Na skróty (20-26 VIII)

"Wiara nigdy nie jest dla mnie bez niewiary. Odczuwam to i teologicznie, i psychologicznie. Uważam, że wiara religijna jest zawsze czymś granicznym. Jest stanem nieustającej niepewności i co do tego, czy jest Bóg, i jaki jest Bóg. Nawet tzw. wiara integralna, pewna siebie, musi ocierać się o niepewność, musi chociaż raz w życiu u wierzącego natknąć się na zwątpienie. Dlatego tak ważna dla mnie jest teologia negatywna, a w polskiej poezji wiersze Tadeusza Różewicza, który z lękiem ośmiela się o tych sprawach pisać. Powiedziałem, że odczuwam to również psychologicznie, bo sam kiedyś byłem konsekwentnym ateistą i dzisiaj dobrze wiem, że ateizm nie jest niczym płaskim, że bywa równie głęboki egzystencjalnie i filozoficznie jak wiara. Nie przeżyłem nigdy żadnego nagłego nawrócenia. Wszedłem w wiarę, sam dobrze nie wiedząc kiedy, chociaż pamiętam oczywiście kierunki tej drogi. Najpierw była Biblia, a później coś bardzo osobistego, czego nie mogę wypowiedzieć - mówi w rozmowie dla "Studium" Piotr Matywiecki, poeta i historyk literatury (jego wiersze drukowaliśmy w 25. tegorocznym numerze "TP").
  • - Uważam chrześcijaństwo, tak jak je rozumiem, za religię bardzo trudną. Utrzymanie równowagi między tym, co jest nauką krzyża, a tym, co jest nadzieją zmartwychwstania, jest dla każdego człowieka prawie niemożliwe. Albo popada się w cierpiętnictwo, albo w samozachwycenie z powodu pewności zbawienia. Ale jeśli pojawiają się osoby, które jakimś cudem, bo to jest cud, potrafią utrzymać harmonię krzyża i zbawienia, to osiągają one największą ludzką dojrzałość. To, co jest we mnie żydowskie, nie stoi w żadnym konflikcie z moją polskością i chrześcijaństwem. Natomiast samo w sobie jest niezwykle konfliktowe. Chodzi o to, że nie można być dzisiaj żydem w sposób naturalny. Tożsamość żydowska jest zawsze dramatyczna i problematyczna. Po pierwsze dlatego, że człowiek zawsze stawia sobie pytanie, czy będąc przez Zagładę odciętym od prawdziwego żydowskiego świata, ma prawo nazywać się żydem. Po drugie dlatego, że nie wie, czy jego bycie żydem nie jest tylko odruchem obronnym wobec wszystkich antysemitów. Są też w dzisiejszym odczuciu żydowskim całe tłumy masek wtłaczanych na twarz żyda i przez samego żyda sobie nakładanych. Tak zwany temat żydowski w mojej poezji jest dla mnie niezbędny, ale i też odczuwany jako rodzaj wewnętrznego przymusu. To chyba jedyny temat mojego pisania, który pozwolił mi zrozumieć porzekadło Miłosza o tym, że pisać trzeba jedynie »niechętnie i pod przymusem«". Obok wywiadu w "Studium" (nr 2/2007) także wiersze Matywieckiego oraz solidna porcja poezji, prozy (m.in. Karola Maliszewskiego) i krytyki literackiej.
  • W wieku 54 lat zmarł śmiercią tragiczną Jacek Chmielnik, aktor teatralny i filmowy, reżyser. Występował m.in. w "Nad Niemnem" i "Między ustami a brzegiem pucharu" Zbigniewa Kuźmińskiego, a przede wszystkim w komediach Juliusza Machulskiego (dwie części "Vabanku" oraz "Kingsajz").
  • W wieku 52 lat zmarł rzeźbiarz Marek Kijewski, absolwent warszawskiej ASP, członek grupy Świadomość Neue Bieriemiennost, autor prac inspirowanych m.in. teologią prawosławną i parodystycznie traktowanymi motywami kultury popularnej.
  • Rozpoczynają się zdjęcia do filmu "Popiełuszko", którego reżyserem i autorem scenariusza jest Rafał Wieczyński. W roli tytułowej wystąpi Adam Woronowicz, partnerować mu będą m.in. Maja Komorowska, Joanna Szczepkowska, Zbigniew Zamachowski, Władysław Kowalski i Jan Englert. Premiera planowana jest na październik przyszłego roku (o filmie pisze ks. Andrzej Luter w tym numerze "TP").
  • Trwają starania MSZ i Ministerstwa Kultury, mające na celu odzyskanie przez Polskę zabytkowego krzyża, znalezionego w Austrii... na śmietniku. Krzyż zidentyfikowano jako krucyfiks z Limoges z przełomu XII i XIII w., pochodzący z kolekcji Izabeli Czartoryskiej-Działyńskiej, przechowywanej do 1939 r. na zamku w Gołuchowie. Podczas okupacji kolekcja została umieszczona przez Niemców w Muzeum Narodowym w Warszawie, a następnie wywieziona z Polski i częściowo rozgrabiona.
  • Od 30 sierpnia w Lubinie przez cztery dni odbywać się będą obchody 25-lecia śmierci trzech uczestników solidarnościowej demonstracji. W programie m.in. koncerty, w których wezmą udział Dżem, Lech Janerka, Izrael, Proletaryat, Budka Suflera, T. Love oraz The Plastic People of Universe. Gwiazdą tego muzycznego cyklu będzie Bob Geldof.
  • W Paradyżu odbył się V Festiwal "Muzyka w Raju", organizowany przez orkiestrę Arte dei Suonatori. Wśród gości znaleźli się m.in. śpiewaczki Maria Sanner i Maria Keohane, gambista Alberto Rasi, fleciści Bolette Roed i Alexis Kossenko, klawesynista Martin Gester oraz włoska grupa Accademia Strumentale Italiana.
  • Natomiast podczas XV Festiwalu "Pieśń naszych korzeni" w Jarosławiu wystąpił m.in. belgijski zespół Graindelavoix oraz Ensemble Chakad z Iranu, prezentujący klasyczną muzykę perską.

(af)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2007

Podobne artykuły

Obraz tygodnia
"Toczy się wojna podjazdowa o zmianę reguł debaty politycznej - mówi "Gazecie Wyborczej" Zygmunt Bauman. - Jeśli nie przyhamujemy jej w porę, doprowadzi ona do wyeliminowania dyskusji merytorycznej z polskiego życia politycznego. Aby uzmysłowić sobie, o jaką stawkę tu idzie, przypomnijmy epizod z kampanii prezydenckiej. By zdyskwalifikować prezydenckiego kontrkandydata Prawa i Sprawiedliwości, Jacek Kurski posłużył się argumentem służby jego dziadka w Wehrmachcie. Zamiast wyśmiać autora i spytać go publicznie, jakim sposobem to, co robił jego dziadek przed narodzeniem się wnuka, może rzutować na ocenę jednego z kandydatów do fotela prezydenckiego, politycy i dziennikarze pomknęli do archiwów, by wyszperać, jak długo straszny dziadunio służył w Wehrmachcie i jak się do koszar dostał. Rewolucyjna zmiana w regułach prowadzenia debaty politycznej została w ten sposób zalegalizowana i wyniesiona do rangi reguły. Polityka - zdają się mówić nowi włodarze Polski - to tyle, co tropienie nikczemników, którzy się kryją za odmiennymi poglądami, a pręgierz, dyby, gąsior i pal to główne narzędzia naprawy Rzeczypospolitej".
W wieku 90 lat zmarła w Schruns (Austria) Elisabeth Schwarzkopf, jedna z największych sopranistek zeszłego wieku. Urodziła się w Jarocinie, debiutowała w operze berlińskiej w 1938 r., po czterech latach przeniosła się do Wiednia. Po ślubie z producentem muzycznym Walterem Legge (1953) przyjęła obywatelstwo brytyjskie. Zasłynęła rolami mozartowskimi oraz wykonaniami pieśni Hugo Wolfa i Richarda Straussa. Po raz ostatni wystąpiła na scenie operowej w 1971 r. w Brukseli jako Marszałkowa w "Kawalerze Srebrnej Róży" Straussa, później dawała już tylko recitale pieśni i zajmowała się działalnością dydaktyczną.
Minęła 10. rocznica śmierci Juliana Stryjkowskiego.
Obraz tygodnia
"Ostatni przełom w polskim życiu literackim, zresztą przez wielu kwestionowany, miał miejsce mniej więcej 15 lat temu. Potem trudno mówić o przewrotach generacyjnych. To pokaźna zmiana w stosunku do ostatnich dziesięcioleci PRL-u. Życie literackie potoczy się teraz zupełnie inaczej. Nie ruchy artystyczne czy przełomy będą je naznaczać, ale indywidualności. Nie wiem, czy takie prędko się pojawią, ale należy się liczyć, że co pewien czas narodzi się ciekawy pisarz, interesująca postać o bogatej wyobraźni, której w dodatku nie będą szczędzić braw krytycy i media, łase na takie okazje. To zjawisko zresztą obserwujemy już od pewnego czasu. Wprawdzie na razie są to efemerydy, które szybko po pierwszym sukcesie znikają, albo też się nie sprawdzają, ale to tak już będzie: autorzy jednej książki. Przykłady narzucają się same, głównie w prozie - Tryzna i »Panna Nikt«, Libera i »Madame«, Masłowska i »Wojna polsko-ruska« - mówi w "Toposie" Julian Kornhauser. - Sprawa druga: powszechność twórczych zachowań. Nie ma już jednego, skonsolidowanego środowiska, które się kiedyś podtrzymywało na duchu, tworzyło kodeks wartości i centrum opinii. Obecna wielość, różnorodność propozycji, związana z decentralizacją wydawniczą i brakiem sita selekcyjnego, powoduje zanik, jak myślę, gestów buntowniczych. Skoro można wyeksplikować w każdej chwili swoją własną wizję, trudno spodziewać się zbiorowych zrywów, mających na celu przełamanie jakiejś dominującej konwencji. Zatem powolna praca nad sobą, wybuch indywidualności, pojedyncze dzieła. A potem czekanie na to, by autor się usamodzielnił, zmężniał, nie poddał prawom rynku i nie dał się podejść kulturze masowej, co spotkało już wielu, nie tylko młodych. A to jest największe zagrożenie". Nowy numer sopockiego dwumiesięcznika (2006, nr 3) poświęcony jest twórczości obchodzącego 60. urodziny Juliana Kornhausera. O poecie, prozaiku, krytyku, tłumaczu, slawiście piszą m.in. Tadeusz Sławek, Andrzej Zawada, Tomasz Cieślak-Sokołowski, Krzysztof Kuczkowski, Adrian Gleń...
W wieku 97 lat zmarł w Warszawie Juliusz Wiktor Gomulicki - historyk literatury, edytor, bibliofil, syn Wiktora Gomulickiego, autora "Wspomnień niebieskiego mundurka". Opublikował setki artykułów poświęconych literaturze trzech ostatnich stuleci, historii Warszawy, której był znakomitym znawcą, a także tekstów wspomnieniowych; część z nich znalazła się w tomach "Zygzakiem" (1981) i "Aleje Czarów" (2000). Jego najważniejsze prace edytorskie dotyczyły dzieł Norwida ("Wiersze", 1966; "Pisma wybrane", 1968; "Pisma wszystkie", 1971-76).
Andrzej Hudziak, odtwórca roli Mirona Białoszewskiego w filmie "Parę osób, mały czas" Andrzeja Barańskiego, otrzymał nagrodę za najlepszą rolę męską na 41. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Karlowych Warach. Za najlepszy dokument uznano na tymże festiwalu "Z punktu widzenia emerytowanego nocnego portiera" Andreasa Horvatha, który po latach sportretował bohatera obrazu Krzysztofa Kieślowskiego.
20 lipca we Wrocławiu rozpoczyna się 6. Międzynarodowy Festiwal Filmowy Era Nowe Horyzonty. W konkursach, przeglądach i retrospektywach zostanie zaprezentowane ponad 500 filmów fabularnych i dokumentalnych. Szczegóły: www.eranowehoryzonty.pl
"Na czym polega fenomen nowej polszczyzny? Niepostrzeżenie władzę nad nami przejął język, który zwykłość i prostotę opisuje zdumiewającym żargonem. Zdarzenia potoczne tłumaczy słownictwem doniosłym i pełnym powagi... Są dwa miejsca, w których najwyraźniej widać tę przemianę. Pierwsze - to obrzeża miast, niewielkie miejscowości i pobocza dróg. Przestrzeń rzemiosła, drobnych przedsiębiorców i biznesów lokowanych w przyziemiach czy garażach domów jednorodzinnych. Peryferia przywłaszczyły i przemęłły po swojemu język zarezerwowany dla zdarzeń ważnych i wysokich, odmieniając na wszelkie możliwe sposoby kilka jego składników. »Studio«, »system«, »świat«, »salon«, »lider«. Przyrostek »-ex« nadający nazwie szlif internacjonalny. Studio gorącej wody. Świat plastiku. Świat materacy. Zbyszko company. Śrubex - lider na rynku materiałów śrubowych. Lider grupy zakupowej, Vładex. Nie trzeba nawet jeździć na przedmieścia. Nie tylko »centrum, lider, świat«... Nie ma już pokojówek, na ich miejsce weszła »służba pięter«. Zniknęła gdzieś zwykła sprzedaż, zastąpiły ją »działania sprzedażowe«. Poszukiwani są »kierownik produktu« i »koordynator logistyki« - pisze w "Gazecie Wyborczej" Michał Olszewski. - Urosła w nas podświadoma niechęć do nazywania niektórych czynności po imieniu. Stąd stylista fryzur zamiast fryzjera. Nazwa kojarząca się ze światem wysublimowanym i pachnącym wygrywa z lokalem oklejonym wypłowiałymi fotografiami modeli z lat 70., w którym poirytowany starszy pan ostrzy brzytwę na pasku. Nowy język nie tylko uwzniośla, ale również odcina niepotrzebne skojarzenia, zastępując je innymi - z rzeczywistości luksusowej i odświętnej".