Molestowanie na UW. Rozmowa z dziekanem Wydziału Polonistyki

PROF. DR HAB. ZBIGNIEW GREŃ, dziekan Wydziału Polonistyki UW: Na Radzie Wydziału zapowiedziałem szkolenia dla wszystkich pracowników. W przypadku niektórych podniesienie świadomości wydaje się, niestety, potrzebne.

04.04.2022

Czyta się kilka minut

 / JOANNA RUSINEK
/ JOANNA RUSINEK

21 MARCA opublikowaliśmy 21 marca reportaż „Językoznawca”, a jego poszerzoną wersję w ostatnim wydaniu „TP”. Bohaterki artykułu to sześć z siedmiu kobiet, które w kwietniu 2021 r. złożyły wspólną skargę do Komisji Rektorskiej ds. Przeciwdziałania Dyskryminacji Uniwersytetu Warszawskiego. Oskarżyły one znanego językoznawcę z UW o molestowanie seksualne. Nam udało się dotrzeć również do kilku innych kobiet, które doznały podobnych krzywd od naukowca. Wśród poszkodowanych są zarówno byłe, jak i obecne studentki, a także doktorantki oraz wykładowczynie.

ANNA, jedna z pokrzywdzonych: – Pojechałyśmy z dwiema innymi doktorantkami na konferencję naukową. Po obradach i kolacji poszłam do swojego pokoju. Profesor wyszedł za mną, dogonił mnie na schodach. Chciał, żebym poszła z nim do jego pokoju. Powiedziałam, że nie chcę. Złapał mnie za przegub ręki, zaczął ciągnąć. Opierałam się. Wszystko działo się na klatce schodowej, więc bałam się, że ktoś zobaczy, jak się szarpię z profesorem. Wciągnął mnie do swojego pokoju, kazał usiąść na tapczanie. Przewrócił mnie na łóżko, położył się w ubraniu na mnie, zaczął obcałowywać po twarzy, po szyi, mówić, że jestem wspaniała, cudowna, piękna. Nie pamiętam, jak udało mi się wyjść spod niego.

Z RELACJI KOBIET wynika, że profesor molestował je seksualnie, używając siły fizycznej w czasie oficjalnych seminariów oraz indywidualnych konsultacji. Kobiety opisują, że były sadzane siłą na kolanach profesora, dotykane w miejsca intymne, natarczywie całowane. Jedna z nich przyznaje, że profesor onanizował się w jej obecności. Najstarsza z opisywanych historii jest sprzed 20 lat, ostatnia – z 2019 r.

ANNA MODZELEWSKA, rzeczniczka prasowa UW, potwierdziła, że Komisja Rektorska uznała złożoną przez kobiety skargę za wiarygodną. Rektor uczelni, prof. Alojzy Nowak, otrzymał ją 17 stycznia 2022 r. Po dwóch miesiącach oczekiwania na reakcję rektora kobiety zdecydowały się opowiedzieć swoje historie na łamach „Tygodnika Powszechnego”.

DWA DNI PÓŹNIEJ rektor UW złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. ℗ 



ANNA GOC: Od ponad dwóch tygodni opisujemy sprawę językoznawcy z Wydziału Polonistyki UW, który został oskarżony przez grupę kobiet o molestowanie seksualne. Kiedy dowiedział się Pan o tej historii?

PROF. ZBIGNIEW GREŃ: Na przełomie kwietnia i maja 2021 r. Wcześniej nie docierały do mnie żadne niepokojące sygnały. Informacje przekazał mi prodziekan ds. studenckich po spotkaniu z poszkodowanymi osobami. Zapewniliśmy je o naszej pomocy i wsparciu.

Jakiego rodzaju?

Skierowaliśmy studentki do rzeczniczki akademickiej UW, co pozwoliło finalnie zgłosić sprawę do Komisji Rektorskiej ds. Przeciwdziałania Dyskryminacji na UW.

Z relacji jednej ze studentek wynika, że profesor molestował ją w swoim gabinecie jesienią 2019 r. Studentce udaje się wyjść z gabinetu, siada na korytarzu, gdzie spotyka swoją wykładowczynię, która pyta, co się stało. „Profesor [nazwisko]” – odpowiada studentka. Co dzieje się dalej?

Tę sprawę mogę próbować zrekonstruować na podstawie informacji, które dotarły do mnie na przełomie kwietnia i maja 2021 r. Wykładowczyni najpierw rozmawia ze studentką, a gdy dowiaduje się, że profesor próbował ją całować, informuje o tym dyrekcję Instytutu Języka Polskiego. Rozmawia z profesorem i pisze notatkę służbową. Studentka prosi jednak o poufność, dlatego jej sprawy nie zgłoszono władzom wydziału. Notatka w 2021 r. zostaje przekazana Komisji Rektorskiej, gdy studentki formalnie zgłaszają skargę.

Z informacji, które można znaleźć we wniosku do Komisji, wynika, że studentka prosi wykładowczynię o poufność. Wykładowczyni obiecuje studentce, że zajmie się jej sprawą. Po jakimś czasie mówi jej, że już nie musi się obawiać. Studentka wraca więc na seminarium profesora, ale on znów ją dotyka, tym razem publicznie, co wywołuje u studentki atak paniki.

Oskarżenie dotyczy profesora, którego pozycja wynika także z funkcji, które sprawuje poza uniwersytetem. Jest moderatorem wielu ogólnopolskich przedsięwzięć naukowych, występuje w mediach, wygłasza gościnnie wykłady. Rozumiem obawę tej studentki. Musiała się zmierzyć ze znaną postacią. To pokazuje, że mimo najlepszych intencji pracowników brakuje nam procedur, które wskazałyby, co robić na etapie sygnalizowania sprawy. Jak pomóc osobom, które nie chcą oficjalnie zgłosić swojej sprawy, a jednocześnie potrzebują pomocy.


CZYTAJ TAKŻE

MOLESTOWANIE NA UW: W SPRAWIE „JĘZYKOZNAWCY” REAGUJE UCZELNIA >>>


Ostatni wątek tej wybranej sprawy: wniosek trafia do Komisji 10 września 2021 r. W październiku zaczyna się nowy rok akademicki, a profesor dalej prowadzi zajęcia. Studentka jest więc codziennie narażona na kontakt z nim. Dlaczego profesor nie został odsunięty od zajęć?

Jako dziekan nie mogłem tego zrobić, gdyż o sprawach związanych z zatrudnieniem pracowników akademickich decyduje rektor, poza tym cały czas trwały prace Komisji. Interweniowałem jednak u rektora, by możliwie jak najszybciej odsunąć profesora od zajęć. Natomiast już w czerwcu 2021 r. powołaliśmy na wydziale dwoje pełnomocników ds. równego traktowania, których zadaniem jest wychwytywanie niepokojących sygnałów. To osoby wybrane przez studentów. Chcę zaznaczyć, że nie mogliśmy informować nikogo o tym, co się dzieje, gdyż sprawa miała charakter poufny, również ze względu na ochronę skarżących. Wyniki prac Komisji otrzymałem w zaklejonej kopercie, do rąk własnych.

Opinia Komisji potwierdza wiarygodność zarzutów molestowania seksualnego. 17 stycznia dostaje ją rektor uniwersytetu, prof. Alojzy Nowak. Dwa miesiące później pokrzywdzone wciąż jednak nie wiedzą, jaki jest status profesora oraz jakie działania podjęto.

Jako dziekan nie mogę komentować działań rektora. Podkreślić jednak należy, że profesor został przez rektora zwolniony z obowiązku świadczenia pracy, zatem również prowadzenia zajęć dydaktycznych wraz z końcem ferii świątecznych, czyli jeszcze przed otrzymaniem opinii Komisji.

„Karolinko, kotku”, zwracał się profesor do innej studentki. Z jej relacji wynika, że gdy próbowała zgłosić tę sprawę, zaproponowano jej przeniesienie z zajęć profesora, a promotor dał jej do zrozumienia, że nic się nie stało.

Gdyby ta sprawa trafiła do mnie, nie miałbym wątpliwości, jak postąpić. Mam świadomość, że zdarzają się niestety przypadki, kiedy wykładowcy nie mają wyczucia, wydaje im się, że są serdeczni, a może to być przekroczenie granic.

Zwroty „Kotku” czy „Kochanie”, padające w przestrzeni akademickiej są przekroczeniem granic. Rozmawiamy o Wydziale Polonistyki, który powinien być tu punktem odniesienia.

Dlatego na Radzie Wydziału, która odbyła się tuż po publikacji pierwszych tekstów, zapowiedziałem szkolenia dla wszystkich pracowników. W przypadku niektórych podniesienie świadomości w tym zakresie wydaje się, niestety, potrzebne.

Inna pokrzywdzona opowiedziała mi o konferencji naukowej, na którą wyjechała duża grupa wykładowców i doktorantów z wydziału. Profesor dosiadł się do studentki publicznie, zajął dla niej też miejsce obok siebie w czasie kolacji, choć pozostali doktoranci siedzieli razem. Zwracał się do niej zdrabniając jej imię. Kobieta opowiadała mi o spojrzeniach innych wykładowców, o tym, że nikt nie zwrócił profesorowi uwagi. Czuła się podwójnie samotna, ostatecznie zrezygnowała ze studiów.

Teraz mam świadomość, w jakich warunkach funkcjonowały studentki. To jest coś jeszcze bardziej przygnębiającego. Nie wykluczam, że w najbliższym otoczeniu profesor miał określoną opinię i poprzez tę opinię oceniane były też jego kontakty ze studentkami. Wydział Polonistyki jest duży. Być może ludzie, którzy blisko współpracowali z profesorem, mogli coś przeczuwać. I jeśli w komunikacie wydziału mówię o odpowiedzialności środowiskowej, to o tym właśnie myślę. Natomiast nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniem, że „wszyscy wiedzieli”. Proporcje są odwrotne. Być może niektórzy wiedzieli, ale większość profesorów dowiedziała się o sprawie z tekstów prasowych.

Inna studentka wyznaje, że profesor pocałował ją w obecności recenzenta jej pracy, tuż po obronie.

To obciąża sumienie tych, którzy wiedzieli i nic nie zrobili. Inaczej tego skomentować nie umiem.

Czy jako dziekan wyciągnie Pan konsekwencje wobec profesora, który był świadkiem molestowania i nie zareagował?

Nie mogę wystąpić do rektora o wyciągnięcie konsekwencji, dopóki nie znam jego nazwiska.

Wszyscy pytają: jak to jest możliwe, że znany językoznawca molestował studentki przez ponad 20 lat?

Niestety, dopóki nie ma wyraźnego zgłoszenia, często trudno stwierdzić, co się tak naprawdę dzieje. Dlatego niezbędne są jasne procedury, które umożliwią wychwytywanie takich spraw w bardzo wczesnym stadium. ©℗

PROF. DR HAB. ZBIGNIEW GREŃ – dziekan Wydziału Polonistyki UW (od 2012 r.), wcześniej prodziekan tego wydziału (2005-2012), dyrektor Instytutu Slawistyki PAN (1999-2007). Absolwent filologii słowiańskiej ze specjalnością bohemistyczną na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka i redaktorka „Tygodnika Powszechnego”. Doktorantka na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Do 2012 r. dziennikarka krakowskiej redakcji „Gazety Wyborczej”. Laureatka VI edycji Konkursu Stypendialnego im. Ryszarda Kapuścińskiego (… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 15/2022