Lady Andronikus

Zemsta jest częścią naszej natury, jej pragnienie zakorzeniło się w ludzkiej psychice. Egalitarna i wszechmocna, czyni z człowieka okrutną maszynę, pełną mrocznych trybików i sekretnych śrubek.

06.02.2006

Czyta się kilka minut

Lee Yeong-ae (Geum-ja) /
Lee Yeong-ae (Geum-ja) /

Park Chan-wook rozkręca ten mechanizm, analizuje fenomen zemsty, przyglądając się ciemnej stronie ludzkiej natury. Już "Pan Zemsta", stanowiący pierwszą część "trylogii zemsty", okazał się artystycznym sukcesem i został doceniony zarówno przez krytyków, jak i festiwalową publiczność. Jednak dopiero "Oldboy" przyniósł Chan--wookowi międzynarodową sławę (m.in. Grand Prix festiwalu w Cannes). Historia mężczyzny, który po piętnastu latach spędzonych w prywatnym więzieniu musi dowiedzieć się, czym zasłużył na odbytą karę, to jeden z ciekawszych filmów ostatnich lat. Po "Oldboyu" poprzeczka zawieszona została bardzo wysoko. Czy nie nazbyt wysoko? To pytanie pozostawmy chwilowo bez odpowiedzi.

Niemal wszystkie historie opowiadane przez koreańskiego twórcę są do siebie bliźniaczo podobne, tak więc początek "Pani Zemsty" nie powinien być zaskoczeniem. Piękna, trzydziestodwuletnia Geum-ja po trzynastu latach więzienia wychodzi na wolność. Skazana za porwanie i zamordowanie pięcioletniego chłopca, szuka zemsty na winowajcy swego nieszczęścia. Z pomocą byłych współwięźniarek chce zabić swego dawnego nauczyciela, cynicznego i brutalnego Baeka. Dlaczego?

Reżyser nie udziela łatwych odpowiedzi, świadomie zwodzi widza, udzielając mu jedynie najpotrzebniejszych informacji. Historia Geum-ja powstaje więc ze splotu różnych epizodów, a wyłaniająca się opowieść jest w równej mierze okrutna, co piękna. W filmie Chan-wooka nic nie jest pewne, także prawda okazuje się niejednoznaczna. Udzielając odpowiedzi na jedno pytanie, twórcy formułują kolejne, jeszcze ciekawsze od poprzedniego. Kiedy poznamy prawdę o morderstwie chłopca oraz motywacje głównej bohaterki, zastanawiamy się, czy i jak dokona ona zemsty, co łączy ją z dawnym nauczycielem, kim jest tajemniczy mężczyzna ofiarujący jej pomoc...

Kto, jak, dlaczego...? Chan-wook mnoży fabularne zagadki, jednak jego opowieść pozostaje przy tym bardzo czytelna. Częste retrospekcje, które tłumaczą filmową rzeczywistość, nie sprawiają wrażenia nachalnych komentarzy. Bo Chan-wook należy do grona twórców bardzo świadomie korzystających z dobrodziejstw języka filmowego. Mozaika epizodów niejako samoczynnie składa się więc w opowieść o aniele śmierci, okrutnej i zarazem delikatnej Geum-ja.

Film Chan-wooka często porównywany bywa z kinem Quentina Tarantino. W historii pięknej mścicielki krytycy doszukują się analogii z "Kill Bill" tego ostatniego. Ale porównywanie obu filmów ma mniej więcej tyle sensu, co zestawianie "Nieba nad Berlinem" Wima Wendersa z jego amerykańskim remakiem - "Miastem aniołów" Brada Silberlinga, lub "Spragnionych miłości" Kar-Waia z tanim hollywoodzkim melodramatem. "Panią Zemstę" z filmem Tarantino łączy jedynie motyw kobiecej zemsty oraz zamiłowanie do czarnego humoru. To, co w "Kill Bill" było wyłączne pretekstem do stylistycznych popisów i gry filmowymi konwencjami, u Chan-wooka staje się pełnokrwistym dramatem. Pani Zemście bliżej więc do Szekspirowskiego Tytusa Andronikusa niż do Panny Młodej z filmu Tarantino.

Jak tytułowy bohater dramatu Szekspira, filmowy anioł zemsty mści się w sposób przerażająco wyrafinowany - tort jedzony przez bohaterów w jednej z finałowych scen jawi się tu jako współczesna wersja pasztetu podawanego przed wiekami urodziwej Tamorze. Geum-ja w interpretacji pięknej Lee Yeong-ae pod maską okrucieństwa i bezwzględności kryje pragnienie odkupienia swych win. Bowiem film Chan-wooka jest w głównej mierze opowieścią o winie i odkupieniu. W "Panu Zemście" zemsta prowadziła w pustkę, była przyczyną ostatecznego wyniszczenia, w "Oldboyu" stanowiła drogę do oczyszczenia; w ostatniej części trylogii jest początkiem nowego, już dobrego życia.

W tym tkwi bodaj jedyna - choć bardzo istotna - słabość filmu Chan-wooka. Jego moralitet w finale traci wiarygodność. Przemiana ukazana w symbolicznej scenie zjadania przez bohaterkę białego tofu - symbolu niewinności i dobra - zawiera w sobie sporą dozę melodramatyzmu, który kontrastuje z chłodną materią opowieści. Trudno oprzeć się wrażeniu, że odkupienie przychodzi tu zbyt łatwo, znika gdzieś dramatyzm poprzedniego filmu Chan-wooka. Urok filmowej baśni, który pamiętamy z finału "Oldboya", w "Pani Zemście" ociera się o moralizatorski banał.

Wszystko to sprawia, że ostatnia część trylogii Chan-wooka ustępuje o klasę wybitnemu "Oldboyowi". Mimo to pozostaje pozycją ciekawą i intrygującą. Jak w poprzednich filmach Chan-wooka, w "Pani Zemście" powracają motywy charakterystyczne dla kina azjatyckiego: ukazywane na ekranie obrazy przemocy u zachodniego widza wywołać muszą szok, jednak w Korei czy Japonii nie są niczym szczególnym. Akty przemocy ilustrowane piękną, pełną melancholii muzyką skrzypiec zaskakują, a zarazem wywołują skojarzenie z filmami wybitnego europejskiego reżysera Michaela Haneke. Mimo że zupełnie różne są ich stylistyki (ascetyczne filmy Hanekego i wizualnie rozbuchane kino Chan-wooka), twórczość obu filmowców jest odmianą psychicznego terroryzmu. Opowiadając historię Geum-ja, koreański reżyser każe nam stanąć po jej stronie. Wraz z bohaterką snujemy więc misterny plan zemsty, kibicujemy jej, oczekujemy przemocy, zarazem się jej obawiając. Moralny szantaż, jakiemu zostajemy poddani, stanowi o dramatycznej sile tego obrazu.

Trylogia Park Chan-wooka pokazuje, że zemsta miewa rozmaite imiona, przyjmuje odmienne formy, różne są jej źródła i konsekwencje. Jednak zawsze - zdaje się mówić reżyser - pozostaje nieodłączną częścią człowieczeństwa. O ile jednak wnioski, jakie wyciągaliśmy z poprzednich filmów koreańskiego twórcy, pozbawiały nadziei, o tyle ostatnia część jego trylogii przynosi cień optymizmu. "Pani Zemsta" pokazuje, że możliwe jest odkupienie poprzez zemstę. Ta zaś ciągle pozostaje tajemnicą, nieodgadnioną mroczną cząstką ludzkiej psychiki, do której dostępu chronią kulturowe konwencje.

Może więc "Pani Zemsta" ma być rodzajem katartycznego spektaklu? Może zemsta i odkupienie przeżywane przez bohaterkę są zarazem drogą do oczyszczenia widza, uwięzionego w okowach społeczno-kulturowych ograniczeń?

"PANI ZEMSTA" ("Sympathy for Lady Vengeance"), reż.: PARK CHAN-WOOK, scen.: Park Chan-

-wook, Jeong Seo-Gyeong, zdj.: Jeong-hun Jeong, wyst.: Choi Min-sik, Lee Yeong-ae, Kim Byeong-ok i inni. Prod.: Korea Południowa 2005. Dystryb.: Gutek Film.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 07/2006