Myśliwce i myślenie strategiczne

Kwestia przekazania Ukrainie polskich myśliwców zakończyła się w sposób, który mógł wzbudzić konsternację. A jednak ten manewr wygląda na rozsądny.

14.03.2022

Czyta się kilka minut

MiG-29 z 22 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Malborku Fot. Przemek Świderski/REPORTER /
MiG-29 z 22 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Malborku Fot. Przemek Świderski/REPORTER /

Kwestia przekazania Ukrainie polskich myśliwców MiG-29 zakończyła się w sposób, który mógł wzbudzić konsternację – zwłaszcza wobec licznych sygnałów jedności odzyskanej w warunkach wojny przez NATO. Złożona publicznie oferta oddania maszyn w ręce Amerykanów, aby to oni dalej poprowadzili transfer – którą Waszyngton natychmiast odrzucił – może się wydawać co najmniej dziwna. Tym bardziej że wiarygodni analitycy twierdzą, że to nie myśliwce w pierwszej kolejności mogą zdecydować o odzyskaniu kontroli nad ukraińskim niebem.

A jednak ten manewr wygląda na rozsądny, jeśli weźmiemy pod uwagę kontekst: starania Ukrainy, by wojnę w maksymalnym stopniu uczynić sprawą międzynarodową – stąd m.in. apele prezydenta Zełenskiego o ustanowienie przez NATO strefy zakazu lotów nad jego krajem. A także potrzeby ukraińskiej armii, której dotychczas dostarczane wyposażenie nie wystarcza, by skutecznie przeciwdziałać rosyjskim atakom. Być może, w ocenie polskich władz, NATO, a w kwestiach niemilitarnych Unia nie dość energicznie wychodzą naprzeciw tym potrzebom.

Prezydencki minister Jakub Kumoch w głośnej już wypowiedzi dla „Frankfurter Allgemeine Zeitung” przypominał, że „z historii znamy sytuacje, kiedy ktoś będący daleko nie zrobił, co należy, a rachunek zapłacili ci, którzy byli na miejscu”. Strona polska ucięła amerykańskie sugestie, byśmy samodzielnie zajęli się przekazaniem samolotów, i uczyniła to w sposób, który nagłośnił sprawę dalszej pomocy dla Ukrainy w innej formie, np. posowieckich systemów rakietowych ziemia–powietrze S-300. O ich możliwym przekazaniu ma rozmawiać, wedle „The Washington Post”, sekretarz obrony Lloyd Austin w trakcie najbliższej wizyty na Słowacji. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zawodu dziennikarskiego uczył się we wczesnych latach 90. u Andrzeja Woyciechowskiego w Radiu Zet, po czym po kilkuletniej przerwie na pracę w Fundacji Batorego powrócił do zawodu – najpierw jako redaktor pierwszego internetowego tygodnika książkowego „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 12/2022

W druku ukazał się pod tytułem: Paweł Bravo