Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Od czerwca br. krajem tym rządziła koalicja proeuropejskiego bloku Acum i zorientowanej na Moskwę Partii Socjalistów. Do jej powstania doprowadziły wspólnie Rosja, UE i USA – celem było pozbycie się Vlada Plahotniuca, oligarchy, który zbudował w Mołdawii system autokratyczny w oparciu o retoryczną orientację na Zachód. Teraz koalicja rozpadła się z powodu sporu o reformę wymiaru sprawiedliwości. Premier Maia Sandu z Acum chciała doprowadzić do wyboru na prokuratora generalnego człowieka, którego sama uzna za godnego zaufania. Prezydent Dodon, realny lider socjalistów, postrzegał to jako zagrożenie ze względu na liczne interesy, które łączyły go z oligarchą. Zaproponował rząd „technokratyczny”, złożony ze swoich współpracowników, który poparli socjaliści i plahotniucowska Partia Demokratyczna.
Dodon zawdzięcza swą pozycję polityczną wsparciu Kremla. Nie należy spodziewać się jednak gwałtownego zwrotu w polityce zagranicznej. Prezydent, tak jak Moskwa, potrzebuje unijnych pieniędzy do umocnienia władzy Dodona, dlatego będzie prawdopodobnie prowadzić dialog z Brukselą i tworzyć wrażenie reform. Mołdawska elita ma znakomitą zdolność wyczuwania międzynarodowych trendów. Bezpośrednio po rosyjskiej agresji na Ukrainę tamtejsza władza oparła się na strategicznym znaczeniu tego kraju dla Zachodu. Obecnie, gdy Moskwa wchodzi w nowy etap relacji z Unią i USA, tworzy się system władzy zależnej od Kremla, lecz chętnie korzystającej na współpracy z Zachodem. Trendy się zmieniają, lokalne struktury pozostają silne. ©