Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Interesująca rozmowa Krzysztofa Burnetki z Jackiem Rostowskim („Polska w Unii, Wschód za miedzą”, „TP” nr 51 -52/2002) zawiera dwie nieścisłości odnoszące się do sytuacji w Wielkiej Brytanii. Są one na tyle istotne w rozważaniach nad liberalnym i socjaldemokratycznym podejściem do gospodarki w UE, że warto je sprostować. Rząd brytyjski nie przejął, onegdaj sprywatyzowanego, transportu kolejowego, jak sugeruje Krzysztof Burnetko. Przejął jedynie spółkę Railtrack zarządzającą infrastrukturą linii kolejowych: szynami, sygnalizacją itp. Stało się to po serii tragicznych i kompromitujących katastrof kolejowych, powodowanych między innymi nieodpowiednią konserwacją i nadzorem stanu technicznego. Transporty: kolejowy, towarowy i pasażerski pozostają w rękach prywatnych, ale działają równie kiepsko, jak dawniej . Główną przyczyną jest przestarzała technologia i chroniczne niedoinwestowanie tego sektora, sięgające czasów jego państwowej własności. Historia zaś pokazuje, że reprywatyzacja Railtracku nie podniesie bezpieczeństwa podróży, jeśli nie połączy się jej z długofalową kapitalizacją firmy i radykalnym unowocześnieniem infrastruktury kolejowej -bez względu na to, czy firma będzie prywatna czy państwowa.
Ostatni strajk strażaków, wspomniany przez Jacka Rostowskiego, niekoniecznie dowodzi, że ludzie zatrudnieni w sektorze państwowym żądają większej pensji bez chęci poprawienia jakości pracy. Akurat brytyjscy strażacy są doskonali w swym fachu. Nie muszą poprawiać jakości pracy, nie zgadzają się jedynie na jej drastyczną reorganizację, np. likwidację wolnych dni po całodobowych dyżurach, włączenie pewnych czynności medycznych do zakresu usług ratowniczych, w zamian za obietnicę podniesienia zarobków. Głównym problemem strażaków jest to, że przy wysokości ich pensji (około 20 tys. funtów rocznie), trudno żyć. Zwłaszcza w Londynie, gdzie średnia cena skromnego domu jednorodzinnego wynosi ponad 150 tys. funtów, a wynajem mieszkania dla rodziny kosztuje blisko 350 funtów tygodniowo. Kłopoty finansowe strażaków i innych pracowników sektora publicznego w Brytanii mają zatem bardziej prozaiczne, niż ideologiczne podłoże.
DARIUSZ ZWIERZYŃSKI (Londyn)