Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nie dostrzegał szans na uzyskanie stypendium doktoranckiego. Podobnie zresztą jak na następny stopień naukowy. Poza tym kontynuowanie nauki przedłużyłoby o następne cztery lata jego zależność od rodziców. Czy nie lepiej - pytał - wydać pieniądze na zdobycie zawodu kierowcy i uprawnień do prowadzenia TIR-a?
Prowadzenie wielkiego samochodu po niekończących się drogach Europy, Azji czy innego kontynentu ukazało mi się nagle jako pociągająca przygoda rodem z filmów drogi. Kojarzyło mi się bardziej z życiem nomadów niż z wielokilometrowymi kolejkami na granicy. Bardziej ze wspomnieniem młodzieńczych lektur, których bohaterowie sami zmagali się z przeciwnościami nieogarniętej przestrzeni, niż z wielotygodniową rozłąką z najbliższymi. Kierowca wielkiej ciężarówki to przecież jakby nękany romantycznymi dylematami wędrowiec, prawie błędny rycerz, w średniowiecznej legendzie pokonujący zło z pomocą męskich cnót.
Mój rozmówca przytoczył jednak inny argument. W jego rozważaniach za wyborem zawodu kierowcy ciężarówek przemawiała perspektywa zarobienia pieniędzy. To dochodowe zajęcie, utrzymywał, a dochody - jak mniemał - zapewnią mu swobodę życiową i pożądaną pozycję w społeczeństwie. Będzie mógł kupić mieszkanie, wyprowadzić się od rodziców, jeździć atrakcyjnym samochodem, a dziewczęta będą bardziej skłonne przyjąć zaproszenie na przejażdżkę tym pojazdem niż na spacer po Plantach.
Zrobiło mi się smutno i skłonny byłem uznać, że spotkałem jeszcze jednego młodego człowieka, który przedkłada posiadanie nad bycie. Staram się jednak, jak mogę, nie być starym zrzędą i nie ronić łez nad marnymi wynikami wychowywania młodego pokolenia. Co jednak mogę wiedzieć o wartościach, jakie chcieli przekazać mojemu rozmówcy jego rodzice? Albo o tym, w jaki sposób usiłowali to robić? Przypomniałem też sobie innych młodych ludzi, którzy w tej samej fazie życia zdecydowali się łączyć rozwój naukowy z wakacyjnym zarabianiem pieniędzy, zbierając truskawki w Anglii lub czyszcząc ryby w Szwecji. Znam młodych doktorantów, którzy nadal muszą poświęcać każdą wolną chwilę na zarabianie pieniędzy na życie, mieszkanie, rodzinę. I widzę, jak tego czasu brakuje ich żonom i dzieciom.
Współczesny młody mężczyzna - może lepiej ostrożnie: współczesny młody inteligent - znalazł się w trudniejszej sytuacji niż kobieta “dwuetatowa". Jeśli pominąć zbieranie środków na luksus kariery naukowej i fanaberię zakładania rodziny, ma jeszcze “trzeci etat", mało powiązany z poprzednimi dwoma. Może mój rozmówca ma słuszność. Przynoszące dobre zarobki zajęcia można wykonywać będąc filozofem, religioznawcą czy filologiem klasycznym. Wykształcenie humanistyczne nie przeszkadza też zapewne w inwestowaniu na giełdzie. Samego wykształcenia nie da się jednak w ten sposób zainwestować.
Ten młody magistrant tkwi być może nadal w adolescencyjnym zadaniu formowania własnego sposobu bycia mężczyzną. Może zmaga się z tradycyjnym wzorem zdecydowanego i radzącego sobie w każdej sytuacji silnego chłopa, któremu nikt się nie sprzeciwi ani nie oprze. A może wręcz przeciwnie, dostrzega w otaczającej rzeczywistości konieczności i ograniczenia. Może nie tyle wybiera “mieć", ile “być w ogóle". I tak wola przetrwania hamuje ewolucję mężczyzny po feminizmie.