Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wtedy on wyrzekł słowa sprawiedliwe i pełne ironii: „Wy wracajcie do domów, niech tylko złodziej pozostanie. Wracajcie w pokoju do swojego ojca”. Czy słowo szalom nie brzmi tu jak drwina? Czy nie przypomina pokoju, jaki w domu Jakuba zapanował po zniknięciu Józefa? Przecież o żadnym pokoju nie może być mowy. Dom bez dzieci Rachel jest domem śmierci. Juda odczytuje bezbłędnie sens słowa szalom i występuje w imieniu braci z mową. Mową w obronie prawdziwego pokoju (Rdz 44, 18-34).
Jest to najdłuższa w całym Pięcioksięgu przemowa. Nie ma w niej słowa o Bogu. Za to w każdym niemal zdaniu wspomniany jest ojciec. W imię jego Juda prosi o łaskę dla najmłodszego, gotów zamiast Benjamina ofiarować się w niewolę. Juda, który wcześniej opuścił dom, ożenił się z kananejską kobietą, owdowiał, teraz wyrasta na głowę domu. Prosi o łaskę i grozi, że wicekról swoim wyrokiem zabije starego człowieka. W midraszu starcie braci ukazane jest jak starcie byka z lwem. Juda krzyczy: „Od początku znajdywałeś preteksty, by nas sprawdzić. Czy innych, którzy przybywają do Egiptu, pytałeś o ojca i braci? My odpowiadaliśmy, nic przed tobą nie skrywając”. Odpowiada Józef: „Czy byliście wobec ojca i wobec mnie równie szczerzy jak wtedy, gdy sprzedaliście za dwadzieścia srebrników brata i zasmuciliście ojca, przynosząc mu jego szatę unurzaną we krwi zwierzęcia? Idźcie do ojca, wracajcie i powiedzcie mu: »Niech sznur podąża za cebrzykiem«”.
Gdy to usłyszał Juda, zawył głosem tak strasznym, że słychać go było setki mil dokoła. Zagroził, że wybije cały Egipt. Z jego oczu popłynęły łzy zmieszane z krwią. Ze złości kamienie wsadził sobie do ust i zgryzł je. Józef pojął wtedy, że grozi mu śmierć. Polecił wszystkim Egipcjanom opuścić pałac. W duchu zaś kombinował: „Lepiej będzie, jeśli mnie jednego zabiją. W ten sposób uniknę wstydu, kiedy się przed nimi ujawnię”. Gdy bracia zostali sami, Juda zawołał do Józefa: „Puść nas wolno, w przeciwnym razie wyciągnę miecz i cała ziemia egipska zostanie usłana trupami”. A Józef mu odparł: „Jeśli ty wyciągniesz miecz, to ja go owinę wokół twojej szyi”. Juda się odgryzł: „Teraz pomaluję krwią wszystkie zakątki Egiptu”. Józef mu odpowiedział: „Wiem, że znakomici z was farbiarze. Koszulę swojego brata zamoczyliście we krwi i oświadczyliście ojcu, że pożarło go dzikie zwierzę”. Wtedy bracia pojęli, że spotyka ich kara za krzywdę, jaką uczynili Józefowi, i zaczęli się kajać. Widząc ich skruchę, Józef już po hebrajsku oznajmił im, kim jest.
W Torze mowa Judy jest spokojna i groźna zarazem. W midraszu zamienia się w gniewną wymianę ciosów. Mędrcy powiadają, że to jest mowa sumienia Judy. Im bardziej grozi, oskarża, miota przekleństwami, tym bardziej wraca do niego poczucie niesprawiedliwości, które uczynił Józefowi i ojcu. Jego gniew wyrasta z bezsilności. Jego błaganie o łaskę jest echem błagania wrzuconego do studni brata. Jego troska o ojca to wyznanie własnej winy. Ten midrasz o tym nam właśnie mówi.