Międzynarodówka współczucia

W miarę, jak media przechodzą pod kontrolę wielkich koncernów, wzrasta wobec nich nieufność. Oczywiste stają się naciski polityczne i ekonomiczne, decydujące o kształcie wiadomości, rośnie potrzeba uzyskania wiarygodnej wersji wydarzeń. Może dlatego tak wielkim zainteresowaniem cieszą się festiwale prezentujące filmy o prawach człowieka.

04.10.2007

Czyta się kilka minut

Festiwale te różnią się lokalizacją, zasięgiem, stażem i centrum zainteresowań - łączy je jednak poczucie misji w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego. Wiele z nich prowadzi program objazdowy. Obydwie najbardziej znane ogólnoświatowe organizacje zajmujące się obroną praw człowieka - Amnesty International i Human Rights Watch­ - mają swoje "firmowe" festiwale. Sukces organizowanego od '89 r. przez HRW nowojorskiego przeglądu (HRW IFF) zachęcił innych: dziś podobne festiwale odbywają się m.in. w Moskwie, Seulu, Pradze, Johannesburgu i Buenos Aires. Od 2004 r. istnieje międzynarodowa sieć Human Rights Film Network; obecnie skupia 16 festiwali z całego świata, wśród których jest również polski przegląd: organizowany przez Helsińską Fundację Praw Człowieka, Międzynarodowy Festiwal Watch Docs.

Listek figowy?

Większość trafiających na te festiwale filmów to obrazy skupione na poruszającej, indywidualnej historii. Efekt jest często nie tylko interesujący jako materiał publicystyczny, ale i świetny artystycznie. ­

- Wierzymy głęboko, że to wielka sztuka naprawdę porusza ludzi; dlatego tak dla nas ważne jest, by dzieła filmowe, które prezentujemy, zasługiwały w oczach publiczności i krytyków na uznanie - mówi Bruni Burres, dyrektorka nowojorskiej edycji HRW IFF. O ich wartości świadczą liczne wyróżnienia - choćby Oskar 2005 dla Zany Briskie i Rossa Kauffmana, autorów obrazu "Przeznaczone do burdelu" o dzieciach prostytutek z Kalkuty, czy tegoroczna nominacja do nagrody amerykańskiej Akademii dla pięknego dokumentu "Iraq in fragments" Jamesa Longleya.

Co bardziej cyniczni krytycy powiedzą, że takie festiwale to jeszcze jeden listek figowy, pozwalający intelektualistom zachodniego świata usprawiedliwić brak rzeczywistych akcji, że zamiast zaangażować się w jakąś godną sprawę jako społecznicy i aktywiści, zamożni liberałowie z Nowego Jorku wolą przesiadywać w sali kinowej, a potem w towarzystwie podobnych sobie wylewać żale nad nieszczęściami innych ludzi.

Prawie wszystkie festiwale w swoich dokumentach programowych stawiają na aktywne współtworzenie społeczeństwa obywatelskiego. Jak ten dumnie brzmiący cel przekłada się na praktyczne działania? Przykładem niech będzie nowojorski przegląd HRW. Festiwalowym projekcjom towarzyszą spotkania z twórcami lub bohaterami filmów; wychodzący z pokazów natrafiają zwykle na przedstawicieli organizacji pozarządowych, pracujących na rzecz rozwiązania wspomnianych w filmie problemów - zainteresowani od razu mogą nawiązać kontakty z instytucjami, które pomogą im zrobić coś konkretnego. Z dostępnych dokumentów wynika, że festiwalowy pokaz często otwiera drogę do załatwienia, a przynajmniej załagodzenia konfliktu. Bohaterowie filmów nierzadko otrzymują konkretną pomoc finansową i merytoryczną od anonimowych ofiarodawców (jak bohater głośnego dokumentu Scotta Daltona i Margarity Martinez "La Sierra", którego córka, wychowana w burzliwym kolumbijskim regionie Medelin, dzięki anonimowemu dobroczyńcy mogła rozpocząć studia). W wielu przypadkach już samo nagłośnienie kontrowersyjnej sprawy ośmiela lokalną społeczność do walki o swoje prawa...

Mniej spektakularne i trudniejsze do zmierzenia są efekty działania pofestiwalowej "poczty pantoflowej". Ciekawym przykładem na nowojorskim poletku może być nieformalna kampania promocyjna kawy fair trade, sprowokowana przez pokaz dokumentu Marca i Nicka Francisów "Black Gold" o problemach niezależnych plantatorów kawy. Zgarnięte z festiwalowego lobby ulotki pojawiały się w nieoczekiwanych punktach miasta: sklepach z kawą, popularnych kafejkach, wagonach metra. Problem fair trade stał się nagle popularnym tematem nie tylko towarzyskich rozmów, ale coraz liczniejszych artykułów i audycji. Co najważniejsze, odbiło się to na zawartości sklepowych półek...

U nas nie ma takiego społeczeństwa obywatelskiego jak w USA, ale swój festiwal kierujemy także do ludzi z organizacji pozarządowych; oni często aktywnie angażują się w sprawy, o których traktują nasze filmy - mówią Agnieszka Demczuk i Maciej Nowicki, organizatorzy Watch Docs. Polski przegląd należy do największych tego typu na świecie, ma też własną edycję objazdową - w tym roku odwiedzi 20 miast polskich, pięć ukraińskich i trzy litewskie. Filmy festiwalowe są często wykorzystywane w celach edukacyjnych, naukowych i w kampaniach organizacji pozarządowych. Oddzielną inicjatywą są Kluby Filmowe Watch Docs, przeznaczone dla uczniów szkół średnich. Podobny program w Czechach, współtworzony przez organizatorów praskiego festiwalu "Jeden Svet", zaowocował projektem integracyjnym ze społecznością romską.

60 tys. widzów

Festiwale filmów o prawach człowieka są forum prezentacji problemów krajów, w których cenzura i represje uniemożliwiają działanie opozycji politycznej. Kilka dekad temu to państwa Wschodniej Europy stanowiły przedmiot zainteresowania obrońców praw człowieka i trudno przecenić, jak bardzo fakt ten pomógł opozycji demokratycznej. Dzisiaj coraz częściej zdarza się, że twórcy, urodzeni i wychowani w krajach niegdyś komunistycznych, zaczynają interesować się problemami łamania praw człowieka w innych miejscach globu, niejako spłacając w ten sposób moralny dług zaciągnięty przez lata u społeczności międzynarodowej.

Z budzących największe zainteresowanie ostatnich prezentacji nowojorskiego HRW IFF kilka zostało zrealizowanych przez filmowców z Europy Wschodniej. "Zdroj" ("Źródło"), którego autorami byli dwaj Czesi: Martin Mareček i Martin Skalský, o dramatycznym wpływie zanieczyszczenia środowiska naturalnego na życie ludzi w bogatych w ropę rejonach Azerbejdżanu, wywołał spore zamieszanie, szczególnie że w skandalicznych działaniach lokalnych władz miała też spory udział firma British Petroleum. Ujawnienie udziału Brytyjczyków w przedsięwzięciu kosztowało firmę publiczny blamaż; co ważniejsze, ośmieleni nagłośnieniem problemów członkowie azerskich organizacji pozarządowych postanowili dochodzić praw mieszkańców w sądzie i w kilku przypadkach uzyskali odszkodowania.

Podobnie ważny okazał się film Bułgarki Mileny Kanevej "Total Denial" ("Całkowite zaprzeczenie"), traktujący o zbrodniach dokonanych przez armię Birmy, działającą na rzecz wielkich zachodnich koncernów naftowych UNOCAL i TOTAL. Reżyserka dotarła do grupy birmańskich dysydentów, których odwaga zaowocowała wygranym procesem, wytoczonym zachodnim korporacjom przed amerykańskim sądem.

Jednym z najgłośniejszych dzieł tegorocznego przeglądu okazał się film Mirosława Dembińskiego "Lekcja białoruskiego". Obraz, nagrodzony już kilkoma nagrodami w Europie, zakwalifikowany został do objazdowej edycji HRW IFF, która od września 2007 r. przez ponad pół roku podróżować będzie po Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Polscy filmowcy od lat interesowali się prawami człowieka w innych krajach: warto wspomnieć choćby dokonania Andrzeja Fidyka (autora głośnej "Defilady" o Korei Północnej, a ostatnio poruszającego "Tańca trzcin" o AIDS w afrykańskiej republice Suazi), Grzegorza Packa (zdobywcy międzynarodowych wyróżnień za "Idź do Luizy", film o spuściźnie apartheidu w RPA) czy reportażowy dorobek Krystyny Kurczab-Redlich, autorki kilku filmów o problemach Czeczenii.

Wysoki poziom filmów polskich twórców i ich międzynarodowy sukces warto podkreślać tym bardziej, że rodzimi producenci nieczęsto decydują się na finansowanie produkcji, których tematem nie są lokalne, polskie problemy. Czas, by polscy widzowie zyskali więcej okazji do oglądania znakomitych produkcji dokumentalnych. Popularność festiwalu Watch Docs, który przez 6 lat istnienia przeobraził się z lokalnego warszawskiego przeglądu w trzeci co do wielkości krajowy festiwal filmowy (w 2006 roku pokazy stacjonarnej i objazdowej edycji obejrzało prawie 60 tysięcy widzów!), dowodzi, że podobne inicjatywy mają wierną publiczność.

***

Może w tego rodzaju działaniach tkwi też szansa na wywołanie w Polakach - zwykle biernych i podejrzliwych wobec wszelkiej maści aktywistów - potrzeby bezinteresownych, oddolnych działań. Wobec powszechnego rozczarowania politykami coraz wyraźniejsza staje się konieczność znalezienia wspólnych idei, na których można by zbudować prawdziwe obywatelskie społeczeństwo. Taką ideą może być walka o prawa człowieka, u której podstaw leży prosty odruch współczucia - wspólna wszystkim iskra człowieczeństwa.

Objazdowy Festiwal Filmowy "Watch Docs" odwiedzi następujące miasta:

  • Rybnik (4-6.10.), Lublin (17-20.10.),
  • Rzeszów (18-20.10.),
  • Katowice (18-21.10.),
  • Suwałki (26-28.10.),
  • Gdańsk (7- 9.11.)
  • i Kraków (16-18.11.).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2007