Listy z numeru 10/2008

List profesora Węcławskiego

Z ogromnym i przykrym zdziwieniem przyjąłem sposób, w jaki "Tygodnik" używa w reklamie medialnej (radio i telewizja) mojego nazwiska, odwołując się do mojego tekstu opublikowanego w numerze 9/08. Nie wyraziłem na to zgody, więcej: nikt mnie o nią nie pytał. To rażące naruszenie moich praw oraz etyki reklamy.

Sądzę zarazem, że Czytelnicy powinni usłyszeć o zastrzeżeniach, które wyrażałem wobec Redakcji przed publikacją tego tekstu. Tekst, o który Redakcja mnie poprosiła, jest częścią wykładów wygłaszanych przeze mnie co tydzień i publikowanych w internecie. Informowałem o tym od pierwszej rozmowy o redakcyjnym zamiarze takiej publikacji.

Tekst, który się ukazał, mógł objąć jedynie kilka spośród kwestii, które podniósł ks. Strzelczyk. Wynikało to, jak Redakcji dobrze wiadomo, z ograniczenia objętości i charakteru artykułu. Krytyków odsyłam więc - zgodnie z umieszczoną w artykule zapowiedzią - do moich dalszych wykładów. Skądinąd całej szczegółowej dyskusji, argumentacji i dokumentacji moich twierdzeń nie można rozwinąć nawet w ramach semestralnego wykładu. Można natomiast pokazać - i to właśnie czynię - jak praca analityczna i rekonstrukcyjna łączy się z pytaniami o kluczowe kwestie naszej egzystencji.

Dodam w związku z tym trzy zdania skierowane zwłaszcza do Czytelników komentarza ks. Henryka Seweryniaka: Nie kwestionuję niczyjego doświadczenia osobistego - ani doświadczenia Piotra, ani Katarzyny, ani nikogo ze współczesnych świętych i nieświętych. Oczekuję tylko, by nikt w imię ich doświadczeń nie żądał ode mnie rezygnacji z mojego własnego życiowego doświadczenia i z wyzwań, które ono przede mną stawia.

Tomasz Węcławski

Od redakcji i wydawcy:

Informując o zawartości numeru 9/08, nie naruszyliśmy ani praw prof. Tomasza Węcławskiego, ani etyki reklamy - trudno wszak zatajać przed mediami druk tekstu na tak istotny temat. Takie jest również stanowisko prof. Jerzego Stelmacha z Wydziału Prawa i Administracji UJ, w którego opinii prawnej przekazanej Wydawcy "TP" czytamy m.in.: "opublikowanie przez prof. Węcławskiego artykułu na łamach czasopisma wskazuje, że jego Autorowi zależy na rozpowszechnieniu w sposób skierowany do nieokreślonej liczby odbiorców przekazu zawartego w tym artykule. Rozpowszechnienie informacji o tekście prof. Węcławskiego w reklamie numeru w sposób oczywisty sprzyja tej intencji" (pełny tekst opinii publikujemy na naszej stronie internetowej). Niezależnie od zastrzeżeń, o których mowa obok, na łamach "TP" ukazał się artykuł, za który Tomasz Węcławski wziął odpowiedzialność, akceptując zarówno zaproszenie redakcji, jak i dokonaną przez nas adiustację. Poprosiliśmy o ten tekst, gdyż zainicjowaną wykładami Profesora debatę uważamy za ważną: kieruje ona uwagę na osobę Jezusa Chrystusa, który dla wierzących w Niego jest "drogą, prawdą i życiem". Trudno o debatę większej wagi.

"TP" 6/08

Czy dobra praca to grzech?

Czytam felieton o. Dawidowskiego "Pokusa i strajk generalny" już piąty raz i prędzej chyba skomponuję do niego melodię, niż pojmę, jaka nienazwana troska (zwłaszcza o kobiety) wychyla się zza ostatniej kropki. Jestem inną "pewną kobietą" i miewam podobne chwile zwątpień, jak owa opisana niewiasta. Nawet kołem łamana czy w dyby wtrącona, nie wymyśliłabym, że pragnienie normalności jest pokusą złego. Że "w bólu będziesz rodziła" to wiem, ale że chęć posiadania pracy bardziej rozwijającej intelektualnie albo też uczucie zmęczenia ustawiczną pracą na etacie domowej sprzątaczki, kucharki i opiekunki jest czymś diabolicznym - tego bym nigdy nie przypuszczała,  mimo że mam się z pyszna za niegłupią babę i rasową parafiankę. Jak wynika z tego tekściku, kobietę ogarnęła diabelska pokusa "łatwego życia", czyli takiego, w którym partner nie rozrzuca skarpetek, bo przyjął do wiadomości, że żona nie jest jego sprzątaczką, pociechy doceniają trud matki, choć to niezgodne z psychologią rozwojową dziecka, a praca daje kobiecie satysfakcję, choć nie powinna, bo tak to już babom jest pisane i nie powinny na to utyskiwać.

Stąd też zjawiskowe stwierdzenie, że "Ksiądz dziwnie się nie irytował, ale cierpliwie wysłuchał jej opowieści". Cóż za nieprawdopodobna empatia - słuchać bzdur o pragnieniu życia nieco bardziej zrównoważonego zamiast po kropidło biec i egzorcyzmy nad głową biedaczki szeptem rozpowijać. Każda kobieta wstępująca w związek małżeński powinna stanąć przed lustrem i świętobliwie zdać sobie sprawę: nastał kres jej ambitnych lektur i rozmyślań ("Dobranoc Marku, lampę zgaś"), marzeń o podróżach (no, chyba że mąż zabierze ją na ryby), rozwijającej pracy (brać taką, która nie koliduje z etatem kucharki, sprzątaczki, opiekunki dla dzieci i męża) etc.

Małgorzata Wołczyk

Od autora:

W tekście skomponowałem przypowieść na użytek komentarza sceny kuszenia Jezusa i pierwszych rodziców. Puenta miała być prostą: życie czasem jest pustynią, ale słuchając rad innych towarzyszy, jesteśmy w stanie przezwyciężyć pokusy. Pokusa zawsze wygląda pięknie. Konsumpcja złej pokusy przynosi kaca moralnego. Trzeba żyć tak, aby wygrać życie. Cóż, tekst zaczął żyć własnym życiem i okazuje się, że intencja autora oraz recepcja czytelnika poruszają się na różnych diapazonach. Na swoją obronę powiem, że znam wiele kobiet z radością wypełniających powołanie ewangelicznej Marty i wielu mężów nie nadużywających dobroci żon. Ale znam też matki i żony szarpane wątpliwościami, jak i mężów nigdy nie dziękujących za serce. Z myślą o nich pisałem. A co do Księdza Dobrodzieja z mojej przypowieści. Stojąc kiedyś w kącie Piwnicy pod Baranami duchowny ten usłyszał Dezyderatę. Szczególnie zapadły mu w pamięć słowa: "wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść". Postanowił wcielać te słowa w życie, przy czym akcent kładzie się tutaj na "wysłuchaj" i "opowieść". Myślę, że bardzo potrzeba nam słuchających księży. Ich rady mogą być nietrafione, ale wsłuchują się w człowieczy ból. Jakiekolwiek byłoby jego źródło.

O. Wiesław Dawidowski OSA

"TP" 8/08

Sprostowanie

W artykule "Co łaska" błędnie napisaliśmy, że klasztor werbistów znajduje się w Pieniążkowie. Chodziło oczywiście o klasztor w Pieniężnie. Z rozmowy z panią Teresą Mazepą wyciągnęliśmy też zbyt daleko idące wnioski co do sytuacji finansowej jej rodziny.

Za pomyłkę i nieścisłość przepraszamy.

Michał Kuźmiński i Maciej Müller

Prostujemy

16 lutego dotychczasowi członkowie Kapituły Medalu Św. Jerzego podjęli jednomyślną decyzję o jej rozwiązaniu; powodem było wycofanie zgody na przyjęcie Medalu przez dwoje laureatów za rok 2007, pp. Krystynę Zachwatowicz i Andrzeja Wajdę, motywowane przez nich niepokojem wobec zmian personalnych dokonujących się w redakcji "Tygodnika Powszechnego". Podczas posiedzenia Kapituły ustalono, że na łamach "TP" opublikowany zostanie wspólnie przygotowany komunikat. Ze zdumieniem i przykrością stwierdzamy, że redakcja bez uzgodnienia z nami poczyniła w tekście komunikatu istotne zmiany, a w dodatku włączyła go w informację o powołaniu nowej Kapituły i zamieściła nieprawdziwe stwierdzenie, że Medal za rok 2007 nie został przyznany. Przypominamy, że trzeci ze współlaureatów nie odmówił jego przyjęcia.

Józefa Hennelowa,

Tomasz Fiałkowski,

Krzysztof Kozłowski,

Henryk Woźniakowski

Informację rozwiązującej się, dotychczasowej Kapituły połączyliśmy z informacją o dalszym losie Medalu, co było moim błędem. Istotnie: Medal w roku  2007 został przyznany. Ponieważ przed podaniem do publicznej wiadomości laureatów Krystyna Zachwatowicz i Andrzej Wajda odmówili przyjęcia Medalu z podanych wyżej przyczyn, do chwili rozwiązania się Kapituły (w lutym 2008) Medal za rok 2007 nie został wręczony, a Laureaci ogłoszeni. W komunikacie powinno być więc napisane: "nie został wręczony".

Ks. Adam Boniecki

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2008