Lęk przed dżihadem

Podczas Bożego Narodzenia dominuje w Niemczech jeden symbol: choinka. Od 200 lat przyozdobione drzewko jest w tym kraju ważnym chrześcijańskim rekwizytem. Żaden wielkomiejski bulwar, wiejski plac targowy czy dom nie pozostają bez świecącej choinki z zatkniętą na szczycie Gwiazdą Betlejemską. W Wigilię idzie się nawet na pasterkę, ale po Bożym Narodzeniu kościoły znowu pustoszeją.

04.01.2004

Czyta się kilka minut

---ramka 320466|prawo|1---Zsekularyzowane społeczeństwo rzadko czuje potrzebę modlitwy. Tak przynajmniej było, i to od dziesięcioleci, w podzielonych, powojennych Niemczech. Od niedawna kościoły znowu cieszą się większym zainteresowaniem, przede wszystkim młodych. Ostatni ekumeniczny Kirchentag w Berlinie zakończył się sukcesem. Hollywoodzki film o Marcinie Lutrze wypełnia sale kinowe. W telewizyjnym show Lutra wybrano na drugiego po Konradzie Adenauerze, pierwszym powojennym kanclerzu państwa, “najlepszym" Niemcem, a “Der Spiegel" umieścił nawet wittenberskiego męża na okładce.

W niepewnych czasach, to stare doświadczenie, ludzie przypominają sobie o wartościach tradycyjnych i duchowych. Wydaje się jednak, że nic, co długo było dobre, nie doczekało się w Niemczech ciągłości. Do tego dochodzi lęk przed atakami terrorystycznymi, z którymi kojarzą się symbole innej religii, w jej ekstremistycznym wydaniu. Trudno zapomnieć obrazki z demonstracji palestyńskiej sprzed dwóch lat w Berlinie, kiedy muzułmańscy ojcowie wyposażyli dwoje dzieci w atrapy ładunków wybuchowych, jak zamachowców-samobójców, propagując “święty dżihad".

W połowie lat 70. Günter Grass, który zawsze dawał komentarze o wszystkim i wszystkich, zażądał “minaretu dla Kreuzbergu". Zachodnioberlińska dzielnica była wówczas “laboratorium" modelu polityki społecznej. Słowem-kluczem było multikulti. W dzielnicy, gdzie obok wysiedleńców i artystów osiedliło się wielu muzułmańskich gastarbeiterów z Turcji, miało powstać społeczeństwo wielokulturowe. Różne religie i kultury miały żyć razem. Równoprawnie i pokojowo.

Model wielokulturowy przegrał nie tylko na Kreuzbergu. Integracja licznych islamskich imigrantów w oświeconym i tolerancyjnym społeczeństwie Europy powiodła się w rzadkich przypadkach. W Niemczech mieszka ponad 3 mln muzułmanów. W niektórych klasach szkolnych Berlina uczniowie muzułmańscy stanowią ponad 70 proc. To najsilniejsza mniejszość religijna, a przecież wiadomo skądinąd, że nie każdy meczet uczy czystej nauki Koranu. Może być także zarodkiem terroru. Tylko niektórzy muzułmanie są gotowi zaakceptować zachodnie wyobrażenia o godności człowieka i państwie prawa. Turcy, Arabowie czy Pakistańczycy mieszkają w większości w dużych miastach i wybierają życie w getcie.

Podobnie jak we Francji, i tutaj muzułmańska chusta wywołała motywowaną kulturowo i religijnie kłótnię. Dla wielu, jako symbol wschodniego ucisku, stoi w sprzeczności z zachodnią emancypacją. Dysputę wywołała afgańska nauczycielka z niemieckim paszportem, która chciała nosić chustę podczas lekcji w szkołach, gdzie chrześcijańscy uczniowie są większością. Żadna szkoła nie chciała jej zatrudnić. Fanatyczna muzułmanka zwróciła się nawet do najwyższej instancji prawnej - Federalnego Trybunału Konstytucyjnego. Ten nie wydał jednoznacznej decyzji i przekazał kontrowersyjne pytanie parlamentom regionalnym, odpowiedzialnym za politykę szkolną. Większość z nich sygnalizowała już wypracowanie prawnej podstawy dla zakazu noszenia chust. Inne, przede wszystkim wschodnioniemieckie, chcą dopuścić chusty - także podczas lekcji w szkołach.

“Francuska" regulacja jest w Niemczech trudna do wyobrażenia. Rozdział Kościoła od państwa obowiązuje także tu, ale nie jest tak rygorystycznie przestrzegany i np. podatek kościelny zatrzymują instancje państwowe. W większości konstytucji landowych zastrzeżone jest prawo do wychowania religijnego. Mimo to bez przerwy dochodzi do prawnych kontrowersji dotyczących religii w szkole. W tzw. wyroku krzyżowym z 1995 r. Trybunał Konstytucyjny zdecydował, że obowiązujący dotąd w Bawarii obyczaj umieszczania krzyży w klasach szkół państwowych musi zostać ograniczony.

Noszenie symboli religijnych nie wydawało się problemem. Z jednym wyjątkiem, gdy ostatnio w Berlinie zaatakowano w biały dzień ludzi w kipie lub z Gwiazdą Dawida. Żydów atakowali często radykalni muzułmanie. Tak więc konflikt bliskowschodni rozgrywa się także w Europie.

Przełożyła Agnieszka Sabor

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
(1935-2020) Dziennikarz, korespondent „Tygodnika Powszechnego” z Niemiec. Wieloletni publicysta mediów niemieckich, amerykańskich i polskich. W 1959 r. zbiegł do Berlina Zachodniego. W latach 60. mieszkał w Nowym Jorku i pracował w amerykańskim „Newsweeku”.… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 01/2004