Sztylet wolności

Dwunastoletni mieszkaniec Montrealu (Quebec) bawił się jak zwykle z innymi dziećmi na boisku publicznej szkoły im. św. Katarzyny Labouré, gdy nagle spod ubrania wysunął mu się 20-centymetrowy sztylet. Zdarzenie zakończyłoby się zapewne jedynie pozbawieniem chłopca broni, naganą, może karą dyscyplinarną. Ale stało się inaczej.

03.04.2006

Czyta się kilka minut

 /
/

Ostateczny finał historia ta, która wydarzyła się 19 listopada 2001 r., znalazła dopiero w marcu tego roku, i to orzeczeniem Sądu Najwyższego Kanady. Chłopiec, Gurbaj Singh Multani, należał bowiem do wspólnoty religijnej sikhów, a rzeczony sztylet to kirpan, jeden z pięciu elementów identyfikujących sikha.

Wyrok Sądu, zezwalający na noszenie kirpanu w szkole, wywołał burzliwą dyskusję - i otworzył nowy etap w kanadyjskiej debacie o wolności religijnej.

Sikhizm, czyli "pięć k"

Zanim problem dotarł przed Sąd Najwyższy, sprawa oparła się o kilka instancji.

Pierwszą reakcją była decyzja komisji szkolnej (tzw. komisja Margareite-Bourgeoys), która zakazała noszenia kirpanu w szkole. Podstawą decyzji było uznanie go za odmianę broni białej, której noszenie jest zabronione, a w szkole szczególnie niebezpieczne. Dla chłopca, który pochodził z ortodoksyjnej rodziny sikhijskiej i rok wcześniej dostąpił obrzędu inicjacji

(w Kanadzie nazywany "chrztem"), kirpan był jednak przede wszystkim przedmiotem rytualnym, ściśle związanym z religijną tożsamością. Pozostawienie go w domu rozumiał jako wyrzeczenie się wiary.

W istocie, powstała w Pendżabie (północne Indie) w początkach XVI w. religia, będąca połączeniem hinduizmu i islamu, zobowiązuje każdego ortodoksyjnego wyznawcę sikhizmu do tzw. "pięciu k", którymi wyróżnia się on na zewnątrz: kesz (nieobcięte włosy), kangha (grzebień), kara (stalowa bransoletka na nadgarstku), kacz (rodzaj bufiastych spodni) i właśnie kirpan. W prowincji Quebec żyje 8 tys. sikhów, z których większość przybyła w okresie ostatnich 30 lat. Oblicza się, że 10-20 proc. z nich ściśle przestrzega zobowiązań wynikających z religii.

Propozycja komisji szkolnej, aby Gurbaj Singh pozostawiał swój kirpan w domu, została przez rodzinę odrzucona, a chłopiec zaczął uczęszczać do anglojęzycznej szkoły prywatnej, gdzie nie zakazano mu noszenia sztyletu. Zarazem sprawa trafiła do sądu instancji wyższej, który w maju 2002 r. zezwolił chłopcu na noszenie w szkole sztyletu, pod pewnymi wszakże, dość zasadniczymi, warunkami: kirpan powinien być noszony pod ubraniem, zaszyty w etui z materiału, a w przypadku zagrożenia życia nauczyciele będą mieli prawo do użycia siły.

Tym razem decyzja została odrzucona przez komisję szkolną, która z kolei zwróciła się do sądu apelacyjnego. W marcu 2004 r. tenże sąd zakwestionował dotychczasowy wyrok, a sprawa trafiła ostatecznie do Sądu Najwyższego.

Broń czy przedmiot kultu?

Uzasadnienie wyroku, spisane na 82 stronach, jest lekturą niezwykle ciekawą, a jego sednem jest interpretacja tego, czym jest kirpan.

Sąd odniósł się najpierw do uzasadnienia komisji szkolnej, która podkreślała, że kirpan to sztylet, którym można zabić człowieka. Sąd przyznał, iż kirpan posiada charakter białej broni, podkreślił jednak, że dla noszących go ortodoksyjnych sikhów ma przede wszystkim znaczenie religijne. Sąd powołał się na opinię biegłego, który stwierdził, że słowo "kirpan" pochodzi od dwóch słów: "kirpa" (współczucie, dobroć), oraz "aan" (honor). Ma on przypominać o obowiązku walki z niesprawiedliwością. Istotą sporu nie jest więc udowadnianie, czy kirpan jest bronią, to bowiem nie podlega dyskusji. Istotą jest stwierdzenie, że "osobista i subiektywna wiara Gurbaja Singha w religijne znaczenie kirpanu jest szczera". Szczerości wiary - czytamy w uzasadnieniu - żaden z trybunałów nigdy nie zakwestionował.

Odrzucenie przez chłopca kompromisowej propozycji noszenia repliki sztyletu zrobionej z plastiku czy drewna nie jest w ocenie sądu kaprysem, gdyż chłopak jest przekonany, że noszenie kirpanu zrobionego z innego materiału nie spełnia wymagań, jakie stawia mu religia. Interesujące jest także to, że sąd nie uznał jako argumentu przeciw noszeniu kirpanu faktu, że wielu sikhów akceptuje taki kompromis. Wyznawcy tej samej religii mogą bowiem w różny sposób wypełniać te same zobowiązania, a zadaniem sądu nie jest rozstrzyganie ważności dogmatów religijnych. Tak więc postawiony przed decyzją, czy zostawić kirpan w domu, czy opuścić szkołę publiczną, chłopiec zdecydował się iść za wymaganiami swej religii, co ostatecznie pozbawiło go prawa chodzenia do szkoły publicznej. Sąd konkluduje, iż ograniczenie wolności religijnej Gurbaja Singha jest znaczące i uderza w "Kanadyjską Kartę Praw i Wolności", która gwarantuje wszystkim podstawowe prawa, w tym prawo do wyznawania religii i wiary ("Kartę" uchwalono w 1982 r. i stanowi część prawa konstytucyjnego Kanady).

Sąd odniósł się też do zarzutów, że noszenie kirpanu w szkole jest niebezpieczne. Otóż wedle sądu takie niebezpieczeństwo jest nikłe. Dotychczas nie odnotowano na terenie żadnej szkoły przypadku użycia tego sztyletu, a Gurbaj Singh nie przysparzał problemów wychowawczych. Sceptycznie odniesiono się też do ewentualności użycia kirpanu przez innego ucznia. Aby do tego doszło, należałoby bowiem najpierw fizycznie unieruchomić Gurbaja, sięgnąć pod jego ubranie, a następnie rozerwać etui, w którym zaszyty jest kirpan. Uczeń, który chciałby dokonać aktu przemocy, zapewne w inny sposób zaopatrzyłby się w jakąś broń, np. przynosząc ją z zewnątrz. Poza tym sąd przypomina, że w szkołach można znaleźć mnóstwo innych przedmiotów, które mogą posłużyć jako narzędzie przemocy, jak nożyczki czy kije bejsbolowe, których nikt - jak dotąd - nie zakazuje.

Model laickości

Większość opinii publicznej odniosła się do wyroku Sądu Najwyższego krytycznie. Kwestionowano zarówno argumentację odnoszącą się do problemu wolności religijnej, jak i do kwestii kirpanu jako broni. Jeden z czytelników gazety "La Presse" pytał, co zrobi sąd, gdy któraś z grup religijnych stwierdzi, że elementem jej tożsamości jest noszenie rewolweru jako broni rytualnej (jednak była to już opinia skrajna).

Ostrze krytyki wobec postanowienia Sądu dotyczyło zasady laickości państwa. Wielu komentatorów podnosiło zastrzeżenie, iż uznanie prawa do noszenia kirpanu w szkole jako symbolu religijnego narusza tę zasadę. Inny czytelnik "La Presse" stwierdzał nawet, iż nie po to ze szkół wyniesiono krzyże, by teraz wprowadzać kirpany. Takiemu myśleniu przeciwstawia się argumentacja Sądu, dla którego prawo do realizacji zobowiązań wynikających z wiary należy do jednego z praw podstawowych.

Poza tym - jak przypomniał komentator "La Presse" - to szkoła ma być laicka, a nie uczniowie, którzy do niej chodzą. Laickość szkoły nie przeciwstawia się różnorodności religijnej i każdy z uczniów ma prawo przynosić ze sobą to, co jest dlań istotne z punktu widzenia jego religii. Chodzi o taką laickość szkoły, która byłaby otwarta na fakt religii.

Problem separacji religii (Kościoła) od państwa jest w Quebecu kwestią delikatną. Aby ją zrozumieć, trzeba cofnąć się do okresu tzw. cichej rewolucji (La Révolution tranquille), jak określa się lata 1960-1966. Prowincja przeszła wtedy radykalne zmiany społeczne, a jedną z nich było wprowadzenie szkolnictwa publicznego i publicznej opieki zdrowotnej, zwłaszcza szpitali, co dotychczas było domeną Kościoła, który był też podstawą struktury społecznej prowincji Quebec. Dziś nie brakuje głosów, że orzeczenia podobne do tego w sprawie kirpanu niweczą wspomnianą rewolucję.

Jednocześnie trzeba powiedzieć, że Kanada nie jest państwem laickim w znaczeniu francuskim. Laickość państwa nigdzie nie została prawnie i oficjalnie zadeklarowana. Przeciwnie, konstytucja z 1982 r. posiada odniesienie do Boga. Starczy też zajrzeć do jednozdaniowej preambuły cytowanej "Karty" (Charte canadienne), będącej elementem prawa konstytucyjnego, gdzie czytamy, że Kanada odwołuje się do zasad, które uznają nadrzędność Boga (suprématie de Dieu) i pierwszeństwo prawa (primauté du droit).

Granice integracji

Przypadek młodego sikha stał się także przyczynkiem do dyskusji na temat integracji mniejszości narodowych i religijnych. Kanada jest krajem wielokulturowym i wieloreligijnym. Spacerując ulicami Montrealu, spotkać można ludzi o wszystkich kolorach skóry, a świątynie różnych wyznań sąsiadują ze sobą.

Decyzja Sądu w sprawie kirpanu przeciwstawia się takiej wizji społecznej integracji, która miałaby opierać się na porzuceniu przekonań, zwyczajów czy wierzeń. W wyroku czytamy, że całkowity zakaz noszenia kirpanu jest dewaloryzacją tego symbolu religijnego i może zostać przez uczniów odebrany jako sygnał, iż niektóre praktyki religijne mają mniejszą wartość. Zezwolenie na noszenie kirpanu jest według Sądu znakiem, że społeczeństwo kanadyjskie chroni wolność religijną i respektuje mniejszości, które tę społeczność tworzą.

Zakaz noszenia kirpanu doprowadził do odejścia Gurbaja Singha ze szkoły publicznej. Tworzenie podobnych zakazów w odniesieniu do grup etnoreligijnych będzie owocować - jak twierdzi José Woehrling, profesor prawa na Uniwersytecie Montrealskim - wycofywaniem się mniejszości narodowych i religijnych ze szkolnictwa publicznego i zamykania się w szkołach wyznaniowych, co wzmocni raczej ich izolację oraz powstawanie gett wyznaniowych i narodowych, a nie integrację ze społeczeństwem kanadyjskim. Zdaniem Woehrlinga lepszym wyjściem będzie, gdy np. młode muzułmanki, zobowiązane przez swą religię do noszenia chusty, będą uczęszczać do szkoły publicznej, a nie pozostaną zamknięte we własnej społeczności.

Strach przed utratą tożsamości religijnej czy etnicznej zawsze prowadzi do wzmocnienia tendencji integrystycznych i separatystycznych. Akceptacja tradycyjnych praktyk religijnych, o ile nie są niebezpieczne dla społeczeństwa i jednostek, wydaje się w tej sytuacji wyjściem najlepszym. Tylko w ten sposób - konkluduje prof. Woehrling - może dokonywać się integracja niewymagająca zdrady własnej tożsamości, albowiem w Kanadzie tożsamość religijna jest elementem tożsamości obywatelskiej.

Jednak jak daleko można posunąć się w akceptowaniu zachowań wynikających z odrębności kulturowej i religijnej?

Po zakończeniu jednej debaty otwiera się następna. Padają np. propozycje, by w imię wielokulturowości Kanady zaniechać penalizacji poligamii, która jest zabroniona od 1892 r. i zagrożona karą do pięciu lat więzienia. Wraz z nasilającą się emigracją z krajów arabskich, akceptujących poligamię, problem stał się ostatnio palący. Krytycy pomysłu przypominają, że małżeństwo monogamiczne jest jednym z fundamentów kultury zachodniej, a przywileje grup etnicznych czy religijnych nie mogą być przeciwstawiane prawom jednostki.

Nie tylko kirpan

Orzeczenie Sądu wywołało radość wśród mniejszości religijnych Kanady. Przedstawiciel Rady Muzułmańskiej Montrealu stwierdził, że decyzja ta pokazuje, iż społeczeństwo zbudowane jest na dowartościowaniu różnorodności i mniejszości, a jednocześnie wskazuje na wspaniałomyślność kraju. Inni komentatorzy religijni podkreślają, że decyzja wskazuje, iż w Kanadzie wolność religijna jest tak samo fundamentalna jak wolność słowa. Poza tym wyrok jest sygnałem, że państwo nie może być arbitrem w kwestiach dogmatów religijnych, a także zakazywać jednostkom praktykowania religii według własnych zwyczajów i tradycji.

Kirpan nie jest jedynym symbolem wolności religijnej w Kanadzie (jego noszenie pozostaje zresztą zakazane w samolotach, pociągach niektórych kompanii czy sądach). Sikhowie mają już za sobą wojnę o turban, który łączy się z religijnym zakazem obcinania włosów u mężczyzn. W latach 80. jeden z członków Królewskiej Żandarmerii odmówił noszenia typowego dla tej formacji nakrycia głowy (kepi), gdyż jego religia zobowiązuje go do noszenia turbanu. Przełożony skierował sprawę do sądu, który stwierdził, iż Królewska Żandarmeria winna dostosować swój strój do wymagań wynikających z religii sikhijskiej, a noszenie turbanu na służbie nie przynosi tej formacji uszczerbku.

Decyzja wzbudziła jednak wiele pytań: czy funkcjonariusz państwa, jak żołnierz, nauczyciel czy policjant, powinien być identyfikowany przez swoje wyznanie, czy też - przede wszystkim - przez związek z państwem, które reprezentuje? Jak będzie się czuł ortodoksyjny żyd, kontrolowany na granicy przez celniczkę w islamskiej chuście? - pytała komentatorka "La Presse".

Kanadyjską odmianę ma również batalia o islamską chustę, znana z Francji, gdzie to kobiece nakrycie głowy, jak i inne tzw. ostentacyjne symbole religijne - duży krzyż, żydowska kipa, a także sikhijski turban, w którym nie można sobie zrobić zdjęcia do prawa jazdy - zostało zakazane w szkołach czy szpitalach. We wrześniu 1994 r. ze szkoły publicznej w Montrealu wydalono 13-letnią Emilię Ouimet za noszenie chusty. Wkrótce potem Komisja Praw Człowieka Quebecu stwierdziła, że jest to dyskryminacja religijna. W 2005 r. podobną decyzję podjęto w odniesieniu do szkół prywatnych.

Inną batalię o wolność religijną mają za sobą przedstawiciele społeczności żydowskiej. W 2003 r. Sąd Najwyższy zezwolił na budowanie symbolicznych szałasów z gałęzi na podwórkach i balkonach z okazji Święta Namiotów (Sukkot), nawet jeśli jest to zabronione przez umowę najmu. W 2001 r. wydano sądowne zezwolenie na instalowanie między domami przez żydów hasydzkich erouv - czegoś w rodzaju mało widocznej linki, która wyznacza przestrzeń sakralną. Pozwala to na przestrzeganie pewnych zobowiązań wynikających z szabatu, np. poruszanie się między domami na fotelach na kółkach czy za pomocą wózków.

Wszystkie te przypadki opierają się na zasadzie l'accomodement raisonable, co można przetłumaczyć jako "dostosowanie w granicach rozsądku". Każdy z przypadków naruszenia prawa do wyznawania swej religii domaga się osobnego rozstrzygnięcia prawnego. Za każdym razem jednak rozstrzygnięcie takie nie może prowadzić do zaprzeczenia innego prawa wynikającego z "Karty Praw i Wolności". I tak np. osoby, które z powodów religijnych odrzucają transfuzję krwi, mają prawo do odmówienia takiego sposobu leczenia. Jeżeli jednak chodziłoby o dziecko, to sąd zobowiązuje lekarzy do zastosowania transfuzji, przedkładając prawo do życia dziecka ponad wolę rodziców.

Prywatyzacja religii?

Ale to nie wszystko. W społeczeństwie kanadyjskim debata nad granicami wolności religii trwa. Obecnie oczekiwana jest decyzja Komisji Praw Człowieka prowincji Quebec w sprawie odmowy przez montrealski Uniwersytet McGill przyznania muzułmanom pomieszczenia na modlitwę. Przedmiotem sporu jest też kwestia budowy mykwy - rytualnej łaźni do żydowskich oczyszczeń. Przebąkuje się o zakazie ruchu kołowego podczas szabatu w dzielnicy Outremont, gdzie mieszka największa ortodoksyjna społeczność żydowska w Montrealu.

O ile jednak linkę wyróżniającą strefę świętą społeczeństwo może uznać za coś nieszkodliwego, to o wiele poważniejszy problem stanowi kwestia prawa wyznaniowego, w tym islamskiego szariatu. W 2005 r. Marion Boyd (b. prokurator generalna prowincji Ontario) w przekazanym rządowi raporcie opowiedziała się za umożliwieniem stosowania prawa wyznaniowego w kwestiach cywilnych, dotyczących np. małżeństwa czy spraw spadkowych. We wrześniu 2005 r. rząd Ontario, mimo rekomendacji zawartej w raporcie Boyd, odrzucił możliwość wprowadzenia trybunałów islamskich w prowincji.

Jocelyn Maclure, profesor filozofii na Uniwersytecie Laval w Quebecu, zauważa, że wszystkie te przykłady wkraczania religii w sferę publiczną wskazują na trudność, jaką mają laickie demokracje w zabezpieczeniu jednostkom czy całym grupom religijnym prawa do udanego życia, którego powodzenie zależy z kolei także od wiernego wypełnienia zasad religii. Z tej perspektywy formułowane są zarzuty wobec ortodoksyjnych wyznawców poszczególnych religii, iż nie są zdolni do "sprywatyzowania" swej wiary, rozdzielenia tożsamości publicznej i religijnej oraz zamknięcia tej drugiej w sferze dom-świątynia.

Mówiąc inaczej: zlaicyzowane społeczeństwo demokratyczne ma żal do ludzi ortodoksyjnych o to właśnie, że są prawowierni. Nasze społeczeństwo - dowodzi Maclure - łatwo akceptuje różnego rodzaju wierzenia i duchowości oparte na naturalnej sakralności, ale ma trudności z akceptacją tych, którzy swą wiarę opierają na świętej księdze i wypływających z niej zobowiązaniach.

Między laickością państwa a prawem do wyznawania religii można jednak - twierdzi Maclure - znaleźć rozsądny kompromis. Istnieje bowiem różnica między zezwoleniem na noszenie kirpanu, krzyża, chusty czy turbanu, a kształtowaniem norm prawnych i opieraniem instytucji na zasadach religijnych, w ten bowiem sposób tworzy się państwo religijne.

Istotą bowiem laickości państwa nie jest - konkluduje profesor - zupełne wycofanie religii ze sfery publicznej, ale tworzenie norm i budowanie struktur niekonfesyjnych. A więc takich, które nie opierają się na prawnym czy moralnym systemie określonej religii.

***

Kanadyjski model relacji religia-państwo jest jasny: każda jednostka ma prawo do realizowania swej wolności wyznania i religii oraz wyrażania jej w przestrzeni publicznej. Wszystko zaś, co stanowi element struktury państwa, musi pozostać religijnie neutralne. Jest to kompromis między marginalizacją religii a uznaniem jej prawa do istnienia. Pogląd taki wyraża się w porządku prawnym Kanady i jest zasadniczo podzielany przez rządzących i środowiska naukowe.

Jednak reakcje społeczne po wyroku w sprawie kirpanu pokazują, że innego zdania jest przeciętny Kanadyjczyk, który chętnie ograniczyłby wolność religijną mniejszości i wynikające z niej prawa.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolog i publicysta, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, znawca kultury popularnej. Doktor habilitowany teologii, profesor Uniwersytetu Szczecińskiego. Autor m.in. książek „Copyright na Jezusa. Język, znak, rytuał między wiarą a niewiarą” oraz "… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 15/2006