Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nauczyłam się na przykład, że najlepszą metodą wygrywania w dyskusji jest nie dać sobie przerwać. Metoda ta zastępuje z powodzeniem starą nieelegancką manierę przerywania w pół słowa. Należy mówić bez pauz, choćby ktokolwiek inny próbował już zabrać głos. To zresztą kwestia operowania oddechem, dużo ważniejsza niż troska o to, czy się jeszcze ma coś naprawdę ważnego do dodania.
Wniosek drugi: wbrew francuskiemu przysłowiu, to nie ton "tworzy piosenkę". Jeśli się odpowiednio wyeksponowało na wstępie, iż będzie się mówiło zupełnie inaczej niż przeciwnik, można potem w ten nowy sposób wymierzyć dowolną ilość bardzo skutecznych ciosów. Ba, nawet stylistyka, eliminująca na przykład repertuar wulgarny, może posłużyć znakomicie wylansowaniu epitetów jeszcze dotkliwszych i jeszcze lepiej zapadających w pamięć .
W kampanii telewizyjnej miało miejsce wydarzenie całkiem nowe, któremu - o dziwo - nie nadano należnego rozgłosu. Jedna z najpoważniejszych uczestniczek kampanii w pewnej chwili zerwała spór z drugim z gości, wstając i wychodząc ze studia przed zakończeniem programu. Pewna jestem, że znajdzie ona naśladowców i że to będzie jak najbardziej słuszne. Ileż niespodzianek nieść mogą programy, w których nie będzie wiadome nie tylko, jakie słowa padną, ale i co się wydarzy!
"Tygodnik Powszechny" zaproponował niedawno akcję zgłaszania słów, które odbiorców irytują, i zaproponował umieszczanie ich na pewnego rodzaju indeksie. Pewnie to dobra zabawa. Ale mnie o wiele bardziej nurtuje pytanie o los słów wielkich, a nawet świętych, odgrywających w kończącej się kampanii rolę doprawdy ogromną. Czy wytrzymają to bez szkody dla swojej prawdziwości i siły, i na jak długo?
W tej mojej lekcji brak tylko jednego doświadczenia. Przynajmniej do momentu, w którym to piszę, a więc tydzień przed drugą ciszą wyborczą, nie usłyszałam ani razu, w jakiejkolwiek wersji, od któregokolwiek z kandydatów, słów, które kiedyś przy takiej okazji usłyszeli wyborcy amerykańscy: nie pytaj, co ojczyzna zrobi dla ciebie. Pytaj, co ty możesz zrobić dla niej.
I wiem, dlaczego nie usłyszałam.