Ludzka komedia

Francja żyje "aferą Bettencourt". Jej głównym bohaterem jest pieniądz, choć palma pierwszeństwa przypada tu rolom drugoplanowym. Bo to majordomus, księgowa i fotograf wywołują trzęsienie ziemi na szczycie państwa, oskarżając o łapówkarstwo prezydenta Sarkozy’ego i ministra pracy Woertha. Balzak byłby w siódmym niebie.

20.07.2010

Czyta się kilka minut

Françoise Bettencourt-Meyers, córka wiekowej miliarderki, Liliane Bettencourt, dziedziczki koncernu kosmetycznego L’Oréal, składa dwa lata temu w sądzie pozew przeciw X o nadużycie zaufania wobec jej matki. X to fotograf, bliski i zaufany Liliane. Rodzina podejrzewa go o chęć przekonania starszej damy do przepisania mu tytułu głównego spadkobiercy majątku.

Spór rodzinny mógłby się do tego ograniczyć, gdyby nie kolejna rewelacja. Majordomus Liliane przekazuje portalowi "Mediapart" i tygodnikowi "Le Point" pirackie nagrania zrealizowane między majem 2009 i 2010 roku. W sumie 28 płyt CD z zapisem rozmów między miliarderką i zaufanymi osobistościami. Jest tu mowa o fiskalnej ucieczce, rajach podatkowych na egzotycznych wyspach i 78 milionach euro, które Liliane Bettencourt miała przetrzymywać na nielegalnych kontach w Szwajcarii.

Wreszcie wychodzi na jaw, że Bettencourt zatrudnia w podlegającym L’Oréalowi przedsiębiorstwie Clym?ne Florence Woerth, małżonkę obecnego ministra pracy. Éric Woerth, były minister finansów, pełni jednocześnie funkcję skarbnika partii większości, UMP [centroprawicowa Unia na rzecz Ruchu Ludowego to partyjne zaplecze Nicolasa Sarkozy’ego - red.]. Florence zaś zarządza częścią majątku Bettencourt.

Początek lipca przynosi nowe doniesienia. Głos zabiera drobna 51-letnia blondynka - Claire Thibout, przez 13 lat zaufana księgowa Liliane Bettencourt. Oprócz zeznań podatkowych i osobistych rozliczeń Liliane, to ona dyskretnie wyciągała ze skrytek w Narodowym Banku Paryskim klejnoty na wieczorowe gale miliarderki. Na "Mediapart" wyznaje, że stałym bywalcem przy stole Bettencourtów jest Nicolas Sarkozy.

Sarkozy miał przyjmować od Bettencourt "swoją" kopertę za każdym razem - według relacji Thibout - jeszcze jako mer Neuilly w latach 1983-2002. Wiadomość poraża - w tej sytuacji prezydent musi stanąć przed sądem. Jednak kilka dni później księgowa wycofuje oskarżenie w czasie zeznań na policji, pozwalając Pałacowi Elizejskiemu na chwilowy oddech. Thibout podtrzymuje jednak, że zarządzający majątkiem Bettencourt niejaki Patrice de Maistre poprosił ją w czasie kampanii prezydenckiej w 2007 r. o przekazanie mu dla Érica Woertha 150 tys. euro w gotówce. Minister zaprzecza. Wniósł już oskarżenie o pomówienie. Sprawa od tej chwili wymyka się spod politycznej kontroli.

Dla Sarkozy’ego skandal wokół Bettencourt przypada w nie najlepszym momencie. Wokół rządu François Fillona przetoczyło się sporo afer. Wystarczy wymienić dymisje dwóch sekretarzy stanu - jednego za użycie prywatnego odrzutowca, by zdążyć na posiedzenie rady ministrów (faktura za ten manewr opiewała na 116 tys. euro), drugiego za zakup na koszt państwa cygar hawańskich za 12,5 tys. euro - i to w samym środku ekonomicznego kryzysu i w chwili, kiedy rząd prosi Francuzów, by ci zacisnęli pasa, a sam opracowuje rygorystyczny budżet na 2011 r.

"Afera Bettencourt" wywołuje żywą debatę we francuskiej prasie. Najpierw chodzi o ewidentny konflikt interesów, w którym znalazł się minister pracy. Bo czy Éric Woerth mógł przewidzieć, że będzie jednocześnie ministrem finansów, skarbnikiem głównej partii politycznej w rządzie i małżonkiem zarządczyni pierwszej fortuny we Francji, nie licząc się przy tym z ryzykiem nagłego krótkiego spięcia? Pozornie tak. Dopiero kiedy skandal wybuchł, a w jego tyglu znalazł się sam Sarkozy, Éric Woerth rezygnuje z funkcji skarbnika UMP, jednej z najbardziej eksponowanych ról z punktu widzenia finansowania życia politycznego. Być może to jedna z głównych rewelacji afery.

Padają też pytania o relacje między światem polityki a mediami. "Z reguły trudne za czasów V Republiki stosunki między władzą a mediami stały się niezwykle skomplikowane za prezydentury Sarkozy’ego" - pisze Sylvie Kauffmann, redaktor naczelna "Le Monde". Z pewnością to nie przypadek, że afera ujrzała światło dzienne dzięki publikacji na "Mediapart", a nie jednego z wielkich dzienników czy tygodników. Główne tytuły są w rękach osób, które nie kryją serdecznych więzi z przedstawicielami władz.

Na dwa lata przed wyborami prezydenckimi Nikolas Sarkozy przechodzi najdelikatniejszy moment swojej kadencji. Dotychczas to jemu udawało się nadawać rytm komunikacji politycznej. Zawsze wyprzedzając tematy, podejmował je z większą werwą niż media. Tym razem medialne tempo wyrwało się mu spod kontroli.

Więcej, styl, w którym Sarkozy wypełnia swoje obowiązki, wprawia w zakłopotanie jego elektorat. Koncentrując władzę na Pałacu Elizejskim, optował za pewną nowoczesnością w koncepcji sprawowanych przez niego funkcji. Pozbawił się jednocześnie elementów rytuału związanych z fotelem prezydenckim. Napoleoński styl Sarkozy’ego wydaje się porywający i śmiały w godzinie zwycięskiego ataku. Obnaża jednak swoje mankamenty, kiedy trzeba się wycofać. A gdyby tak najlepszym posunięciem, by położyć kres aferom, było wejście Sarkozy’ego - wreszcie - w rolę prezydenta? Pod warunkiem, że nie jest za późno.

tłum. Joanna Bątkiewicz-Brożek

Laurent Marchand jest komentatorem dziennika "Ouest-France".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 30/2010