Nasza stodoła. Tegoroczne documenta w Kassel

Tym wystawom zawsze towarzyszyły ostre dyskusje i spory. Jednak w tym roku doszło do prawdziwej politycznej burzy. Czy istnieją granice dialogu między szeroko rozumianym Zachodem a resztą świata?

01.08.2022

Czyta się kilka minut

Obrazy kolektywu Taring Padi, documenta 15 w Kassel / Piotr Kosiewski
Obrazy kolektywu Taring Padi, documenta 15 w Kassel / Piotr Kosiewski

Organizowane co pięć lat od 1955 r. documenta są jednym z najważniejszych wydarzeń poświęconych sztuce współczesnej: przykuwają uwagę krytyków i mediów, ale też bardzo licznej publiczności – poprzednie obejrzało blisko 900 tys. osób (i dodatkowo ponad 300 tys. w Atenach, w których wyjątkowo zorganizowano równoległe pokazy).

Przygotowanie tegorocznej, piętnastej już wystawy w niemieckim Kassel powierzono indonezyjskiemu kolektywowi ruangrupa, który zaproponował radykalną zmianę. Zrezygnowano z kuratorskiej formuły, w której cała wystawa powstaje według jednej wizji. Ruangrupa zaprosiła 67 uczestników i uczestniczek, w przeważającej mierze też kolektywów. Większość z nich pochodzi z globalnego Południa, wszyscy otrzymali własny ­budżet i przestrzeń do dyspozycji z możliwością samodzielnego ustalenia sposobu jej wykorzystania. Mogli też doprosić kolejnych uczestników. Ostatecznie trudno powiedzieć, ile osób bierze udział w tegorocznej wystawie – mówi się o ok. 1500 artystów. Przez sto dni trwania documenta nieustannie zmienia się też to, co można zobaczyć w poszczególnych miejscach imprezy.

Decentralizując i demokratyzując sposób przygotowania wystawy, całkowicie pomijając też komercyjny wymiar sztuki, ruangrupa podważyła dotychczasowy model funkcjonowania nie tylko tej imprezy, ale w ogóle wielkich przeglądów sztuki. Co istotne, sama grupa nie mówi o documenta 15 jako o wystawie, lecz o interdyscyplinarnej platformie sztuki i kultury: „Nasze podejście kuratorskie ma na celu inny rodzaj opartego na współpracy modelu wykorzystania zasobów – ekonomicznych, ale także pod względem pomysłów, wiedzy, programów i innowacji”.

Rezygnacja

Jednak to nie zaproponowany sposób myślenia o sztuce oraz model jej prezentacji wywołał spór wokół documenta 15, lecz polityczne treści na nich obecne. Jeszcze przed otwarciem imprezy zwracano uwagę na to, że wśród członków ruangrupy są zwolennicy BDS (Boycott, ­Divestment and Sanctions), ruchu na rzecz bojkotu Izraela za łamanie międzynarodowego prawa w imię solidarności z Palestyńczykami, uznawanego przez niemieckie władze za antysemicki. Jednak skandal wybuchł dopiero na otwarciu. Na Friedrichsplatz, w samym centrum Kassel, zawieszono wielki obraz-baner „People’s Justice” („Ludowa sprawiedliwość”) indonezyjskiego kolektywu Taring Padi. Chociaż powstał w 2002 r., dopiero teraz zauważono, że znalazły się na nim przedstawienia niemalże wprost zaczerpnięte z propagandowych antysemickich karykatur.

Praca Taring Padi wywołała oburzenie społeczności żydowskiej w Niemczech. Zaprotestowali tamtejsi politycy, a o sprawie pisały wszystkie ważne, nie tylko niemieckie media. Ostatecznie praca została usunięta. Kolektyw tłumaczył, że ich dzieło było elementem kampanii przeciwko militaryzmowi i przemocy w czasach dyktatury wojskowej Suharto w Indonezji oraz przeciw jego dziedzictwu. Nie zakończyło to jednak sporu i żądań o pociągnięcie do odpowiedzialności osób odpowiedzialnych za imprezę. Ostatecznie 15 lipca Sabine Schormann, dyrektor generalna documenta, ogłosiła swoją rezygnację.

Kolektyw Taring Padi w wydanym oświadczeniu pisze, że usunięta za jego zgodą praca stała się „pomnikiem żałoby po niemożności dialogu w tej chwili”. I dodał: „Mamy nadzieję, że ten pomnik będzie punktem wyjścia do nowego dialogu”. Zaproszenie ruangrupy do przygotowania documenta miało pozwolić na lepsze poznanie i zrozumienie globalnego Południa, jego wrażliwości i sposobów myślenia. Tymczasem spór o ­„People’s Justice” dobitnie pokazał, jak wiele dzieli Zachód (lub, jak kto woli, Północ) od reszty świata, jak odmiennie jest postrzegana zarówno przeszłość, jak i teraźniejszość. Dotyczy to nawet takich kwestii jak antysemityzm – członkowie Taring Padi podkreślają, że nie zdawali sobie sprawy z tego, jak mogą zostać odebrane ich przedstawienia na Zachodzie/Północy.

Czynności

Kontrowersje nie unieważniają pytań związanych z kluczowym problemem: dziedzictwa kolonializmu, tego, jak wpływa ono na współczesność państw pokolonialnych, na nierówności, sytuacje mniejszości czy na kryzys klimatyczny. Jörg Häntzschel i Catrin Lorch na łamach „Süddeutsche Zeitung” przestrzegali, że tegoroczne documenta „w dającej się przewidzieć przyszłości uczyniły prawdziwy dialog między kulturami niezwykle trudnym”. Jednak sprowadzenie całej tegorocznej imprezy do jednego dzieła sprawia, że nie dostrzega się tego, co opowiada się tutaj o świecie, który jest nadal z europejskiej perspektywy słabo znany.

Na poważne potraktowanie zasługuje też model przygotowania samej imprezy. W tytule tegorocznych documenta znalazło się słowo lumbung – dosłownie oznacza ono stodołę, w której przechowywano ryż. Jednak nie tylko o budynek chodzi, lecz o sposób działania przyjęty w indonezyjskich wsiach: plony są przechowywane jako wspólny zasób całej wspólnoty i dzielone według ustalonych przez nią zasad. Ruangrupa zaproponowała, by w podobny sposób potraktować documenta: jako miejsce, w którym gromadzi się doświadczenie, wiedzę i dorobek wypracowane przez różne inicjatywy czy poszczególne osoby, poszukać tego, co wspólne, oraz prezentować wszystkich na równych prawach.

Jednak lumbung jako zasada czy filozofia działania nie ogranicza się do sposobu przygotowania jednej imprezy, lecz odnosi się do zasad tworzenia i współpracy. Jest propozycja innego sposobu funkcjonowania artystów czy – szerzej – aktywistów, w którym kładzie się nacisk na wspólnotowość, a nie indywidualną kreację. Wiąże się z tym wreszcie inne rozumienie funkcji sztuki i samego artysty.

Tegoroczne documenta nie tylko zostały rozproszone – trafiły także do dzielnic, w których dotąd nie były obecne – ale też położono nacisk na to, by wystawiennicze przestrzenie stały się przede wszystkim miejscem spotkań, dyskusji, koncertów i wymiany doświadczeń. Wszystko po to, by, jak podkreśla ruangrupa, udało się zakorzenić praktyki artystyczne w życiu codziennym.

Brazylijka Graziela Kunsch w historycznym gmachu Fridericianum otworzyła publiczny żł obek zainspirowany ideami XX-wiecznej węgierskiej pediatry Emmi Pikler. W położonym tuż obok budynku documenta-Halle tajlandzki kolektyw Baan Noorg zbudował rampę do jazdy na deskorolce. Chińska grupa ­BOLOHO zamieniła dawną przyfabryczną stołówkę w kawiarnię w stylu kantońskim, w której jedząc obiad można jednocześnie oglądać nakręcony przez nich sitcom. Natomiast wietnamski kolektyw Nhà Sàn urządził w centrum ­miasta ogród, w którym wspólnie można uprawiać rośliny. Czy w Kassel mamy rzeczywiście do czynienia ze sztuką, czy z aktywizmem społecznym?

Agitacje

Krytyk Kabir Jhala na łamach „The Art Newspaper” przekonuje, że na documenta 15 „kwestie etyki przyćmiewają kwestie estetyki, a linie oddzielające sztukę od praktyki społecznej uległy niemalże całkowitemu rozmyciu”. Rzeczywiście tegoroczna edycja przypomina atlas dobrych praktyk aktywistycznych, będących pożywką dla wyobraźni obywatelskiej, ale dla widza, który nie uczestniczy w tych warsztatach czy spotkaniach, ich oglądanie może być przecież nużącym doświadczeniem. Warto jednak ponieść ten wysiłek, bo wiele zaprezentowanych działań pokazuje, jak można skutecznie lokalnie odpowiadać na problemy dzisiejszego świata, by przywołać przykład Wakaliga Uganda, studia filmowego założonego w slumsach Kampali, gdzie powstają pełne humoru, cieszące się popularnością filmy, a jednocześnie oferuje się pracę nastolatkom zagrożonym przemocą, alkoholem i narkotykami.

Bo z punktu widzenia ruangrupy dylemat „sztuka czy aktywizm społeczny?” jest pozorny. Ważna jest twórczość, która jednocześnie jest formą skutecznej aktywności. Dobrym przykładem jest właśnie sprawca skandalu, kolektyw Taring Padi. Założony w 1998 r. przez grupę studentów i aktywistów sztuki, powstał w czasie kryzysu politycznego i gospodarczego, jaki ogarnął wtedy Indonezję i wymusił rezygnację prezydenta Suharto, autorytarnie rządzącego tym krajem od ponad 20 lat. W kolejnych latach kolektyw reagował na bieżące problemy, m.in. promował uczciwe wybory powszechne, protestował przeciwko korupcji, występował w obronie praw człowieka. Chociaż „People’s Justice” została usunięta z documenta 15, to w Kassel można zobaczyć inne ich prace. Teren dawnej pływalni Hallenbad Ost i okoliczne trawniki zapełniły wielkoformatowe obrazy, plakaty oraz niezwykłe papierowe lalki naturalnej wielkości. Ekspresyjne, odwołujące się do bardzo różnych tradycji i przypominające o długiej historii sztuki zaangażowanej, agitującej, niebojącej się politycznego przekazu.

Podobnych przykładów aktywności politycznej łączącej się z powstawaniem ciekawych dzieł jest na documenta 15 znacznie więcej: od Kuby po Australię (w centrum Kassel stoi namiot, w którym mieści się Ambasada Aborygenów przedstawiająca problemy tej społeczności). Do udziału zaproszono także OFF-Biennále Budapest, powstałą w 2014 r. niezależną inicjatywę, alternatywną dla publicznych instytucji przejętych na Węgrzech przez rządzący Fidesz. Jego twórcy udostępnili część oferowanej im przestrzeni grupie romskich artystów i kuratorów. W tym przypadku zasada lumbung doskonale się sprawdziła. Wystawa pod hasłem „RomaMoMA” (Romskie Muzeum Sztuki Współczesnej) nawiązuje do idei instytucji, w której ta twórczość zostałaby uznana za część sztuki, a nie etnografii.

Jaka będzie przyszłość imprezy w Kassel? Przyjmując rezygnację dotychczasowej dyrektor rada nadzorcza podkreśliła, że należy zrobić wszystko, by odbudować zaufanie do tej imprezy podkopane antysemickim skandalem. Jednak problem jest poważniejszy i dotyczy przyszłej formuły documenta, która z natury rzeczy będzie oddziaływała na globalny obieg sztuki. Czy są uniwersalne granice, których nie wolno nam przekroczyć? ©

Współpraca ROBERT ZAKRZEWSKI

Impreza potrwa do 25 września br.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 32/2022

W druku ukazał się pod tytułem: Nasza stodoła