Naprzeciw bratu

Czy nie każdy ma taką "grupę", którą "spokojnie można nienawidzić"? Dla jednych są to lefebryści, dla innych komuniści, dla jednych byli esbecy, dla innych historycy z IPN, dla jednych Radio Maryja, dla innych "Tygodnik".

24.03.2009

Czyta się kilka minut

List Benedykta XVI do biskupów jest niezwykły. Pisany innym językiem niż używany zwykle w tego rodzaju dokumentach, to osobisty list człowieka, który poczuł się zraniony niezrozumieniem tych, od których miał prawo oczekiwać zrozumienia. "Zasmucił mnie fakt, że także katolicy, którzy mimo wszystko mogliby lepiej znać sytuację, pomyśleli, że muszą mnie z otwartą wrogością zaatakować"... Oskarżenie - straszne, jeśli zważyć, że jest adresowane do Papieża - o chęć cofnięcia Kościoła do czasów sprzed Soboru, komentuje stwierdzeniem: "ich [tych, którzy ten zarzut stawiają] gorycz ujawniała rany głębsze, niż tylko płynące z chwili obecnej". Jakie rany miał na myśli - Benedykt XVI nie wyjaśnił.

List jest bardziej klarowny niż wiele artykułów, które go komentują. Dlatego w tym numerze zamieszczamy go w całości - zachęcając do lektury jeszcze przed czytaniem komentarzy.

Ten tekst to coś więcej niż tylko wyjaśnienie w sprawie zdjęcia ekskomuniki z biskupów-lefebrystów. Benedykt XVI mówi o fatalnym skażeniu tego, co można określić w cudzysłowie "dialogiem w Kościele" (zresztą nie tylko w Kościele). "Niekiedy można odnieść wrażenie, że nasze społeczeństwo potrzebuje przynajmniej jednej grupy, do której podchodzi bez żadnej tolerancji: którą spokojnie może atakować i nienawidzić. A jeżeli ktoś ma odwagę się do nich zbliżyć - w tym przypadku Papież - także on traci prawo do tolerancji i także jego można traktować z niczym nieograniczoną i niczego się nie lękającą nienawiścią".

Warto się zastanowić nad tym zdaniem i naszymi własnymi postawami, a także znanym w psychologii zjawiskiem nietolerancyjności tolerancyjnych. Czy nie każdy ma taką "grupę", którą "spokojnie można nienawidzić"? Na naszą obronę, w której wskazujemy np. na agresywność takiej grupy, Papież odpowiada pytaniem: "czy było i jest naprawdę błędem nawet w tym przypadku wyjście naprzeciw bratu, »który ma coś przeciw tobie« (por. Mt 5, 23n), i poszukiwanie pojednania?".

Wracam do wspomnianego przez Papieża "zranienia", które się ujawniło w obawach o powrót Kościoła do czasów sprzed Soboru. Niepokoje związane ze zdjęciem ekskomuniki dotyczyły sprawy dla wielu wierzących naprawdę ważnej. Wprawdzie, jak pisze Papież, "Vaticanum II zawiera w sobie całą doktrynalną historię Kościoła", ale przecież owa historia jest wymieszana z postawami i poglądami, za które stojący u boku Jana Pawła II kard. Ratzinger przepraszał w Roku Jubileuszowym Boga i ludzi. Dla wielu ludzi świadomie należących do Kościoła sprawą najwyższej wagi jest to, czy Żydów mają uważać za perfidnych zabójców Chrystusa, czy może starszych braci w wierze i Naród nigdy nie odwołanego Przymierza. Czy chrześcijanie innych wyznań to schizmatycy, czy bracia. Czy ludzie niewierzący, szczerym sercem szukający prawdy, są mimo wszystko skazani na potępienie, a więc póki czas należy ich nawracać, czy też należą do Ludu Bożego. Czy można używać środków przymusu dla pozyskania wiernych, czy prawda ma pociągać siłą samej prawdy. Czy tajemnica liturgii polega na posługiwaniu się w niej niezrozumiałym (dziś, bo kiedy powstawała, był zrozumiały) językiem. Czy rozdział państwa i Kościoła to herezja, czy godziwy sposób rozróżnienia między sprawami królestw: niebieskiego i ziemskich. Wymieniam tylko kilka, najbardziej znanych soborowych zmian kościelnego myślenia.

Spór o interpretacje Soboru musi przebiegać w duchu Ewangelicznej wolności. To od początku było trudne. Benedykt przytacza list św. Pawła do Galatów: "Nie bierzcie tej wolności jako zachęty do hołdowania ciału, wręcz przeciwnie, miłością ożywieni służcie sobie wzajemnie! Bo całe Prawo wypełnia się w tym jednym nakazie: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. A jeśli u was jeden drugiego kąsa i pożera, baczcie, byście się wzajemnie nie zjedli". Przyjęcie tego przesłania może być w Polsce trudne. Papież przypomina o obowiązku poszukiwania okruchów dobra i tego, co chrześcijan łączy, nawet tam, gdzie wszystko zdaje się dzielić. U nas jako priorytetowe zadanie Kościoła wskazuje się "bardziej radykalnie demaskować ukryte struktury zła". Oby Papież pomógł nam lepiej zrozumieć samych siebie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2009