Lubmy się!

Na Nowy Rok wszyscy składają nam życzenia i obietnice. Zwłaszcza politycy. Zwłaszcza nowy prezydent. I jest to całkowicie normalne i w porządku. My sobie często też składamy obietnice: a to że przestaniemy palić papierosy, a to że będziemy kochać dzieci i im to okazywać, a to że będziemy chodzili sumiennie do kościoła. Ja jednak chciałbym Czytelnikom i w ogóle wszystkim złożyć inne życzenia. Żeby mianowicie kultywowali cnoty prywatne. Na moment porzućmy więc rozważania o sferze publicznej.

01.01.2006

Czyta się kilka minut

Bądźmy solidarni, ale wobec konkretnych i znajomych nam bliźnich, bądźmy roztropni, ale w domu i odnośnie spraw naszego domu, bądźmy wierni tradycji, ale tej prywatnej, zarówno duchowej, jak obyczajowej. A przede wszystkim miejmy do siebie jak najwięcej sympatii. Jakże przyjemnie by nam się żyło i o ile bliżej bylibyśmy wypełnienia wszystkich przykazań od tych najważniejszych po te najbardziej codzienne, gdyby nasz pierwszy poranny odruch od Nowego Roku był odruchem sympatii do bliźniego.

Wiem, że najpierw trzeba wypić kawę, odrobinkę zjeść, obudzić się do końca, ale potem naprawdę można już kogoś polubić, nawet kota lub psa. Potem trzeba pójść do pracy lub usiąść do komputera i coś pisać, ale może przez chwilę do tego nieszczęścia, jakim jest praca, podejdziemy z sympatią. Przecież na ogół ma sens, przecież nie robimy tego wbrew sobie, tylko wbrew przyrodzonemu nam lenistwu. Ale pomyślmy, że to jest jednak przyjemne, kiedy przezwyciężamy nasze przywary, i lubimy, chociaż trochę, naszą pracę.

A jak już dojedziemy do pracy, to widzimy naturalnie tych samych kolegów z pracy co zawsze i bardzo łatwo sobie pomyśleć, że znamy ich już na pamięć i że chętnie byśmy popatrzyli, jak ich biorą wszyscy diabli. A tu nagle, w Nowym Roku, spójrzmy i zobaczmy, że pani Ewa ma miły uśmiech, chociaż to może jedyna jej miła cecha, a pan portier nie tylko lekko pijany warczy na nas, ale także na pewno chowa co najmniej trójkę inteligentnych i przystojnych dzieci. I wreszcie szef, szefa teoretycznie nie da się lubić, ale może można, bo przecież to też człowiek, biedny i zagubiony wśród tylu tak ważnych decyzji, jakie musi podejmować. I tak wchodzimy do pracy lubiąc wszystkich, nawet kolegę z pokoju, który jak zwykle od rana je kanapkę ze smalcem i cebulką, co nadaje atmosferze w pokoju taki miły aromat.

Potem wracamy do domu i jeden idiota zajeżdża nam drogę, tak że ledwie zdołamy zahamować. Normalnie powiedzielibyśmy kilka słów pod jego adresem, albo nawet chętnie przebili mu oponę, gdyby było czym i kiedy, ale teraz pomyślmy, że to przecież na pewno bardzo miły człowiek, który przez nieuwagę, albo dlatego na przykład, że ma kłopoty rodzinne, postąpił odrobinę niewłaściwie, i poślijmy mu pełen ciepła uśmiech. Potem w sklepie, gdzie mieliśmy kupić wędlinę i pieczywo, okazuje się, że do wędlin jest ośmioosobowa kolejka za numerkami. Zamiast klnąc w duchu i patrzeć, jak przyjemna pani nie może się zdecydować, czy kupić szynkową, czy podwawelską, obie ogląda, maca i rozważa za i przeciw, co spowalnia nieco postępy kolejki, zwróćmy uwagę na to, że ta pani myśli o rodzinie, dba o nią i chce dla niej jak najlepiej, albo szynkowej, albo podwawelskiej.

Już jesteśmy pod domem i jeden z sąsiadów zajął miejsce na parkingu, na którym to miejscu zazwyczaj stajemy - zamiast kopnąć jego samochód, poszukajmy miejsca o trzysta metrów dalej. Spacer dobrze nam zrobi, a sąsiad musiał mieć bardzo pilny interes, skoro tak zaparkował.

I tak pełni zadowolenia z tego, że dzień minął nam na dostrzeganiu u ludzi tylko miłych cech, że ich bardzo lubimy i że oni może nas lubią, zasiadamy spokojnie przed telewizorem, z którego dowiadujemy się, że politycy bardzo nie lubią się nawzajem. Wtedy wypowiadamy radosne zdanie, a po co się do tej polityki pchali. My się możemy lubić nawzajem, my prości ludzie, a im to nie jest dane. I dobrze, za karę.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 01/2006