Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Irak Husajna - z racji potencjału demograficznego i gospodarczego oraz prowadzonej polityki - był źródłem destabilizacji. Jego upadek nie tylko dał szansę budowy nowego Iraku (lub także Kurdystanu; po zamachach na przywódców kurdyjskich w minioną niedzielę taki scenariusz staje się aktualny...), ale wywołał dyskusję o reformach w świecie arabskim. Warto pamiętać, że to Irak, choć kontrolowany przez aliantów, jest dziś najbardziej demokratycznym państwem wśród krajów islamskich/arabskich.
Co nie zmienia faktu, że Bush i Blair mają problem: z wiarygodnością. Ich skoncentrowanie na tym jednym aspekcie (broń niekonwencjonalna jako uzasadnienie interwencji) można objaśnić - np. tym, że w sytuacji, gdy ład-nieład oparty na ONZ chroni dyktatorów (vide bezradność wobec ludobójstwa w Korei Północnej), to dopiero argument o zagrożeniu bronią niekonwencjonalną mógł przełamać “front oporu" przeciw interwencji, jaki obok niektórych demokracji tworzyły Rosja i Chiny oraz, jak donosi iracka prasa, liczne grono obdarowane przez Husajna petrodolarami (w tym zachodni politycy i rosyjska Cerkiew). Ale wyjaśnić, nie znaczy usprawiedliwić. Nawet jeśli polityka Busha i Blaira była zasadna - kto ma wątpliwości, niech spyta Irakijczyków - to dla obywateli demokracji, jakimi są USA i Wielka Brytania, nie może być obojętne, czy ich przywódcy kłamali.