Lednickie pole rażenia

Czy spotkania organizowane przez o. Jana Górę są sposobem wielbienia Boga i wskrzeszania żywej wiary, czy ograniczają się jedynie do zabawy na łące?.

31.07.2007

Czyta się kilka minut

Fot. WALDEMAR WYLEGALSKI /
Fot. WALDEMAR WYLEGALSKI /

Pewne teksty powstają jakby na marginesie innych treści, przygodnych lub zasłyszanych. Bywają efektem dialogu, a nierzadko polemiki, w którą zostajemy chcąc nie chcąc wciągnięci. Również i ten artykuł nie powstał w próżni: na jednym jego biegunie znajdują się artykuły pełne marazmu i pustej krytyki, popełniane najczęściej przez młode, lecz zwiotczałe umysły, na drugim zaś orędzia Jana Pawła II do młodzieży. Gdzieś między pozytywnymi słowami Jana Pawła, które działały (działają?) jak impuls wiary, a miałkimi sądami mędrków, którzy stawiają znane diagnozy bez pomysłu na terapię, znajduje się nowy język, którym należy dziś mówić o Bogu i religii.

Sól ziemi

Sprawy wiary z kwestii egalitarnych, często jednoczących i budujących wspólnotę, przeobrażają się coraz częściej w kwestie prywatne, jednostkowe, a więc tym samym zamknięte na relacje z innymi ludźmi. Źle pojęty elitaryzm wymaga religijnej resocjalizacji i nie chodzi już wcale o chowanie światła pod korcem, ale o to, by swoją wiarę, a tym samym człowieczeństwo, rozwijać w trudnym często kontakcie z drugim człowiekiem. "Człowiek odczytuje siebie, swoje człowieczeństwo, równocześnie jako własny świat wewnętrzny - pisze Jan Paweł II w "Liście Apostolskim do młodych całego świata" - i jako swoisty obszar bytowania »z drugimi« i »dla drugich«. Inaczej będzie mu trudno rozpoznać swoje powołanie i dany mu do zrealizowania plan życia". Jak zatem kształtować wiarę i co proponować młodym będącym przyszłością Kościoła, by zrozumieli słowa Jana Pawła II: "Tylko w mocy Ducha możecie być autentycznymi świadkami zbawienia - solą dla ziemi i światłem dla świata"? Jest to przecież wezwanie do podjęcia samokształcenia, a następnie dawania świadectwa. Młodym, którym niełatwo podjąć trud i spojrzeć "w głąb siebie", nie każda (a właściwie rzadko która) forma zaangażowania religijnego odpowiada.

Tańce czy hulanki?

Jednym ze sposobów wzbudzenia zapału do spraw wiary są religijne spotkania młodzieży, które łączą elementy widowiska i koncertu. Do najbardziej spektakularnych przedsięwzięć w tej konwencji należą coroczne spotkania nad jeziorem Lednica. Ich artystyczna oprawa, w którą zaangażowany jest m.in. balet z Teatru Wielkiego w Poznaniu, przyciąga, tym bardziej że uczestnicy współtworzą spotkanie tańcem, gestem i śpiewem.

Prawdopodobnie z nieżyczliwości i braku zrozumienia wynikają sądy o miałkości Lednicy i innych tego rodzaju inicjatyw. Całoroczne przygotowanie spotkania angażuje wielu studentów. Oczywiste jest, że śpiew i tańce to zaledwie środki formalne; nie przecenia się ich roli. Mają one zachęcać, nie stanowią jednak istoty wydarzenia. "Liturgia jest celebracją Chrystusa żywego i zmartwychwstałego we wspólnocie - mówi o. Jan Góra, pomysłodawca i organizator spotkań. - Szukamy czytelnych i znaczących środków wyrazu dla obecności Pana wśród nas, w naszych wspólnotach, naszych rodzinach".

Od czasu do czasu odzywają się głosy strwożone o czystość liturgii, a nawet posądzenia o zachowania nieliturgiczne. Czy te same głosy podpowiedzą, jak zorganizować spotkanie?

Testament JPII

Polecenia, które przekazał Jan Paweł II w orędziach lednickich, tworzą testament pokolenia JPII. Czytamy w nim, by entuzjazm przełożyć na refleksję, bogatsze życie duchowe oraz pogłębione relacje z Bogiem i drugim człowiekiem. Osiem przemówień, z których pierwsze pochodzi z 1997 r., to wezwania do dawania świadectwa wiary, nadziei i miłości, bowiem "nie wystarczy przekroczyć próg, trzeba iść w głąb". Wiara przestaje być moją prywatną sprawą.

Miejscem studiów nad myślą Jana Pawła II staje się Ośrodek Duszpasterski nad Lednicą, w którym oprócz corocznych inicjatyw (m.in. lipcowe rekolekcje, czyli tzw. Zlot Orląt) odbywają się również konferencje. Na początku przyszłego roku akademickiego planowana jest dyskusja o roli duszpasterstwa w strukturach wyższych uczelni. Jest ona zarazem pretekstem do rozmów o nowoczesnym języku i formie, w których powinna być przekazywana wiara.

(Nie)zaangażowanie

Zarówno organizatorzy Lednicy, jak i pozostali inicjatorzy mniej i bardziej nowoczesnych form ewangelizacji wiedzą, że wiara musi iść w parze z rozumem, a entuzjazm jest etapem, który powinien ewoluować w kierunku kształtowania osobowości dojrzałego chrześcijanina. Tylko taka postawa przygotowuje do wzięcia odpowiedzialności za swoje powołanie i pozwala zaangażować się apostolsko.

Uwagi pozornie znane nie są wcale łatwe do zastosowania. Jak skłonić młodzież do pełnego zaangażowania w sprawy apostolskie, nawet gdyby miało się to wiązać z wyrzekaniem się własnych ambicji i planów? Prawdziwa wiara - podobnie jak miłość - wymaga uczestnictwa. Jan Paweł II wskazuje na rozwiązanie, które jest tyleż oczywiste, co trudne do realizacji, dotyka bowiem "ja" każdego z osobna: "Kto jednak idzie za Chrystusem, odrzuca tę postawę skupienia na sobie i nie ocenia wszystkiego z punktu widzenia własnej korzyści. Ocenia swoje życie w kategoriach daru, a nie zysku i posiadania. Prawdziwe życie wyraża się bowiem poprzez dar z siebie, owoc łaski Chrystusa: jest życiem wolnym, w komunii z Bogiem i z braćmi".

Jakie zatem przyniesie efekty nauczanie Jana Pawła II? Czy jest to język jeszcze aktualny, czy już zbyt wysoko stawia poprzeczkę współczesnej młodzieży? Owoce zależą przede wszystkim od indywidualnego kształtowania osobowości i własnych poszukiwań. Wzrost egoizmu oraz kłopoty z budowaniem wspólnoty każą zastanowić się nad sposobem nowego i atrakcyjnego głoszenia Ewangelii. Duszpasterze nadal będą szukali języka, w którym młodzi podejmą dialog wiary, lecz - jak (dość paradoksalnie) zauważa organizator najbardziej masowej imprezy religijnej, o. Jan Góra - "Skoro nie możemy już łowić ludzi w sieci, zaczynamy zarzucać wędki".

Aleksandra Reimann (ur. 1980) jest doktorantką filologii polskiej UAM. Od początku studiów związana z działalnością Duszpasterstwa Akademickiego oo. Dominikanów w Poznaniu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2007