Nie jest pan potrzebny

Mam 56 lat. Słowo Boże czytam w kościele od młodości. Odkąd zostałem mężem i ojcem, starałem się czynić to zawsze, gdy brakowało przy ołtarzu lektora.

Z wiekiem nabierałem coraz większego przekonania, że to jest właśnie zadanie dla ludzi dojrzałych. Żeby nie zaskakiwać celebransa niespodziewanym marszem do ołtarza, starałem się uprzedzać go wcześniej w zakrystii. Nigdy nie miałem z tym problemów, ale od paru lat zdarza mi się coraz częściej być odpytywanym coraz dokładniej, kim właściwie jestem, skąd przybywam i do jakiej parafii należę.

Proszę mi wierzyć - to nie jest przejaw narcyzmu - jestem raczej przystojny i miły w obejściu. W "normalnych" towarzystwach jestem uważany za sympatycznego. Wypowiadam się z poprawną dykcją, składnie, a może nawet nieco zbyt elokwentnie. Jestem wykształcony i zdobyłem parę tytułów naukowych. Nigdzie - poza kościelną zakrystią - nie zdarzyło mi się budzić podejrzeń swoim wyglądem, zachowaniem czy osobą. Ani natrafiać na podejrzliwość przy załatwianiu jakichkolwiek spraw.

Nie tylko nie umiem zrozumieć, ale nie potrafię pogodzić się z sytuacją, w której nie wystarczy wyrażona jasno i zrozumiale gotowość i chęć przeczytania Słowa Bożego dla wspólnoty, w jakiej w konkretnej chwili się znalazłem i z którą uczestniczyć mam we wspólnej Eucharystii. Nie wystarczy dodatkowe potwierdzenie przynależności do Kościoła, otrzymania sakramentów chrztu i bierzmowania. Potrzebne są jeszcze "pytania wyjaśniające", zadawane z dociekliwością godną śledczych IPN.

Uczestnicząc parę dni temu w pogrzebie mego śp. Kolegi, z którym nie miałem kontaktu już wiele lat, uznałem, że jedyne, co mogę ofiarować Zmarłemu i nieznanej mi Jego Rodzinie, obok modlitwy i obecności, jest odczytanie lekcji mszalnej. Ksiądz po wysłuchaniu zgłoszenia mojej gotowości początkowo zadawał miłe, choć, zważywszy na mój wiek, wydawałoby się raczej dziwne pytania w rodzaju: "ale czy pan umie czytać?", na które w końcu odpowiedziałem: "czy ksiądz uważa, że to przesłuchanie jest stosowne i potrzebne?". To spowodowało lawinę, w której pomieszały się "odpowiedzialność kapłana za liturgię", "konieczność rozpoznania, czy to aby nie prostytutka pcha się do ołtarza", z "brakiem szacunku dla pracy kapłanów, których wkrótce nie będzie w ogóle". Padły też uwagi o żydach, do których mogę sobie pójść, choć nie umiem już powtórzyć, czy po to, żeby się przekonać, jak trudno jest w synagodze przeczytać Torę, czy wręcz przeciwnie (więc niech czytam sobie raczej tam).

Nie chodzi mi o krytykę ewidentnych głupot, które w ferworze może wypowiadać każdy. Choć oczywiście nie powinien. Zwłaszcza w kościele. I do tego ubrany w szaty liturgiczne. Chodzi mi o łatwość przybierania przez celebransa pozy śledczego (czy tylko dociekliwego urzędnika) dopytującego się o szczegóły w tym miejscu niepotrzebne i bezsensowne. Przecież będąc człowiekiem złej woli odpowiem, że jestem ochrzczony w bazylice mariackiej, a moją parafią jest katedra wawelska. Albo Najświętszej Maryi Panny w Paryżu. I cóż ma z tego wynikać?

A może po prostu chodzi o zwykłe zniechęcenie "obcego". Bo taką odpowiedź też już zdarzyło mi się usłyszeć: "Nie. Nie jest pan potrzebny. Poradzę sobie sam".

Wacław Reczek

Kraków

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2011