Nestor Pitana na prezydenta!

W pięćdziesiątej pierwszej minucie finału mistrzostw świata w piłce nożnej na boisku stadionu na Łużnikach wydarzyło się coś nieoczekiwanego.

17.07.2018

Czyta się kilka minut

Niespodziewanie, wtargnął jakiś mały, niezdrowo napuchnięty łysy facet z twarzy podobny zupełnie do ­nikogo. Po chwili, z drugiej strony między nogami sił porządkowych wbiega ukradkiem całkiem młody mydłek w baczkach. Obrazu żenady dopełnia ni stąd, ni zowąd niepostrzeżenie, a nagle spacerująca po polu karnym – skądinąd sympatyczna – pani w bluzce w biało-czerwoną szachownicę.

Operatorzy rosyjskiej telewizji zdębieli, zdębiał realizator, miał być mecz, a jest niespodziana inwazja. Co robić? Tradycyjnie czekać do zimy, aż sytuacja się sama rozwiąże? Ale co w tym czasie nadawać, jaki obraz z Moskwy ma pójść w świat – bo przecież nie żałosny widok żądnych kilkudziesięciu sekund sławy w prime timie intruzów, narzucających się wielu, wielu milionom kibiców. A problem jest paląco naoczny: jacyś dziwni ­ludzie ogrzewający się w blasku sławy futbolistów, kradnący globalny show, wykorzystujący sport do autoreklamy. Nie wolno dać się sprowokować, trzeba odwrócić kamery, trzeba aż do usunięcia natrętów pokazywać coś innego.

W tym czasie, na gorąco, możemy sobie oraz przewodniczącemu Gianniemu Infantino zadać garść pytań na temat piłki nożnej: jak trojgu nieodpowiedzialnych ludzi udało się zmylić straże, sforsować zasieki i dostać w oczy całego świata pod płaszczykiem sportowego widowiska? Jak można było dopuścić do tego, aby cywile skradli profesjonalny, sportowy show? Nic dziwnego, że piłkarze nie byli zachwyceni, zwłaszcza Chorwaci, no ale ich mocno podgrzał sędzia Nestor Pitana. Nie zapominajmy o Pitanie – wolnym i karnym jego autorstwa.

Na szczęście po początkowej konfuzji siły porządkowe zaczęły czynić swą powinność i wyłapały bezczelnych intruzów, przy pomocy mniej lub bardziej wyrafinowanych zapaśniczych chwytów oraz dźwigni rodem z jujitsu sprowadzając żądne sławy jętki-jednodniówki z płyty moskiewskiego stadionu. Piłkarze powrócili do kopania piłki, ale niesmak pozostał. Sport powinien być sportem, wolnym od polityki – najświętsza zasada FIFA została złamana, niestety, w finale.

Pozostaje mieć nadzieję, że sprawcy: niejaki Władimir Putin, Emmanuel Macron i Kolinda Grabar-Kitarović otrzymają surowe grzywny oraz zakaz stadionowy, i że w ogóle już nigdy żaden polityk nie wtargnie na boisko, aby ni z gruszki, ni z pietruszki robić sobie ciepły PR kosztem sportowców. Może to dziecinnie naiwne, ale głęboko wierzę w ideały FIFA, w niezłomność i apolityczność piłkarskich działaczy. Wara polityce od futbolu! Gwarantem Infantino. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 30/2018