Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Piękne pragnienie króla zostało spontanicznie pochwalone przez proroka Natana (2 Sm 7, 3). Zaraz następnego dnia jednak ten sam prorok przekazał Dawidowi Boskie „nie”. Uzasadnienie przedstawione wtedy (bo później doszły jeszcze inne – zob. 2 Krn 22, 8) Dawidowi brzmiało mniej więcej tak: Boga nie da się zamknąć w domu – nigdy w takim nie mieszkał; „miejscem” Jemu właściwym jest namiot (2 Sm 7, 6-7). Bóg jest ciągle w ruchu – nie da się Go zatrzymać – zamknąć w czterech ścianach solidnych murów.
Po jakimś czasie pragnienie ojca podjął syn i dziedzic na królewskim tronie, Salomon. Podjął i zrealizował. Postawił w Jerozolimie świątynię. Wątpliwości (?) ogarnęły go w samym dniu jej poświęcenia: „Czy jednak naprawdę zamieszka Bóg na ziemi? Przecież niebo i niebiosa najwyższe nie mogą Cię objąć, a tym mniej ta świątynia, którą zbudowałem” (1 Krl 8, 27).
Tak. Trudno jest „zamknąć” Boga w „domu”. Myślałem o tym wszystkim, siedząc w mojej domowej kaplicy – dwa metry od Jezusa wystawionego w Najświętszym Sakramencie.
W którymś momencie tej medytacji wystawiona na ołtarzu Hostia zaczęła wręcz do mnie „krzyczeć”: Tak! Boga nie da się zamknąć w cedrowym czy kamiennym domu, ale: sam się zamyka w maleńkiej Hostii – w „odrobinie Chleba”. Zamyka się – również sam – w prostym, nieraz dalece niezdarnym ludzkim Słowie. On, który jest wszechwiedzący, i którego mądrość jest niewypowiedzialna.
W zestawieniu z proponowanymi przez nas miejscami i sposobami potencjalnego „zamieszkania” Bóg wybiera zawsze to, co mniejsze: nie pałac, lecz namiot; ostatecznie, nawet nie namiot (tabernaculum), lecz Chleb i Wino. Jest za wielki, by mogły Go ogarnąć nasze „wielkie” propozycje; jest za to nieskończenie pokorny, by wypełnić sobą najskromniejszą formę. Niczego Mu ona nie ujmuje (podobnie zresztą, jak najbogatsza i najbardziej ambitna materialnie forma niczego Mu nie dodaje). Jest jednak w tych Bożych wyborach jeszcze coś więcej. I Chleb z Winem, i Słowo zawierają w sobie dynamikę i logikę ruchu. Nie można Chleba trzymać w nieskończoność pod kluczem w jakimś – nawet najpiękniej wyzłoconym – miejscu. Chleb musi być wyjęty, podany i spożyty. Musi odbyć „drogę” – od tabernaculum do człowieka. A nawet wtedy jeszcze się nie „zatrzymuje” – chce być wniesiony do ludzkiego domu, pracy, miejsca wypoczynku itd. Podobnie Słowo – „spełnia się” dopiero wtedy, gdy „biegnie” ku czyimś uszom albo oczom (jeśli jest to słowo pisane). Przez uszy i oczy dociera przecież dalej (do myśli, do serca), i znów nie po co innego, jak tylko, by „uruchomić” człowieka do jakiejś refleksji, a potem wynikającego z niej czynu.
Wtedy też – ostatecznie – jasno widać, że namiotem (a nie domem) wybranym przez Boga jest… człowiek (zob. 2 P 1, 14). ©