Moralny niepokój

Po dziesięciu latach, jakie minęły od premiery Daleko od siebie, Feliks Falk wraca na kinowe ekrany. W imponującym stylu. Komornik jest bowiem filmem niebanalnym, zbyt wieloznacznym, aby można go było łatwo zaklasyfikować.

06.11.2005

Czyta się kilka minut

Andrzej Chyra jako Lucjan Bohme /
Andrzej Chyra jako Lucjan Bohme /

Lucjan Bohme jest komornikiem. Młody, ambitny prawnik szybko pnie się po szczeblach kariery. Szczyci się 80-procentową skutecznością w egzekwowaniu długów. W jego świecie nie ma kompromisów. "Kosi równo" - z tą samą bezdusznością chce odebrać akordeon chorej dziewczynce z biednej rodziny i manipulować przebiegłym przedsiębiorcą. Sumiennie oczyszcza świat z nieuczciwości, nie interesuje go skala przewin, liczą się zasady.

Oto bohater naszych czasów, produkt uboczny kapitalistycznych przemian. Film Falka rozpatrywać można jako opowieść o współczesnej Polsce. Kamera Bartosza Prokopowicza wyławia realistyczne detale. Mamy odrapane mury podupadłych wałbrzyskich kamienic, zamykaną kopalnię, a na rewersie tej samej monety szyderczo brzmiący napis na przydrożnym billboardzie: "Polska jest rajem".

Falk umiejętnie ogrywa realistyczną konwencję. Choć świat jego filmu kreślony jest szkicowo, z łatwością można rozpoznać na ekranie otaczającą nas rzeczywistość. Króluje tu bieda, postępuje moralna degrengolada, korupcja i protekcjonizm. Świat filmu Falka jest wiernym odzwierciedleniem jego obrazu z pierwszych stron gazet. Taka socjologizująca interpretacja "Komornika" byłaby jednak zbyt wielkim uproszczeniem. Komentarz na temat współczesnej Polski Falk zapisuje w tle głównego dramatu, artykułują go postaci przewijające się w drugim planie.

Uwaga reżysera skupia się na głównym bohaterze. Lucek to jedna z najbardziej fascynujących postaci polskiego kina ostatnich lat. Brawurowo zagrany przez Andrzeja Chyrę, łączy cechy demonicznego potwora, pozbawionego resztek ludzkich uczuć, i skrzywdzonego dziecka, które odgrywa się na własnym ojcu za poniesione przed laty krzywdy. To postać Lucka wyznacza tempo narracji, a moment jego przemiany jest zarazem sygnałem reżyserskiej wolty.

W pierwszej części oglądamy dynamicznego pracoholika idącego po trupach, wraz z nim wchodzimy do domów dłużników, odwiedzamy zmurszałe kamienice biednych osiedli. Szarość pejzaży upewnia nas co do realistycznego charakteru przyjętej konwencji. Przełamuje ją przemiana Lucka, zbyt gwałtowna, by nie naruszyć dosłowności ukazywanego świata. Reżyser odchodzi od realistycznej historii na rzecz przypowieści, z właściwą jej umownością i metaforyką. Bezwzględny karierowicz staje się naraz człowiekiem zdolnym do empatii i ludzkich odruchów.

Przemiana, której podlega Lucek, to zjawisko niemal baśniowe, samo w sobie wręcz niewiarygodne. W interpretacji Andrzeja Chyry ta metamorfoza zyskuje autentyczność. Aktor ani na chwilę nie daje nam pewności co do motywacji bohatera. Zło wyrządzane przez Lucka z jednej strony przeraża, z drugiej fascynuje. Za jego nikczemnością stoi przecież prawo, które ktoś musi egzekwować. Arogancja i ironia przydają postaci magnetyzmu, dzięki czemu nie czujemy doń odrazy. Te same cechy czynią jego postać niejednoznaczną - i taką pozostaje aż do ostatnich scen. Bo czy można wierzyć komuś, kto opowiada o swoim olśnieniu, o Matce Boskiej, która pokiwała nań palcem, mówiąc: "Hola, hola, zły człowieku"? Może to kolejny dowcip ironicznego komornika?

Film Falka nie udziela odpowiedzi na to pytanie, podobnie jak na wiele innych. To właśnie niedopowiedzenie jest najmocniejszym z reżyserskich środków. Tam, gdzie twórcy mówią zbyt wiele, film traci tempo, ulatuje napięcie. "Komornik" jest bowiem filmem bardzo nierównym. Najmocniejszym w pierwszej części, gdy nie stawia pytań, pozwala jedynie z bezpiecznej odległości obserwować bohatera. Później traci swą hipnotyczną siłę. Autorzy nie zaufali do końca inteligencji i wrażliwości widza. W drugiej części zbyt wiele jest dosłowności, która czasem (jak w scenie Mszy pogrzebowej) przyjmuje postać bajkowego banału. Nie zmienia to faktu, że chodzi o jedną z najlepszych polskich produkcji ostatnich lat.

W wielkiej mierze jest to zasługa scenariusza Grzegorza Łoszewskiego. Zmiany tempa narracji i nieoczekiwane zwroty fabularne wzmagają uwagę widza. Niedookreślone postaci, wulgarne i mocne dialogi dają poczucie, że obcujemy z pełnokrwistymi bohaterami, jakże różnymi od tych, których zwykle widujemy na naszych ekranach. O ich wyrazistości decyduje także precyzyjnie dobrana obsada. Jan Frycz nie rozczarowuje w roli skorumpowanego szefa lokalnego sądu, Marian Dziędziel kolejny raz czyni z drugoplanowej postaci fundamentalny element filmowego świata, a w najlepszą z drugoplanowych ról wciela się Sławomir Orzechowski. Jego Wiśniak, nieuczciwy biznesmen chcący przekupić głównego bohatera, jest zarazem przebiegły, prostacki i zabawny. Także Kinga Preis w roli dawnej miłości Lucka łączy dobry warsztat z naturalną spontanicznością. Powściągliwość w używaniu efektownych aktorskich środków, subtelna gra spojrzeń i mimiki sprawiają, że rola Gosi na długo pozostaje w pamięci. Na tym tle wyjątkowo słabo wypada Małgorzata Kożuchowska wcielająca się w postać kochanki głównego bohatera. Przerysowana, tandetnie erotyczna Anna jest najmniej ciekawą z postaci.

Czytając wywiady udzielane przez Feliksa Falka nie sposób oprzeć się wrażeniu, że "Komornik" przekroczył niejako intencje twórców. Interpretacje przedstawiane przez autora nie wyczerpują zakresu znaczeń zawartych w filmie. Za trywialnym obrazem społeczeństwa podzielonego na bogatych i biednych, za historią cudownej metamorfozy złego człowieka kryje się tajemnica. Jej nosicielem jest Lucek, kryjący twarz za kolejnymi maskami. Chyra tworzy spójny amalgamat bezduszności i kruchości, cynizmu i wrażliwości. Jest w nim też mroczny sekret z przeszłości, niedopowiedziany, lecz stale obecny. To on rządzi zachowaniami bohatera, człowieka zamkniętego, tęskniącego za inną, lepszą rzeczywistością.

Nowym filmem Falk świadomie nawiązuje do swego najbardziej znanego dzieła - "Wodzireja" z 1974 roku. Jednak "Komornik" jest filmem o wiele dojrzalszym. Lucek Danielak, bohater "Wodzireja", był jednoznacznie nikczemny. Motywacje współczesnego Lucka są inne, nie chodzi mu jedynie o błyskotliwą karierę, ale też o szczerą - choć z gruntu szaloną - chęć naprawy świata. Ma w sobie światło, którego brakowało w świecie jego poprzednika. Bo i rzeczywistość zmieniła się diametralnie. Widocznie tak właśnie wygląda dzisiejszy moralny niepokój.

"KOMORNIK", reż. FELIKS FALK, scen.: Grzegorz Łoszewski, zdj.: Bartosz Prokopowicz, mon.: Krzysztof Szpetmański, muz.: Bartłomiej Gliniak, wyst.: Andrzej Chyra, Małgorzata Kożuchowska, Kinga Preis, Grzegorz Wojdon, Jan Frycz, Sławomir Orzechowski, Marian Dziędziel, Marian Opania. Produkcja: Polska 2005.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2005