Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jest malarzem – jednym z najwybitniejszych i najbardziej osobnych artystów w Polsce. Jest Białorusinem podkreślającym swoją tożsamość oraz związek z religijnością prawosławną. Po studiach na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych (jest teraz jej profesorem) i pierwszej wystawie w słynnej Galerii Foksal zdecydował się wrócić w rodzinne strony i mieszka w Waliłach na Białostocczyźnie. A dlaczego na okładkowym zdjęciu towarzyszy mu kura? Bo jest znawcą ptasiego świata i zapamiętałym hodowcą, wiceprezesem Związku Hodowców Drobiu Rasowego w Polsce. Liczne zaś podróże podejmuje nie tylko po to, by realizować kolejne projekty artystyczne; ostatnio częściej chodzi o spotkania z kolegami-hodowcami i zdobywanie nowych okazów…
W latach 80. opowiadał mi o nim nieżyjący już Marek Karp – historyk, pasjonat sprawy białoruskiej, później założyciel Ośrodka Studiów Wschodnich. Obrazy Leona Tarasewicza oglądałem po raz pierwszy – z zachwytem! – w 1991 r. w krakowskiej Galerii Krzysztofory. A teraz czytam książkę, efekt wielu rozmów, jakie z nim przeprowadziła Małgorzata Czyńska, historyczka sztuki i autorka m.in. biografii Katarzyny Kobro. Podziwiam jego samoświadomość artystyczną i mądrość życiową, dystans do współczesnego świata oraz poczucie związku z rodzinnymi i narodowymi korzeniami – mocne, choć pozbawione patosu. Bardzo zdrowa lektura w dobie polsko-katolickiego wzmożenia. A także przypomnienie istotnego sensu sztuki i odtrutka na jej instrumentalne traktowanie.
Cóż to jest zresztą za życiorys – niemal pikarejska opowieść o niezwykłych przygodach Leona / Leoncjusza, zwanego przez rodaków Lonikiem, chłopca z Walił. Dzieciństwo bliskie natury, dwuletnia służba wojskowa po pierwszej nieudanej próbie dostania się na ASP, burzliwe lata studenckie (tu serdeczny hołd dla mistrza, prof. Tadeusza Dominika). Pierwsze sukcesy w Szwecji i we Włoszech – a równocześnie romantyczne z ducha działania na rzecz odrodzenia narodowego i nieuchronne konflikty, jakie rodzi działalność publiczna. Przyjaźń z Jerzym Nowosielskim. No i dzieło, w którym wywiedzione z natury obserwacje przetworzone zostają na wartości czysto malarskie, a wspaniałe kolorystycznie kompozycje przekraczają powierzchnię płótna, zawłaszczając ściany i całe wnętrza, tworząc niesamowitą, wciągającą widza przestrzeń. Ale to już trzeba zobaczyć! ©℗
Małgorzata Czyńska, NIE OPUSZCZAM RĄK. ROZMOWA Z LEONEM TARASEWICZEM, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2021, ss. 184.