.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolożka i publicystka a od listopada 2020 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Zajmuje się dialogiem chrześcijańsko-żydowskim oraz teologią feministyczną. Studiowała na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie i na Uniwersytecie Hebrajskim w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 43/2021