Malarstwo, białoruskość i ptaki

Cóż to jest za życiorys – niemal pikarejska opowieść o niezwykłych przygodach Leoncjusza, zwanego przez rodaków Lonikiem, chłopca z Walił.

27.09.2021

Czyta się kilka minut

 /
/

Jest malarzem – jednym z najwybitniejszych i najbardziej osobnych artystów w Polsce. Jest Białorusinem podkreślającym swoją tożsamość oraz związek z religijnością prawosławną. Po studiach na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych (jest teraz jej profesorem) i pierwszej wystawie w słynnej Galerii Foksal zdecydował się wrócić w rodzinne strony i mieszka w Waliłach na Białostocczyźnie. A dlaczego na okładkowym zdjęciu towarzyszy mu kura? Bo jest znawcą ptasiego świata i zapamiętałym hodowcą, wiceprezesem Związku Hodowców Drobiu Rasowego w Polsce. Liczne zaś podróże podejmuje nie tylko po to, by realizować kolejne projekty artystyczne; ostatnio częściej chodzi o spotkania z kolegami-hodowcami i zdobywanie nowych okazów…

W latach 80. opowiadał mi o nim nieżyjący już Marek Karp – historyk, pasjonat sprawy białoruskiej, później założyciel Ośrodka Studiów Wschodnich. Obrazy Leona Tarasewicza oglądałem po raz pierwszy – z zachwytem! – w 1991 r. w krakowskiej Galerii Krzysztofory. A teraz czytam książkę, efekt wielu rozmów, jakie z nim przeprowadziła Małgorzata Czyńska, historyczka sztuki i autorka m.in. biografii Katarzyny Kobro. Podziwiam jego samoświadomość artystyczną i mądrość życiową, dystans do współczesnego świata oraz poczucie związku z rodzinnymi i narodowymi korzeniami – mocne, choć pozbawione patosu. Bardzo zdrowa lektura w dobie polsko-katolickiego wzmożenia. A także przypomnienie istotnego sensu sztuki i odtrutka na jej instrumentalne traktowanie.

Cóż to jest zresztą za życiorys – niemal pikarejska opowieść o niezwykłych przygodach Leona / Leoncjusza, zwanego przez rodaków Lonikiem, chłopca z Walił. Dzieciństwo bliskie natury, dwuletnia służba wojskowa po pierwszej nieudanej próbie dostania się na ASP, burzliwe lata studenckie (tu serdeczny hołd dla mistrza, prof. Tadeusza Dominika). Pierwsze sukcesy w Szwecji i we Włoszech – a równocześnie romantyczne z ducha działania na rzecz odrodzenia narodowego i nieuchronne konflikty, jakie rodzi działalność publiczna. Przyjaźń z Jerzym Nowosielskim. No i dzieło, w którym wywiedzione z natury obserwacje przetworzone zostają na wartości czysto malarskie, a wspaniałe kolorystycznie kompozycje przekraczają powierzchnię płótna, zawłaszczając ściany i całe wnętrza, tworząc niesamowitą, wciągającą widza przestrzeń. Ale to już trzeba zobaczyć! ©℗

Małgorzata Czyńska, NIE OPUSZCZAM RĄK. ROZMOWA Z LEONEM TARASEWICZEM, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2021, ss. 184.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 40/2021