Nasze wieże Babel

Szczęście i dobrobyt materialny to niekoniecznie szczęście i zbawienie. Jeśli świat w wyniku niebywałego rozwoju komunikacji i wielorakich współzależności się kurczy, mechanizmy, które sprawiają, że bogaci stają się coraz bogatsi, a biedni coraz biedniejsi, muszą się załamać.

01.06.2010

Czyta się kilka minut

Czy wystarczy, że pył z wulkanu Eyjafjöll w Islandii blokuje całą przestrzeń, po której się poruszają nasze wspaniałe samoloty? Czy wystarczy, że z naruszonych przez człowieka odwiecznych pokładów pod dnem Zatoki Meksykańskiej rozlewa się ropa, zatruwając coraz większe obszary, i człowiek w żaden sposób nie potrafi jej powstrzymać? Czy wystarczy światowy kryzys finansowy, czy wystarczą potworne, absurdalne wojny i ludobójstwa, jak choćby to w Ruandzie, by zrozumieć, że konstruowany przez człowieka nowy wspaniały świat jest kruchy? By zrozumieć, że poczucie bezpieczeństwa jest złudne? Że jutro jest nie do przewidzenia?

Nie... Wciąż od nowa żarłocznie pożeramy owoce z drzewa wiadomości dobrego i złego, wierząc, że "otworzą się oczy nasze; a będziemy jako bogowie, znający dobre i złe". Wciąż od nowa budujemy nasze wieże Babel, "których wierzchołek będzie sięgał nieba".

W mało, niestety, znanej u nas encyklice "Caritas in veritate" Benedykt XVI napisał: "Przekonanie człowieka, że jest samowystarczalny i że potrafi usunąć zło obecne w historii jedynie poprzez swoje działania, doprowadziło go do uznania szczęścia i zbawienia za immanentne formy dobrobytu materialnego i działania społecznego". Dziś staje się coraz bardziej oczywiste, że szczęście i dobrobyt materialny to niekoniecznie szczęście i zbawienie.

Jeśli świat w wyniku niebywałego rozwoju komunikacji i wielorakich współzależności się kurczy, mechanizmy, które sprawiają, że bogaci stają się coraz bogatsi, a biedni coraz biedniejsi, muszą prędzej czy później się załamać. Znów Benedykt XVI: "Dzisiaj wiele osób skłonnych jest utrzymywać, że nie mają żadnych zobowiązań wobec nikogo oprócz samych siebie. Potrzebna jest nowa refleksja nad tym, że prawa zakładają obowiązki, bez których przeradzają się w samowolę".

Ktoś przesłał mi pocztą elektroniczną takie wyliczenie: "Jeśli dziś rano się zbudziliście raczej zdrowi niż chorzy, jesteście w lepszej sytuacji niż milion osób, które nie zobaczą przyszłego tygodnia. Jeśli nigdy nie doświadczyliście niebezpieczeństw wojny, samotności więzienia, udręki tortur, ukąszeń głodu, Wasza sytuacja jest lepsza niż 500 milionów mieszkańców tego świata. Jeżeli możecie iść do kościoła, nie ryzykując, że będziecie zastraszani, aresztowani, torturowani, zabici, macie więcej szczęścia niż 3 miliardy mieszkańców świata. Jeśli macie w lodówce jedzenie, na sobie odzienie, dach nad głową, miejsce do spania, jesteście bogatsi niż 75 proc. mieszkańców świata. Jeśli macie pieniądze na koncie, w portfelu, drobne monety w portmonetce, należycie do 8 proc. osób żyjących w dobrobycie. Jeśli mogliście przeczytać to wszystko, to dlatego że nie należycie do 2 miliardów ludzi, którzy nie umieją czytać".

Nie wiem, na ile te wyliczenia są dokładne, z pewnością pomagają dostrzec proporcje. Według ubiegłorocznych danych Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) 963 miliony ludzi głoduje na świecie, od 2007 r. liczba głodujących wzrosła o 40 milionów, a od lat 2003-05 aż o 115 milionów.

Sekretarz ONZ niedawno zapewniał, że "skończenie z głodem na świecie to kwestia woli politycznej, gdyż społeczność międzynarodowa ma środki i możliwości osiągnięcia tego celu". Nie znam najnowszych danych, ale w 2008 r. w ponad 30 krajach doszło do rozruchów spowodowanych wzrostem cen żywności. Głód powoduje, że ludzie się buntują, migrują lub umierają.

Wszystkich problemów społecznych nie można rozwiązać przez zwykłe rozszerzenie logiki rynkowej. Benedykt XVI: "Sfera ekonomiczna nie jest ani etycznie neutralna, ani ze swej natury nieludzka i antyspołeczna. Należy ona do działalności człowieka i właśnie dlatego, że jest ludzka, jako struktura i instytucja musi mieć charakter etyczny".

O tych m.in. sprawach jest mowa w materiałach obecnego "Tematu Tygodnika". Co ważne, jest to mowa bynajmniej nie kościelna. I właśnie dlatego zamieszczone tu teksty polecam jako aktualne wprowadzenie do odprawiania ćwiczeń duchowych św. Ignacego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2010